O tym, czego domagają rolnicy, mówił Leszek Kumorek z NZZ RI „Solidarność”:
– Domagamy się zapewnienia opłacalnych cen na produkty ogrodnicze, wprowadzenia skutecznych mechanizmów przywracania równowagi w sytuacjach kryzysowych na rynkach ogrodniczych, ograniczenia wahania cen na owoce i warzywa, skutecznej walki ze zmowami cenowymi w sektorze przetwórstwa owocowo-warzywnego, opracowania wzoru umów kontraktacyjnych i skutecznego ich egzekwowania oraz rekompensaty za poniesione przez producentów straty.
Rolnicy chcą więc ciągle tego samego, czyli przyzwoitych cen za swoje produkty. Mówią, że w mieście te ceny rosną, niezależnie czy jest urodzaj, czy nie, a oni mają ceny coraz niższe.
Odpowiedź ministra rolnictwa na zarzuty sadowników
A jak komentuje te żądania minister rolnictwa Marek Sawicki:
– Rolnicy mają prawo chcieć, natomiast organizacje rolnicze mają mieć odpowiedzialność za tych rolników i muszą ich poinformować, że dzisiaj minister rolnictwa nie ma prawnej możliwości ani regulacji cen, ani interwencji. Minister rolnictwa przeznaczył w ostatnich 7 latach ponad 6 mld zł na tworzenie grup producenckich, z tego 5,8 mld zł te grupy wydały na inwestycje: na wspólne przechowalnie, przetwórnie, chłodnie. Dlatego przedstawiciele tych grup (czyli ponad 1,5 tys. gospodarstw) nie przyjeżdżają tutaj rozmawiać, oni już są wyposażeni w to, co jest im potrzebne do przechowywania i sprzedawania swojego produktu w odpowiednim czasie.
Ostry konflikt pomiędzy producentami a przetwórcami owoców >>>
Ale niestety to jest tylko 1 proc., a 99 proc. nie korzysta z możliwości dofinansowania do wartości sprzedaży w ramach grupy, nie korzysta z możliwości dofinansowania 75 proc. na inwestycje, tak jak to było przez kilkanaście lat w przetwórstwie.
– Ponieważ oni nawet o tym nie wiedzą. I to co mnie najbardziej martwi, to że organizacje rolnicze, zamiast skupić się na szkoleniach, na informowaniu, to kiedy pojawia się kryzys na rynku, szefowie tych organizacji uważają, że najlepiej zapakować rolników w autokar i przywieźć do ministra. A co robili przez poprzednie miesiące? – dodaje minister Sawicki.
Jednak zdaniem związkowców, to że przyszli oni z tymi samymi problemami, które przez 6 lat nie zostały rozwiązane świadczy o tym, że minister rolnictwa i jego otoczenie nie robią nic. – Jeżeli minister nadal mówi, że trzeba się organizować w grupy producenckie, a nie spełni się warunku, że grupy producenckie powinny mieć nad sobą jakąś „nazwę-czapę”, która spowoduje, że nie będzie konkurencji, to niczego nie rozwiąże. Ponieważ skandalem jest, że nie ma przez 10 lat wzoru umowy kontraktacyjnej. A taka umowa powinna zawierać: cenę minimalną, termin dostawy, aneksy w przypadku nieurodzaju. Przykładowo w tym roku nie ma klęski urodzaju, a ceny są tak niskie, jak nigdy dotąd – podkreśla Leszek Kumorek.
Rolnicy zapowiadają kolejne protesty
A jeśli te postulaty nie zostaną spełnione? Na razie rolnicy, jak sami mówią, chcą zasygnalizować ministrowi Sawickiemu, w sposób jak najbardziej pokojowy współpracę, żeby wybrnąć z tej sytuacji, ponieważ dla branży jest to sytuacja nie do pozazdroszczenia i grozi bankructwami.
– Chciałbym się mylić, ale uważam, że nic z tego nie wyjdzie i trzeba będzie po pracach polowych zrobić Panu Ministrowi psikusa, przyjechać tu „z siłą” i pokazać, na co stać jest rolników – stwierdził Kumorek z rolniczej „Solidarności”.
Eksperci: rozwiązaniem są grupy producenckie
Jednak eksperci są zgodni: rozwiązaniem są grupy producenckie, na pewno warto się organizować. Obecnie mamy tylko 1 proc. producentów w takich grupach, a np. w Danii jest to 98 proc. Dodatkową zachęta jest to, że w nowym Programie Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2015-2020 jeszcze więcej środków zostanie przeznaczonych na wsparcie grup producenckich.
UOKiK: nie ma zmowy cenowej
Rolnicy rozmawiali też z ministrem Sawickim o zmowach cenowych, których dopatrują się wśród przetwórców i skupujących owoce. Jednak z tych informacji, które obecnie posiada UOKiK, wynika, że jest to tylko i wyłącznie zachowanie rynkowe.
– Rzeczywiście to sytuacja tragiczna dla rolników, ale mająca tylko i wyłącznie podstawy w pewnej specyfice rynku, a nie wynikająca z zachowań ograniczających konkurencję – mówi Małgorzata Cieloch, rzeczniczka UOKiK. Dlatego Urząd nie widzi tu sygnałów zmowy cenowej, a monitoruje rynek owoców miękkich od kilku lat.
Niskie ceny to efekt nadprodukcji, wysokich zapasów, jakie posiadają przetwórcy, a także słabej pozycji negocjacyjnej rolników. – Mówimy o gospodarstwach indywidualnych, które w skupie praktycznie nie mogą negocjować ceny. Co więcej, brak silnych grup producenckich powoduje nie tylko osłabienie negocjacyjne, jeśli chodzi o ceny, ale nie ma też planu np. nasadzeń na kilka czy też kilkanaście lat do przodu – dodaje rzeczniczka UOKiK-u.
Dodatkowo, Polacy także mniej chętnie wybierają soki z naszych owoców, a kupują np. soki z owoców egzotycznych.
Aleksandra Tycner, Justyna Golonko, mb