Najnowszy film Andrzeja Wajdy na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji został przez publiczność przyjęty bardzo ciepło. Przed jego projekcją Andrzej Wajda otrzymał jedną z nagród festiwalu – Persol za całokształt twórczości.
O prapremierze i towarzyszących jej emocjach mówił w rozmowie z PR24 Marek Lehnert, korespondent Polskiego Radia w Wenecji.
- Andrzej Wajda jest niezwykle szczęśliwy, że właśnie ten film mógł przywieźć do Wenecji. Przypomniał on, że jego międzynarodowa kariera zaczęła się właśnie w Wenecji, ponieważ kiedyś nielegalnie pokazano tu film „Popiół i diament”. Wajda podkreśla, że na filmie o Wałęsie mu niezwykle zależy, ponieważ chce, żeby świat przypomniał sobie o postaci jaką jest Lech Wałęsa. Dług wdzięczności jaki Polacy, jaki mieszkańcy innych krajów mają dla tego człowieka, jest zdaniem Wajdy nieogarniony.
Do Wenecji, na prapremierę, przyjechał sam Lech Wałęsa z żoną. Film o nim trafi na ekrany polskich kin 4 października.
- Rola Roberta Więckiewicza jest świetna, ponieważ po paru minutach seansu już zapominamy o tym, jak wygląda Wałęsa. Aktor doskonale opanował język, sposób mówienia i zachowania. Wajda opowiada historię Wałęsy w sposób klasyczny. Ogólne wrażenia o filmie są bardzo pozytywne. W filmie poruszone są kontrowersyjne kwestie polityczne, Wajda nie ucieka od tego tematu. Mam wrażenie, że ten film może być frekwencyjnym hitem – oceniła Karolina Pasternak z portalu stopklatka.pl.
PR24/Anna Szpakowska