Marzenia o metrze zaczęły się od planu młodego architekta Adam Mićkowskiego. W 1825 roku zaprojektował on szeroki tunel, który miał też być dostępny dla dorożek. - Natomiast poważne pomysły, żeby zbudować "coś podziemnego" powstawać zaczęły wtedy, gdy liczba mieszkańców Warszawy przekroczyła milion, czyli w okresie międzywojennym - wyjaśnia varsavianistka Hanna Dzielińska.
Pierwsze odwierty na Mokotowie wykonano już w 1928 roku w okolicach placu Unii Lubelskiej i na Żoliborzu przy placu Wilsona, ponieważ tamtędy miała iść pierwsza linia metra. Plany budowniczych pokrzyżował jednak kryzys, który przyszedł na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku.
Do idei powrócił prezydent Warszawy Stefan Starzyński w 1938 roku. Zaakceptowana siatka połączeń miała w sumie 46 kilometrów, z czego 31 w tunelach. Planowano, aby otwarcie kolejki nastąpiło w 1944 roku. Wojna zweryfikowała te plany, a czas pokazał, że wyznaczona data nabrała symbolicznego znaczenia. - Pierwsza stacja metra miała być otwarta 1 sierpnia 1944 roku na placu Piłsudskiego, ale wówczas to miejsce nazywało się już... Adolf Hitler Platz - mówi varsavianistka.
Do koncepcji budowy powrócono po wojnie. W 1950 polskie władze z towarzyszem Bierutem na czele podjęły uchwałę o budowie metra. Okazało się jednak, że na przeszkodzie stoją pieniądze, których dopływu nie są nawet w stanie zapewnić przyjaciele ze Związku Radzieckiego.
O burzliwych losach warszawskiego metra więcej w materiale Mariusza Filara.
(ah)