Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
Michał Przerwa 17.03.2014

Czas to pieniądz, czyli ile kosztują korki w największych miastach

Od dawna wiadomo, że czas to pieniądz, a na własnej... kieszeni mogą się o tym przekonać kierowcy stojący w codziennych korkach. Ile pieniędzy tracą z powodu korków i utrudnień w ruchu drogowym - pokazuje najnowsza, II edycja „Raportu o korkach w 7 największych miastach Polski” przygotowanego przez Deloitte wspólnie z serwisem drogowym Targeo.pl.
KorekKorekGlow Images
Posłuchaj
  • Czas to pieniądz, czyli ile kosztują korki w największych miastach /Po pierwsze ekonomia, Polskie Radio/
Czytaj także

Jaki jest poziom strat w różnych miastach - mówi Rafał Antczak członek zarządu Deloitte Business Consulting. - W porównaniu z sytuacją w r. 2012 straty kierowców w 2013 r. zmniejszyły się o ponad 52  mln zł, i o prawie 31 mln zł w porównaniu z 2011 r. - ujawnia. Pracujący w siedmiu największych miastach Polski - Warszawie, Łodzi, Wrocławiu, Krakowie, Katowicach, Poznaniu i Gdańsku - tracili w korkach w 2013 roku średnio 13,1 mln zł dziennie, czyli 289 mln zł miesięcznie i 3,46 mld zł rocznie.

Gdzie podróżuje się najłatwiej?

Dodatkowo w analizowanych miastach systematycznie rośnie liczba kierowców oraz wynagrodzenia, co podwyższa koszty korków. Jednak nie zawsze wyższe wynagrodzenia oznaczają wyższe straty z powodu korków. Koszt korków dla statystycznego mieszkańca-kierowcy wynosił w ubiegłym roku średnio 2 905 zł rocznie, co stanowiło średnio 70 proc. miesięcznego wynagrodzenia. Dwa lata wcześniej było to 2 811 zł, co stanowiło 77 proc. miesięcznego wynagrodzenia. Obecnie najłatwiej podróżuje się po Gdańsku i Katowicach, a najtrudniej po Krakowie. Natomiast w ciągu dwóch ostatnich lat największa poprawa nastąpiła w Warszawie.

- Zaskakuje też utrzymanie dobrej pozycji przez Łódź, która rozpoczęła bardzo poważne inwestycje infrastrukturalne. Widać, że w przypadku miast, które realizowały i realizują duże inwestycje drogowe przynoszą one szybkie pozytywne zmiany dla kierowców - ocenia Rafał Antczak. Okazuje się, że nawet niewielkie dzienne skrócenie czasu stania w korkach nabiera makroekonomicznego znaczenia i choć w krótkim okresie budżet państwa zyskuje na tym, że kierowcy stoją w korkach, bo spalają więcej opodatkowanego paliwa,  to w dłuższym horyzoncie czasowym korki szkodzą całej gospodarce - tłumaczy Rafał Antczak. - Skoro jednak podatki pośrednie stanowią połowę ceny benzyny spalonej w korkach, to budżet państwa w 2013 roku zarobił na nich prawie 520 mln zł, ale był to spadek o ponad 18 mln w porównaniu z rokiem 2012 i 2011 - twierdzi.

Kto najwięcej zarobił, a kto stracił?

Najwięcej budżet państwa zarobił w stolicy, gdzie było to aż prawie 83 mln zł (wzrost o 23 proc. w porównaniu z 2011 r.), a najmniej w Katowicach - 39 mln zł (wzrost o 8 proc.). Najwięcej zaś stracił w Gdańsku, gdyż dochody z tytułu VAT i akcyzy od paliwa spalonego przez kierowców w korkach spadły o 30 proc. w porównaniu do 2011 r. i dały dochód podatkowy w wysokości nieco ponad 40 mln zł.

Czas spędzony w korkach nie jest wykorzystywany produktywnie, gdyż można byłoby go przeznaczyć na pracę lub odpoczynek, jest to więc strata, której rozmiar można oszacować jako koszt utraconych korzyści, ale oparty na wiarygodnych danych GUS-u. - W ciągu trzech lat nastąpiły jednak spore zmiany w nominalnych kosztach korków, gdyż w roku 2013 w porównaniu z rokiem 2011 kierowcy w Gdańsku zaoszczędzili na korkach najwięcej, bo aż 956 zł, w Warszawie 655 zł, a w Poznaniu 186 zł. Niestety w innych miastach koszty w analogicznym okresie wzrosły i to dużo - o 666 zł w Krakowie, 388 zł w Łodzi, 313 zł we Wrocławiu i 274 zł w Katowicach - mówi Rafał Antczak.

Jak powstał raport

Raport powstał w oparciu o badanie Korkometr realizowane przez serwis Targeo.pl i AutoMapę. Bazując na rzeczywistych pomiarach prędkości, dla każdego miasta wyliczono wskaźniki opóźnień pokazujące o ile korki wydłużają czas potrzebny kierowcom na dotarcie do miejsca docelowego.

Efektywny czas spędzony w korkach w dni robocze w 2013 r. w porównaniu z latami 2011-2012 zmniejszył się w trzech miastach (Gdańsk, Warszawa i Poznań), nieznacznie rósł w dwóch (Łódź i Wrocław) i znacząco pogorszył się w jednym mieście (Kraków). Przez dwa ostatnie lata największe postępy w rozładowywaniu korków poczyniły Gdańsk i Warszawa.

Kierowca dojeżdżający w stolicy do pracy 10 km w godzinach szczytu, oszczędza obecnie niemal dwie godziny miesięcznie w stosunku do czasu, który tracił w korkach dwa lata temu.

Halina Lichocka/mp