Utrzymanie obecnej struktury akcyzy stanowi jedyny pozytywny element dotychczasowej polityki akcyzowej rządu. Dzięki temu budżet państwa nie ponosi dodatkowych strat, które wynikają z jeszcze szybszej ucieczki najmniej zamożnych konsumentów do szarej strefy. Taka polityka zapewnia jednocześnie równe traktowanie wszystkich uczestników rynku wyrobów tytoniowych w Polsce.
- Strata budżetowa związana jest głównie z przechodzeniem mniej zamożnych konsumentów do szarej strefy, która w Polsce przybiera ogromne rozmiary. Sytuacja wygląda tragicznie w sektorze tytoni do palenia, ponieważ porównując ilość sprzedanych gilz do napełniania ich tytoniem i ilość sprzedanego tytoniu, to szara strefa w Polsce sięga 70 proc. Rząd rozochocony wpływami z akcyzy tytoniowej miał czas do roku 2018, żeby akcyza na 1000 papierosów wynosiła 90 euro. W tym roku doszliśmy już do 87,50 euro - mówił w PR24 Cezary Kaźmierczak, Centrum im. Adama Smitha.
Resort finansów decyzję o podwyższeniu akcyzy tłumaczy unijnymi wytycznymi. Jednak zgodnie z regulacjami UE Polska miałaby osiągnąć wymagany poziom akcyzy dopiero w roku 2018. Można zatem mówić o zbytnim przyspieszeniu realizacji projektu. Rozłożenie jego wdrażania na lata pozwoliłoby na zahamowanie rozwoju szarej strefy.
- Szara strefa byłaby zdecydowanie dużo mniejsza. Rozsądek każdemu przedsiębiorcy podpowiada, że rozłożenie akcyzy w czasie będzie korzystne. Konsumenci bardziej by się wtedy przyzwyczaili do stopniowego wzrostu cen. Nastąpiłby także pewien wzrost zamożności, ponieważ do szarej strefy przechodzą palacze, których nie stać na zakup papierosów czy tytoni z akcyzą. Ministerstwo Finansów bagatelizuje ten aspekt – tłumaczył Gość PR24.
Łańcuch biznesowy producentów surowca, pierwszych przetwórców tytoniu, producentów wyrobów tytoniowych, a także dystrybucja hurtowa oraz detaliczna kreuje bezpośrednio lub pośrednio ponad 500 tys. miejsc pracy. Branża tytoniowa posiada także kluczowe znaczenie dla budżetu z uwagi na niemal 10 proc. udział całkowitych podatków pośrednich od wyrobów tytoniowych w ogólnych wpływach budżetowych Polski.
PR24/Grzegorz Maj