Ryby te są jednym z narodowych bogactw kraju i bardzo ważnym towarem eksportowym. Specjaliści islandzcy nie potrafią w pełni wyjaśnić zagadki, dlaczego do jednego z niewielkich fiordów na zachodnim wybrzeżu wyspy wpływały kolejno kilkudziesięciotysięczne ławice, zdychając tam prawdopodobnie z braku tlenu.
Sprawę starają się wyjaśnić islandzcy ichtioldzy. Zadanie otrzymali od władz państwowych, zaniepokojonych zdarzeniami.
Podobne zjawiska mają dla kraju znaczący wymiar ekonomiczny. Islandzki Instytut Morski podał szacunkowe dane świadczące o rozmiarach klęski. Obie ławice ryb liczyły w sumie około 110 milionów ryb. Jest to więc poważna strata dla rybołówstwa islandzkiego. Biorąc pod uwagę ceny eksportowe śledzi islandzkich strata sięga 38 milionów euro.
Suma ta jest wystarczająca na roczne sfinansowanie funkcjonowania całej islandzkiej policji oraz Althingu, czyli krajowego parlamentu, Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Muzeum Narodowego i kancelarii prezydenta.
pp/IAR
Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>