Wracając na ziemię – korzyści z przełomowego odkrycia mogą być bardzo duże. Moc antymaterii jest szacowana na 100 razy większą niż moc bomby wodorowej o tej samej masie.
Bomby wodorowe maja tylko (!) 1 proc. skuteczności jeżli chodzi o konwersję masy na energię (wynika to ze słynnego równania Einsteina). Kiedy jednak antymateria spotka się z materią, w 100 proc. przemienia się w energię. Mówiąc krótko: to najpotężniejsze źródło energii we Wszechświecie.
Istnienie antymaterii zostało przewidziane teoretycznie przez fizyka Paula Diraca, który nawet zdobył za to Nobla w 1933 roku. Antymateria przypomina „zwykłą” materię, ale ma przeciwny ładunek: anty-elektron jest tam naładowany pozytywnie, a anty-proton niesie ładunek ujemny. Anty-wodór to zatem anty-elektron krążący wokół anty-protonu.
Anty-elektrony umiemy już produkować od dawna. Mogą być tworzone poprzez rozkład radioaktywny. Nie bójmy się także, że teraz wszystko wybuchnie. Anty-atomy są tworzone w CERN od 1995 roku, ich „żywot” był dotąd jednak bardzo krótki – szybko anihilowaly je „normalne” atomy. Tym razem spacjalistom z CERN udało się uchwycić w pułapkę magnetyczną 38 atomów anty-wodoru na około 1/10 sekundy. W fizyce cząstek to bardzo długi okres!
Obecne osiągnięcie CERN to prawdziwy kamien milowy. Ale to nie znaczy, że jutro nieodpowiedzialni politycy dostaną w swoje ręce bomby z anty-materii. Do utworzenia większych fragmentów trwałej anty-metrii będziemy potrzebowali jeszcze dekad badań. Potem ktoś będzie musiał trzymać ją pod kluczem. Jeżeli zaś chodzi o napęd, to Star Trek dzieje się w XXIII wieku. Wygląda na to, że mamy jeszcze troche czasu.
(ew)
Posłuchaj specjalistów z CERN (jęz. angielski):