Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
migrator migrator 18.02.2010

Polskie Salem

W 1775 roku w Doruchowie spalono 14 kobiet oskarżonych o czary i kontakty z diabłem.

Mieszkała tam wieśniaczka Dobra wraz z mężem. Małżeństwo miało wspaniały sad, a w nim najlepsze w okolicy gruszki. Wielokrotnie miejscowa dziedziczka posyłała po wspaniałe owoce. Pech chciał, że pewnego razu dostała zastrzału w palec, a włosy zaczęły się jej zwijać w kołtun. Można przypuszczać, że był to zwykły brak przestrzegania higieny, ale takie rozwiązanie nie przychodziło wtedy nikomu do głowy.

Znachorka

Posłano po miejscową znachorkę, która orzekła, że za kłopotami dziedziczki stoi Dobra. Według znachorki zamiast gruszek sprzedała dziedziczce myszy, które wywołały chorobę u pani Stokowskiej. Ostatecznie znachorka wytypowała 14 kobiet, które według niej miały parać się czarami. Cioty, bo tak nazywano wtedy czarownice, miały się zbierać obok kamienia zwanego Łysą Górą. Na spotkania przybywały oczywiście tradycyjne, a więc na miotłach. Podczas spotkań z diabłem miały sprowadzać na okolicę wszelkie nieszczęścia – choroby, zarazy, deszcze etc. Na całą okolicę padł blady strach.

Próba wody

Do działania przystąpił mąż chorej dziedziczki. Wskazane przez znachorkę kobiety poddano próbie wody. Związane wieśniaczki wrzucano po kolei do wody. Żadna nie „chciała utonąć”, co ostatecznie przypieczętowało ich los. Do innych ciekawych metod sprawdzania, czy oskarżone były czarownicami należała próba łez – jeśli kobieta nie płakała, to była czarownicą i próba wagi – jeśli ważyła za mało, czyli poniżej 50 kilogramów, znaczyło to, że jest zdolna polecieć na miotle.

Egzekucja

Kobiety na noc zostały umieszczone w specjalnych beczkach, gdzie mogły tylko klęczeć. W ten sposób zabezpieczano się przed ewentualną pomocą diabła dla czarownic. Na beczkach wyryto napis „Jezus + Maryja + Józef” . Następnego dnia z pobliskiego Grabowa przybyli sędziowie i kat. Trzy czarownice padły na torturach, ale dla pewności ścięto im głowy. Jednym z elementów tortur było wbijanie grabi w plecy. Pozostałe spalono na stosie w obecności radującej się gawiedzi. Karze chłosty poddano córki oskarżonych, z których jedna tego nie przeżyła.

Rok później sejm zakazał tortur i kary śmierci w sprawach o czary. Nie ma prawdopodobnych danych, ile czarownic spłonęło w Polsce na stosie. Podawane liczby wahają się od tysiąca do dwudziestu tysięcy.

(p.d)