2 maja to dzień, w którym jubileusz swojego urodzenia obchodzi jeden z najważniejszych twórców polskiego rocka. Choć Lech Janerka nagrywa rzadko, to jego płyty z reguły okazują się wydarzeniem dużego artystycznego kalibru.
W latach 80. artysta wzbogacił historię rodzimej zimnej fali krążkiem Klausa Mitffocha, przez wielu uważanym za najlepszą polską płytę wszech czasów. Kultem otoczony jest też pierwszy solowy krążek Janerki "Historie podwodne". W ostatnich latach popularność muzykowi i zainteresowanie ze strony mediów przyniosły produkcje tak udane i intrygujące jak album "Fiu Fiu" oraz przebojowe "Plagiaty".
Przez te trzy dekady twórczej aktywności do Lecha Janerki przylgnęła opinia mruka, pesymisty, człowieka z ironią patrzącego na świat. Tymczasem gros z piosenek wrocławianina pod warstwą szydery kryje w sobie spore pokłady optymizmu i nadziei. Stoicki, zdystansowany przekaz Janerki, głoszenie prostoty życia stawia go ramię w ramię z jego piosenkowym bratem Wojciechem Waglewskim. Obaj panowie choć się na wiele rzeczy krzywią, to jednak często się do nas również półgębkiem uśmiechają.
Z okazji urodzin Lecha Janerki przypominamy kilka jego piosenkowych uśmiechów.
"Jezu jak się cieszę"
Życie artysty to brak finansowej stabilności. Chwilowe zastrzyki gotówki szybko rozpływają się w krótkich okresach "nieskromnego" spełnienia. W tym największym przeboju legendarnej grupy Klaus Mitffoch, Lech Janerka puszcza do nas szydercze oko w momencie właśnie takiej finansowej górki. Jednakże następujący w piosence kres prosperity i wywołanej nim chwilowej euforii nie zmienia nastawienia muzyka, który od lat w wywiadach powtarza, iż ceni sobie wstawanie wtedy, kiedy się wyśpi: "wstawać i pracować i mieć nie bardzo mogę nie bardzo chce". Janerka z jednej strony śpiewa gorzko i autoironicznie o byciu "bogatym" od czasu do czasu, z drugiej zachowuje zdrowe podejście do chwilowych uśmiechów fortuny, nie przejmując się ich ulotnością.
"Konstytucje"
Reggae’owy manifest polityczny artysty i wielu "ludzi dobrej woli", którzy nie potrzebują konstytucji, ani rezolucji napisanych pokrętnym polityczno-prawnym językiem, by wiedzieć jak postępować godnie i słusznie. Wesoła melodia utworu i zakamuflowane w tekście miejsce, w którym artysta ma wszelkie prawa i przywileje nadawane przez możnych tego świata, rozładowują napięcie wywołane biurokratyczną opresją. Janerka jawi się tu jako sowizdrzalski trybun ludowy, który muzyką i żartem prostuje karki swoim słuchaczom.
"Paragwaj"
Pochodzący z wydanej w 1989 roku płyty "Piosenki" utwór "Paragwaj" to jeden z najweselszych i najbardziej ekstatycznych momentów w całej twórczości Janerki. Piosenka jest jednym wielkim kolorowym odlotem i zachwytem nad okolicznościami sennego świata. W onirycznej wizji muzyk tańczy i fruwa ("patrzcie jak się lata gdy dupsko jest wolne od bata") i ma super moc wyłączenia się z upływu czasu. Takie rzeczy zdarzają się tylko w snach.
"Rower"
Jako, że trwa Wielka Majówka nie sposób w tym krótkim przeglądzie pominąć ultra optymistycznej, przynajmniej jeśli chodzi o melodię, rowerowej piosenki z płyty "Plagiaty". Choć zawarty w niej kontekst polityczny w postaci polskiej interwencji w Iraku traci pomału swoją aktualność, to jako hymn wielbicieli oglądania świata z perspektywy dwóch kół piosenka sprawdza się znakomicie.
Życząc panu Lechowi Janerce jak najdłuższych i naczęstszych chwil "wskrzeszeń", zachęcamy Was, byście po wysłuchaniu "Roweru" zadzwonili do bliskiej Wam osoby z propozycją wspólnego popedałowania za zdrowie tego wielkiego artysty.