Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
Jarosław Krawędkowski 15.04.2014

Kryzys ukraiński: dlaczego słabnąca Rosja pociągnie w dół Europę

O słabnącej coraz bardziej rosyjskiej gospodarce, której jednak niestraszne są unijne ani amerykańskie sankcje, niestabilnym rublu i Europie, która też straci na konflikcie rosyjsko-ukraińskim, mówi ekspert, główny ekonomista Saxo Banku.
Gospodarka Rosji była w tragicznej sytuacji jeszcze na długo przed kryzysem na Krymie  jednym z powodów tak agresywnej polityki Putina było to, że sytuacja gospodarcza Rosji była niezwykle napięta.Gospodarka Rosji była w tragicznej sytuacji jeszcze na długo przed kryzysem na Krymie – jednym z powodów tak agresywnej polityki Putina było to, że sytuacja gospodarcza Rosji była niezwykle napięta.Glow Images/East News
Posłuchaj
  • O tragicznej sytuacji gospodarczej Rosji, słabości rubla i sankcjach, które nic nie dadzą, mówi Steen Jacobsen, Główny Ekonomista Saxo Bank w rozmowie z Arkadiuszem Ekiertem/Polskie Radio/

Arkadiusz Ekiert:  - Jak ocenia Pan obecny stan rosyjskiej gospodarki. Jakie są jej  atuty a gdzie pojawiają się  zagrożenia?

Steen Jakobsen - Po pierwsze musimy sobie zdać sprawę z faktu, iż gospodarka Rosji była w tragicznej sytuacji jeszcze na długo przed kryzysem na Krymie – jednym z powodów tak agresywnej polityki Putina było to, że sytuacja gospodarcza Rosji była niezwykle napięta. Nadwyżka obrotów bieżących w Rosji spadła z poziomu niemal 10 procent do zera.

Spodziewam się także, że wzrost gospodarczy tego kraju wynosił poniżej zera jeszcze zanim nastąpił konflikt z Ukrainą. A zatem Rosja jest pod silną presją i jeśli konflikt będzie eskalować, to właśnie Rosja będzie największym przegranym całej tej sytuacji.

Chociaż zasadniczo wszyscy przegramy, bowiem w Europie odnotowujemy deficyt energetyczny. Potrzebujemy Rosji a Rosja potrzebuje nas. Powinniśmy zatem raczej dążyć do wszczęcia rozmów między Rosją a Europą. A zamiast tego – przynajmniej na razie – toczymy wojnę na słowa a Putin przykręca śrubę Ukrainie nakładając kolejne sankcje i zwiększa ceny gazu.

To bardzo niepokojące i może doprowadzić do niezwykle trudnej sytuacji, bowiem przyczynia się to nie tylko do niskiego rozwoju gospodarczego Rosji w tym roku, lecz także hamuje rozwój gospodarczy w Europie.

Jeśli wzrosną ceny energii, konsumenci będą wydawać mniej pieniędzy, co doprowadzi do obniżenia wzrostu gospodarczego w Europie. Obawiam się, że rynek jest zbyt zadowolony z siebie w chwili obecnej.

A.E.- Jakie sankcje byłyby skuteczne wobec Rosji?

S.J. - Żadne. Uważam, że Europa z pewnością powinna lepiej zrozumieć Rosję. To teoretycznie idealna para – Rosja potrzebuje europejskich inżynierów, logistyki i pieniędzy, a Europa potrzebuje rosyjskiej energii.

Powinniśmy więc podejmować próby dialogu, podpisywać umowy handlowe i uzyskiwać większy dostęp do rynku rosyjskiego. Takie działanie byłoby znacznie bardziej skuteczne niż nakładanie sankcji.

Pamiętajmy, że społeczeństwo silnie popiera Putina. Z punktu widzenia Europejczyków trudno zrozumieć jak retoryka wojny może faktycznie zwiększyć popularność polityczną takich ludzi jak Putin. Pokazuje to jak niewiele wiemy o mechanizmach politycznych i gospodarczych w Rosji.

A.E. - Jak zastosowane przez Rosję sankcje, dotyczące  zakazu importu z Polski i Litwy wieprzowiny, będą działać na polską  gospodarkę?

S.J. - Oczywiście państwa takie jak Polska i niektóre inne kraje Europy środkowowschodniej są bardziej uzależnione od Rosji niż ktokolwiek – choćby ze względów historycznych.

Uważam jednak, że w perspektywie długoterminowej obraz może być pozytywny jeśli ograniczy się zależność na tych rynkach i zapewni dostęp do rozwiązań alternatywnych.

Z drugiej jednak strony uważam, że taki kraj jak Polska powinien odegrać większą rolę w poszukiwaniu dyplomatycznych rozwiązań w obecnej sytuacji.  Z całą pewnością skutki są negatywne. Nie da się powiedzieć nic bardziej konstruktywnego.

Uważam jednak, że w dłuższej perspektywie – powiedzmy za pięć lat – cała ta sytuacja może stać się powodem, dla którego powstanie lepsza polityka energetyczna w Europie oraz przyczyni się do lepszego nastawienia inwestorów zagranicznych wobec Rosji.

- Czym Rosja może szantażować Europę, Unię, USA, Kraje Europy Środkowo-Wschodniej?

S.J. - Może, oczywiście, zatrzymać dostawy gazu ziemnego.

Pamiętajmy, że od 2010 r. Europa inwestuje miliardy (euro) w zapewnienie alternatywnych źródeł gazu. Mamy chociażby gaz z Morza Północnego, zwiększa się przepustowość dostaw pod względem punktów przesyłowych – możemy więc założyć, że działania Putina będą miały negatywne skutki w krótkiej perspektywie, lecz w dłuższym ujęciu zaostrzenie sankcji będzie miało katastrofalne skutki raczej dla Rosji.

Pamiętajmy, że aż 70 proc. wszystkich przychodów Rosji pochodzi z gazu ziemnego, więc jeśli Putin chce by jego kraj dalej się rozwijał i odnotowywał przychody, będzie musiał sprzedawać gaz.

Myślę, że ograniczy on sankcje niemal wyłącznie do Ukrainy bowiem to tam właśnie ma coś do wygrania w kontekście celów politycznych.

A.E. - Jakie są perspektywy dla rubla?

S.J. - Byłem w Rosji nie dalej niż cztery tygodnie temu i powiedziałem Rosjanom, że po rublu można spodziewać się tylko jednego: osłabienia.

Myślę, że sami rosyjscy inwestorzy codziennie wycofują środki. Nie sądzę, by ktoś chciał inwestować w systemie, gdzie nie ma rządów prawa, gdzie ogranicza się dostęp do rynków, gdzie konkurencja jest niemal w całości w rękach przedsiębiorstw państwowych.

W dłuższej perspektywie jednak, rubel i rosyjska giełda są jednym z najtańszych długoterminowych rynków gdzie inwestor zaczyna swoją grę od niskich poziomów.

Sądzę, że w długoterminowej perspektywie tak rubel jak i Rosja wrócą do normalnej wartości, jednak w najbliższej przyszłości będziemy obserwować znaczne osłabienie, bowiem dzisiaj nikt o zdrowych zmysłach nie będzie chciał i nie będzie w stanie inwestować w Rosji.

A.E.  - Jakie znaczenie dla światowych rynków będzie miał kryzys ukraiński?

S.J. - Niższy wzrost, potencjalnie wyższe ceny energii. Mimo że cena ropy nie wzrosła, wzrosła premia za ryzyko. Na rynkach globalnych obecnie odnotowuje się bardzo duże zapasy ropy, ponieważ Algieria, Libia, oraz wiele państw bliskowschodnich i afrykańskich zwiększyło wydobycie.

Zatem chociaż nominalnie cena ropy nie uległa zmianie, to faktycznie cena ta wzrosła ze względu na premię za ryzyko.

Myślę, że największą konsekwencją jest obecnie wyższa premia za ryzyko w odniesieniu do dostaw energii.

A.E. - Co by Pan doradził w sprawie Ukrainy? Jakie powinna wdrożyć reformy? Konieczne są kolejne kredyty?

S.J. - Ukraina powinna starać się o refinansowanie i zabezpieczenie długoterminowych umów handlowych, które pozwolą zarówno na zabezpieczenie interesów UE jak i Rosji.

Konieczne jest zatem znalezienie bezpiecznej pozycji w układzie, w którym Ukraina znajduje się między młotem a kowadłem.

Ukraina musi bardzo ostrożnie prowadzić negocjacje i nieco złagodzić negatywną retorykę wobec Rosji.

Z drugiej strony, doskonale można zrozumieć czemu Ukraińcy są tak poruszeni – z nacjonalistycznego punktu widzenia i ze względu na zagrożenie ich granic.

Uważam jednak, że najlepszym rozwiązaniem dla Ukrainy byłoby poszukiwanie finansowania na Zachodzie i zawarcie układu politycznego z Rosją gwarantującego, że dotychczasowe wydarzenia zatrzymają się na Krymie – Krym stanie się częścią Rosji a wschodnia część kraju pozostanie ukraińska.

Bez sektora wydobywczego zlokalizowanego właśnie na terenie wschodniej Ukrainy, kraj ten będzie miał niemałe problemy ze spłaceniem zadłużenia, jakie muszą teraz zaciągnąć, by zabezpieczyć swoją przyszłość.

Rozmawiał Arkadiusz Ekiert