Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Marta Kwasnicka 03.08.2012

Następne misje marsjańskie będą wielkości ziarnka piasku

Curiosity wylądował na Marsie. Urządzenie jest wielkości samochodu typu SUV. W tej kwestii może nas w przyszłości czekać rewolucja.
Nanoroboty na MarsieNanoroboty na MarsieMurray Robertson/Nanovisions/John Baker
Następne misje marsjańskie będą wielkości ziarna piasku
Curiosity ląduje na Marsie już w najbliższą niedzielę. Jest wielkości samochodu typu SUV. W tej kwestii może nas jednak czekać rewolucja.
Curiosity wygląda jak SUV, bo musi wieźć kilkaset kilogramów sprzętu naukowego. Wydaje się jednak, że na dłuższą mteę pojazdy tych rozmiarów nie są praktyczne. Przewiezienie ich na Marsa zużywa olbrzymie ilości paliwa, a one same mają mały zasięg. Przyszłę misje na Marsa powinny zatem opierać się o zminiaturyzowane urządzenia - sugerują badacze.
Chodzi o nanoboty, z których każdy ma wielkość jednej miliardowej Curiosity. Mogłyby przybyć na Marsa na orbiterze, a potem zostać rozpuszczone do atmosfery planety jako chmura "mądrego" pyłu i polegać na marsjańskim wietrze. Byłoby to o tyle łatwiejsze niż na Ziemi, że grawitacja Marsa to zalewdwie 38 proc. ziemskiej.
John Barker, fizyk z University of Glasgow, uważa, że 30 000 takicj minirobotów zbadałyby tysiące kilometrów kwadratowych Marsa. Każde urządzenie miałoby mikroprocesor, antenkę i czujniki do zbierania danych. Po spadnięciu na Ziemię ich rola nie kończyłaby się. Mogłyby badać skłąd gleby, a niewielkie lotki pomagałyby w kolejnym "złapaniu" wiatru.
Projekt nie jest tak skomplikowany jak się wydaje. Posiadamy już odpowiednią technologię i materiały. Najtrudniejsze będzie opracowanie odpowiednio maleńkich prototypów.
Podobny pomysł ma NASA. Nad małymi robotami pracują naukowcy z programu ANTS (Autonomous Nanotechnological Swarm). Roboty nazywają się TETwalkers, wyglądają jak niewielki stelaż. Będą potrafiły samodzielnie poruszać się po powierzchni, przenosząc własny punkt ciężkości w ybranym kierunku.
Docelowo TETwalkers mogłyby być bardzo niewielkie. Mogłyby też mieć możliwość łączenia się w większe struktury: łaziki czy anteny. Jak się szacuje, mogł←by lądować na Marsie za jakieś 30-40 lat.

Curiosity wygląda jak SUV, bo musi wieźć kilkaset kilogramów sprzętu naukowego. Wydaje się jednak, że na dłuższą metę pojazdy takich rozmiarów nie są praktyczne. Przewiezienie ich na Marsa zużywa olbrzymie ilości paliwa, a one same mają mały zasięg i mogą niewiele zbadać. Przyszłe misje na Marsa powinny zatem opierać się o zminiaturyzowane urządzenia - sugerują badacze.

Chodzi o nanoboty, z których każdy miałby wielkość jednej miliardowej łazika Curiosity. Mogłyby przybyć na Marsa na orbiterze, a potem zostać rozpuszczone do atmosfery planety jako chmura "mądrego" pyłu i dalej polegać na marsjańskim wietrze. Byłoby to o tyle łatwiejsze niż na Ziemi, że grawitacja Marsa to zaledwie 38 proc. ziemskiej.

John Barker, fizyk z University of Glasgow uważa, że 30 000 takich minirobotów zbadałyby tysiące kilometrów kwadratowych Marsa. Każde urządzenie miałoby mikroprocesor, antenkę i czujniki do zbierania danych. Po spadnięciu na Ziemię ich rola nie kończyłaby się. Mogłyby badać skład gleby, a niewielkie lotki pomagałyby w kolejnym "złapaniu" wiatru.

Projekt nie jest tak skomplikowany jak się wydaje. Posiadamy już odpowiednią technologię i materiały. Najtrudniejsze będzie opracowanie odpowiednio maleńkich prototypów.

Podobny pomysł ma NASA. Nad małymi robotami pracują naukowcy z programu ANTS (Autonomous Nanotechnological Swarm). Roboty nazywają się TETwalkers, wyglądają jak niewielki stelaż. Będą potrafiły samodzielnie poruszać się po powierzchni, przenosząc własny punkt ciężkości w wybranym kierunku.

Docelowo TETwalkers mogłyby być bardzo niewielkie. Miałyby też możliwość łączenia się w większe struktury: łaziki czy anteny. Jak się szacuje, ich lądowania na Marsie stanie się realne za około 30-40 lat.

(ew/Popsci)