Logo Polskiego Radia
Jedynka
Piotr Grabka 16.01.2013

W Legionowie dają radę

Samorządy w Polsce z pewnym niepokojem i nerwowością przygotowują się do wprowadzenia tzw "ustawy śmieciowej". W podwarszawskim Legionowie ten system działa od 2009 roku. Ale wprowadzano go prawie 3 lata. Dziś wszyscy mówią zgodnie, że była to trafna decyzja.
Tzw. dzwony na segregowane śmieci na osiedlu Jagiellońska w LegionowieTzw. dzwony na segregowane śmieci na osiedlu Jagiellońska w LegionowiePR
Galeria Posłuchaj
  • W Legionowie dają radę
Czytaj także

Sterty śmieci w lasach, rozrzucane w najmniej oczekiwanych miejscach, spalanie czego się da w domowych piecach i cuchnący dym z kominów, cudze worki z odpadami pozostawiane na przystankach czy przydrożnych rowach denerwowały mieszkańców Legionowa, a co istotne - także radnych miasta. W 2006 roku postanowili zmierzyć się z problemem i przeprowadzili referendum w sprawie przejęcia przez gminę gospodarki odpadami komunalnymi. Głosowało 34 procent mieszkańców. 85 procent opowiedziało się za zmianą systemu.

Od 1 lipca 2009 zaczął obowiązywać nowy. Ale przedtem władze Legionowa nawiązały współpracę z Politechniką Warszawską, prowadziły kampanie informacyjne, spotykały sie ze swoimi mieszkańcami. Wypowiedziane zostały dotychczasowe umowy z firmami. - Nie obyło się bez protestów mieszkańców kilku ulic z zabudową domów jednorodzinnych - mówi wiceprezydent Legionowa, Piotr Zadrożny. - Twierdzili, że oni nie produkują śmieci, bo na przykład mają malutkie dziecko. Można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że właśnie takie osoby pozbywały się śmieci nielegalnie, podrzucając je na przykład do cudzych altanek.

- Trzeba było unieważnić także pierwszy przetarg, bo firma wywozowa zażądała za dużo - dodaje Piotr Zadrożny. Mieszkańcy naszego miasta nie zgodziliby się na zbyt wysokie opłaty. Robert Wieczorek, kierownik Referatu Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Legionowo uważa, że dużo było po prostu złej woli firm. - One chciały, żeby ten bałagan w śmieciach trwał, ale uparliśmy się i postawiliśmy na swoim.

Poza uporem, władze wykazały się też starannością. Przetarg zorganizowano bardzo sumiennie. Zapisy były jednoznaczne i precyzyjnie określone. Wygrała firma Remondis, a opłata została ustalona na 8,50 zł od mieszkańca miesięcznie. 15 zł miesięcznie od osoby płacą ci, którzy nie segregują odpadów. - To około 3 procent mieszkańców - mówi Piotr Zadrożny. Drugi przetarg, w 2011 roku wygrała firma MPO z Warszawy, ale opłata 8,50 zł została utrzymana.

- Rewolucję śmieciową przeżyli głównie mieszkańcy zabudowy jednorodzinnej - twierdzi Robert Wieczorek. - Mieszkańcy osiedli i bloków już wcześniej wnosili opłaty od osoby. Ale mogli zauważyć większą liczbę pojemników, tak zwanych "dzwonów" do segregowania śmieci.

Pan Edward, pracownik MPO, a wcześniej firmy Remondis opowiada, że zmiany zaczęły się od dostarczania zielonych kubłów właścicielom domów i że na początku reagowali bardzo nieufnie - nie chcieli ich przyjmować. - Teraz nie ma problemu - i oni są zadowoleni, i my - śmieje się pan Edward. Wiadomo, ile razy w tygodniu przyjeżdżamy, jakie śmieci odbieramy. Kiedy można oddawać wielkogabarytowe sztuki.

Towarzyszę przez chwilę ekipie MPO, odbierającej śmieci z ulicy Kardynała Wyszyńskiego i Alei Róż w Legionowie. Właściciele nieruchomości odbierają od pracownika MPO nowe worki do segregowania śmieci. Do żółtych pakują plastiki, tworzywa sztuczne, szkło i metal. Do niebieskich - papier, odzież oraz tekstylia. Pan Hubert z ul. Wyszyńskiego pokazuje pobliski przystanek autobusowy i opowiada, że zanim wprowadzono system, zalegały na nim sterty śmieci. - Teraz nie leży tam papierek, nie ma powodu niczego podrzucać, bo panowie z MPO odbierają każdą ilość. Nie zmieści się w kuble, pakuję do czarnych worków i odstawiam, śmieciarka wszystko zabiera. Skończyły się cudze śmieci pod moim płotem.

System zbierania odpadów komunalnych podoba sie też panu Mirosławowi z Alei Róż. Mówi, że jeśli jeszcze w pobliskich lasach można natknąć się na śmieci, to jest to sprawka mieszkańców gmin ościennych, które dopiero faktycznie od 1 lipca przejmą obowiązek zagospodarowywania odpadów. Chwali sobie także możliwość odbierania „zielonych odpadów” w specjalnych, zielonych – a jakże – workach.

Wiceprezydent Legionowa wylicza, że odkąd gmina zajmuje się śmieciami, ich ilość wzrosła z 14 tysięcy ton rocznie do 18 tysięcy ton. Mniej więcej o jedną trzecią i jest to dobry wynik, odzwierciedlający stan faktyczny. Według szacunków ekspertów , 30 procent śmieci znajduje się obecnie poza systemem. Zbiórka selektywna zwiększyła się w Legionowie trzy razy.

Następny przetarg na odbiór śmieci władze miasta organizują za kilka miesięcy. Mają nadzieję, że dotychczasowe opłaty za nie pozostaną na niezmienionym poziomie lub tylko nieznacznie wzrosną. Wygrać musi firma, która zaoferuje najniższą cenę. W tym warunku tkwi oczywiście pułapka proponowania cen dumpingowych, żeby wyeliminować konkurencję. Jednak na to akurat władze Legionowa wpływu nie mają.

Do końca roku w ramach cyklu "Czysta gmina" na antenie radiowej Jedynki i Trójki będziemy informować jak władze samorządowe radzą sobie z wprowadzaniem ustawy śmieciowej. O opinię zapytamy mieszkańców, przedstawicieli samorządu terytorialnego, ekspertów oraz właścicieli firm zajmujących się odbiorem, segregacją, utylizacją i składowaniem odpadów.

Kolejne odnicki cyklu "Czysta gmina" w radiowej Jedynce w co drugą środę o 5.45 i 16.35.

Aleksandra Tycner