Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
Jarosław Krawędkowski 06.04.2014

Elektryczne auto za 140 tys.? Kolejka chętnych na pół roku

O takiej popularności nowego modelu marzy każdy producent. Na elektryczne auta trzeba czekać miesiącami. I to pomimo wysokich cen. Czteroosobowy hatchback kosztuje co najmniej 115 tys. złotych.
Zainteresowanie elektrycznym modelem i3 zdecydowanie przerosło oczekiwania BMW. Na nowy elektryczny samochód czeka już 11 tys. klientów.Zainteresowanie elektrycznym modelem i3 zdecydowanie przerosło oczekiwania BMW. Na nowy elektryczny samochód czeka już 11 tys. klientów.Mat.prasowy

Zainteresowanie elektrycznym modelem i3 zdecydowanie przerosło oczekiwania BMW. Na nowy elektryczny samochód czeka już 11 tys. klientów. Zamówiony dziś egzemplarz będzie gotowy do odbioru dopiero za 6 miesięcy. A ten czas jeszcze się wydłuży, gdy za kilka tygodni ruszy sprzedaż w Stanach Zjednoczonych i Japonii.

Przyszłość miejskiej komunikacji

Elektryczny
Elektryczny czteroosobowy hatchback w niczym nie przypomina innych modeli bawarskiego koncernu. Gdyby nie charakterystyczne podwójne reflektory i znaczek na masce, można by go pomylić z autami innych marek.
- Ale tak właśnie powinien wyglądać nowoczesny środek transportu, mówią przedstawiciele firmy. Przynajmniej auta służące do jazdy po mieście, bo z zasięgiem 160 km trudno zaplanować daleką podróż.

Tani w eksploatacji? Tylko dla bogatych

Ładowanie akumulatorów ma trwać nie dłużej niż 6 godzin. Koszty eksploatacji? Zdecydowanie niższe, niż w przypadku eksploatacji samochodów napędzanych silnikiem. Oszczędności mają sięgać 30 proc.. Tyle, że wcześniej trzeba sporo zainwestować. Najtańszy model kosztuje... 140 tys. złotych. - Sporo, ale rozmawiamy o klasie premium,  przekonują pracownicy BMW.

Trudno zresztą znaleźć dużo tańszy elektryczny samochód. Oferowany od półtora roku elektryczny smart kosztuje co prawda 100 tys. złotych, ale pomieści zaledwie dwie osoby. Z kolei Mitsubishi i-MiEV to wydatek rzędu 115 tys. Cena Nissana Leaf zaczyna się od 126 tys. złotych Ekologia dla bogatych, można skwitować.

W Norwegii naładujesz za darmo

I faktycznie: najwięcej elektrycznych aut w stosunku do wszystkich nowych pojazdów wyjeżdża na ulice miast i miasteczek w jednym z najbogatszym krajów Europy, czyli w Norwegii.

Rodzinny Nissan Leaf i sportowy Tesla Model S to auta, które sprzedawały się tam najlepiej pod koniec ubiegłego roku.

Zachęca do tego możliwość darmowego ładowania pojazdu w miejskich stacjach. Oraz niższe podatki płacone przy zakupie. Dodatkowo kierowcy elektrycznych pojazdów mogą poruszać się buspasami i nie muszą płacić za parkowanie.

Polska nie chce być zielona

Koncerny motoryzacyjne nie narzekają na brak zamówień. Ale te rzadko trafiają z Polski. I trudno się dziwić.

Pomijając nawet kwestię zarobków, kupno elektrycznego auta w naszym kraju to niezbyt rozsądny wybór. Infrastruktura do ładowania takich pojazdów jest słabo rozwinięta. Tylko w niektórych miastach można za darmo parkować ekologicznym autem.

Na razie można też zapomnieć o preferencjach podatkowych przy zakupie tych bardziej ekologicznych samochodów. Takie rozwiązanie lansuje były wicepremier Waldemar Pawlak, który pełniąc obowiązki w ministerstwie gospodarki korzystał ze służbowej hybrydowej toyoty prius.

Dziś taką zmianę w przepisach mógłby zaproponować szef resortu środowiska Maciej Grabowski. Ale mało kto spodziewa się, aby ten były wiceminister finansów w jakikolwiek sposób chciałby uszczuplać dochody budżetu.

Krzysztof Rzyman