Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Klaudia Hatała 19.09.2014

USA udzielą Ukrainie gwarancji finansowych na miliard dolarów. Broni nie sprzedadzą

Biały Dom odrzucił postulat Petro Poroszenki o dostawy uzbrojenia dla Ukrainy. O tego rodzaju pomoc ukraiński prezydent zabiegał podczas wczorajszej wizyty w Waszyngtonie. Prezydent Barack Obama obiecał wspieranie Ukrainy innymi metodami.
- Potrzebujemy pomocy Ameryki - mówił do Baracka Obamy Petro Poroszenko prosząc o pomoc finansową, sprzęt wojskowy i przyznanie Ukrainie specjalnego statusu kraju sojuszniczego USA, by pomóc krajowi stawić czoło rosyjskiej agresji- Potrzebujemy pomocy Ameryki - mówił do Baracka Obamy Petro Poroszenko prosząc o pomoc finansową, sprzęt wojskowy i przyznanie Ukrainie specjalnego statusu kraju sojuszniczego USA, by pomóc krajowi stawić czoło rosyjskiej agresjiPAP/EPA/Olivier Douliery
Posłuchaj
  • Ukraina: dziś spotkanie w Mińsku - relacja Piotra Pogorzelskiego (IAR)
  • Biały Dom odrzucił postulat Petro Poroszenki, o dostawy uzbrojenia dla Ukrainy - relacja Marka Wałkuskiego (IAR)
  • Rosyjski konwój bez Czerwonego Krzyża - relacja Macieja Jastrzębskiego (IAR)
  • Poranna sytuacja na Ukrainie - relacja Piotra Pogorzelskiego (IAR)
Czytaj także

<<<Poroszenko prosił amerykański Kongres o broń dla Ukrainy>>>

Stany Zjednoczone udzielą Ukrainie gwarancji finansowych na 1 mld dolarów na wsparcie gospodarki - poinformował  prezydent Petro Poroszenko na swoim koncie na Facebooku, wyjaśniając, że ustalił to podczas czwartkowej wizyty w USA.

"Ustaliliśmy z (prezydentem) Barackiem Obamą, że Ukraina otrzyma gwarancje finansowe na 1 mld od USA. Zostanie także rozszerzona pomoc dla Ukrainy w kwestiach bezpieczeństwa. Prezydent USA zapewnił, że mamy nie tylko wiernego przyjaciela w nim osobiście, ale i przyjaciela w narodzie amerykańskim. Ameryka jest z narodem Ukrainy" - napisał Poroszenko.

Strona amerykańska nie zgodziła się jednak na sprzedaż Ukrainie broni. Za otrzymaną pomoc Ukraińcy będą mogli natomiast kupić kamizelki kuloodporne, hełmy, pojazdy oraz noktowizory.

Podczas wystąpienia przed połączonymi izbami Kongresu Petro Poroszenko nie krył, że dotychczasowa pomoc Stanów Zjednoczonych dla Ukrainy jest niewystarczająca. "Koce i noktowizory są ważne ale kocami nie da się wygrać wojny".

CNN Newsource/x-news

Dodatkowe środki mają być przeznaczone na kamizelki kuloodporne, hełmy, pojazdy oraz noktowizory. Obama zapowiedział natomiast dalsze polityczne i gospodarcze izolowanie Rosji jeśli Moskwa nie zaprzestanie destabilizowania Ukrainy. "Jestem bardzo dumny, że Stany Zjednoczone przewodzą społeczności międzynarodowej, której działania sprawiają, że Rosja płaci cenę za agresję na Ukrainie". Mimo braku zgody Białego Domu na dostawy uzbrojenia, Petro Poroszenko deklarował, że podczas spotkania z Barackiem Obamą udało mu się uzyskać więcej niż się spodziewał.

Kolejne narady w Mińsku

W stolicy Białorusi Mińsku ma dojść w piątek do kolejnego spotkania grupy kontaktowej ds. kryzysu ukraińskiego w formacie Ukraina-Rosja-OBWE z udziałem przedstawicieli rebeliantów. Dzień wcześniej USA zapewniły, że będą pomagać Ukrainie w negocjacjach z Rosją.

Wśród tematów negocjacji w Mińsku ma być omawiany "specjalny status" nadany przez ukraiński parlament tym rejonom obwodów donieckiego i ługańskiego, które są opanowane przez prorosyjskich separatystów. Konkretne miejsce ani godzina spotkania grupy kontaktowej nie są na razie znane - poinformowało źródło w białoruskim MSZ.

Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE)d o końca listopada zwiększy dwukrotnie liczbę swych obserwatorów na Ukrainie; będzie ich 500 - zapowiedział szef misji OBWE na Ukrainie Ertugrul Apakan. OBWE planuje także w ciągu czterech najbliższych tygodni rozmieścić samoloty bezzałogowe do monitorowania rozejmu między siłami ukraińskimi a prorosyjskimi separatystami na wschodzie; ok. 400 osób będzie zaangażowanych we wsparcie logistyczne.

Zapowiedziane działania są częścią porozumienia podpisanego 5 września w Mińsku między Kijowem a prorosyjskimi rebeliantami. Władze Ukrainy twierdzą, że mimo obowiązującego od tego dnia rozejmu, zawieszenie broni jest nieustannie naruszane przez prorosyjskich separatystów wspieranych przez żołnierzy Federacji Rosyjskiej.

Komorowski chce zmniejszenia roli Moskwy w ONZ

Prezydent Bronisław Komorowski będzie apelował podczas Zgromadzenia Ogólnego ONZ o taką reformę tej organizacji, by ograniczyć możliwości Moskwy w wetowaniu działań Rady Bezpieczeństwa ONZ dotyczących Ukrainy i regionu - pisze w czwartek "New York Times".

"Sfrustrowany bierną odpowiedzią ONZ na rosyjską agresję na Ukrainie prezydent Polski Bronisław Komorowski powiedział, że zamierza wezwać tę organizację, by zmieniła swe zasady (funkcjonowania) tak, by powstrzymać Moskwę od wetowania działań Rady Bezpieczeństwa w sprawie regionu" - pisze nowojorski dziennik w artykule, który ukazał się w czwartek po południu w wydaniu internetowym.

Gazeta powołuje się na wywiad, jakiego udzielił jej w Warszawie w tym tygodniu polski prezydent w związku ze swą wizytą w Nowym Jorku na kilka dni przed coroczną sesją Zgromadzenia Ogólnego ONZ.

"Moim głównym przesłaniem będzie, że Organizacja Narodów Zjednoczonych być może powinna zostać zreformowana, aby uczynić tę instytucję zdolną do przeciwdziałanie zagrożeniom, które naprawdę dziś istnieją" - powiedział cytowany w "NYT" Komorowski.

Dziennik przypomina, że podobnie jak w przypadku innych stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ - Wielkiej Brytanii, Chin, Francji i Stanów Zjednoczonych - Rosja ma prawo weta w Radzie. "Faktycznie usunięcie weta Rosji w Radzie jest prawie niemożliwe" - pisze dziennik, wyjaśniając, że zgodnie z art. 108 statutu organizacji usuwanie prawa weta wymaga wotum dwóch trzecich głosów Zgromadzenia Ogólnego, jak i ratyfikacji przez dwie trzecie państw członkowskich, w tym pięciu stałych członków RB ONZ.

"Rosnące znaczenie Polski"

Zdaniem gazety apel polskiego prezydenta jest z jednej strony wyrazem zaniepokojenia Polski międzynarodową reakcją na konflikt ukraiński, ale też wyrazem rosnącego znaczenia Polski w sprawach europejskich i transatlantyckich. Dziennik ocenia, że Polska wraz ze swoją "kwitnącą gospodarką", "stała się głośniejszym głosem w sprawach Unii Europejskiej i NATO, zwłaszcza w kwestiach dotyczących wschodniej flanki regionu". A najbardziej widoczną tego oznaką był według "NYT" niedawny wybór premiera Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej.

"Obok jego (Tuska) osobistych zasług, które są bardzo istotne, ten wybór jest odbiciem postawy Zachodu wobec Polski i polskich osiągnięć - powiedział Komorowski. - To jest źródłem naszej wielkiej satysfakcji, że nasz głos jest bardziej słyszalny, a znaczenie Polski w polityce europejskiej rośnie".

"NYT" zauważa, że Polska była generalnie usatysfakcjonowana wynikami ostatniego szczytu NATO w Walii. Bronisław Komorowski pochwalił zwłaszcza decyzję Sojuszu o stworzenia infrastruktury w Europie Wschodniej, która będzie w stanie przyjąć siły szybkiego reagowania NATO w sytuacjach nadzwyczajnych. "Myślę, że jest to rodzaj działania i reakcji, który może być skuteczną odpowiedzią na nieklasyczne zagrożenia, które widzieliśmy na rosyjsko-ukraińskiej granicy" - powiedział. "Ale to powiedziawszy, musimy regularnie oceniać stan bezpieczeństwa wschodniej flanki. Coś, co wydaje się wystarczające obecnie, być może będzie musiało być rozszerzone w przyszłości" - dodał.

"Zachód nie może dać się zastraszyć Putinowi"

Tymczasem niemiecka media, komentując rzekome rosyjskie groźby dotyczące interwencji wojskowej w Europie, stwierdzają zgodnie, że Zachód nie może pod żadnym pozorem dać się zastraszyć prezydentowi Władimirowi Putinowi; Moskwę można zatrzymać, stosując odstraszanie.

Dziennik "Sueddeutsche Zeitung", który w czwartek jako pierwszy poinformował o rzekomych pogróżkach Putina pod adresem Polski i innych krajów Europy Środkowej i Wschodniej, tłumaczy, że słowa prezydenta Rosji, jeśli rzeczywiście zostały wypowiedziane, są nie tyle "wyrazem konkretnej groźby, co raczej elementem metody zastraszania". Wypowiedź jest równocześnie dowodem na "stan groźnego napięcia", w jakim znajduje się Putin.

Jak podała "SZ", w rozmowie z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką Putin miał powiedzieć: "Gdybym chciał, rosyjskie oddziały mogłyby w ciągu dwóch dni być nie tylko w Kijowie, ale także w Rydze, Wilnie, Tallinie, Warszawie lub Bukareszcie".

Krajom UE i NATO nie pozostaje nic innego, jak kontynuacja dotychczasowej dwutorowej polityki - pisze "SZ". Należy zachować kontakty z Putinem i poszukiwać dróg prowadzących do odprężenia. "Konieczne są jednak też sygnały świadczące o determinacji" - zaznacza komentator. "Zachód musi wyraźnie zaznaczyć, że traktuje poważnie groźby Putina, lecz że nie da się zastraszyć" - konkluduje "Sueddeutsche Zeitung".

Największa niemiecka gazeta opiniotwórcza zilustrowała komentarz rysunkiem przedstawiającym stojącego w rozkroku Putina rzucającego cień na całą Europę.

Putin nie zaryzykuje z powodu Ukrainy wojny z Sojuszem?

"Frankfurter Allgemeine Zeitung" nazywa natomiast kontrowersyjną wypowiedź Putina "pustymi groźbami", których nie należy brać zbyt poważnie.

Komentator zauważa, że tylko rozmówcy wiedzą, czy przytaczane przez media słowa rzeczywiście padły. Zwraca uwagę, że przecieki po raz drugi pochodzą z UE. "Czy odchodzący szef KE (Jose Manuel) Barroso lub ktoś inny z Brukseli chce wstrząsnąć krajami członkowskimi, które wątpią w sankcje?" - pyta "FAZ".

Jeżeli Putin rzeczywiście chełpił się możliwością militarnej interwencji, to jest to dowód na (kiepski) stan rosyjskiej władzy. Kreml nie dysponuje ekonomiczno-politycznymi instrumentami, którymi mógłby odpowiedzieć na presję Zachodu. "Jego jedynym atutem jest groźba zastosowania przemocy" - pisze autor komentarza, zastrzegając, by jego gróźb nie brać zbyt poważnie, ponieważ chodzi o kraje należące do NATO. "Putin nie zaryzykuje z powodu Ukrainy wojny z Sojuszem" - uspokaja "FAZ".

"Die Welt" uważa, że za słowami Putina nie pójdą czyny, podkreślając, że Zachód nie może dać się zastraszyć. Zdaniem autora komentarza należy uznać za prawdopodobne, że Putin użył takich sformułowań, gdyż "jest to jego język". Rosyjscy żołnierze wielokrotnie udowodnili, że mogą podjąć takie działania - pisze "Die Welt", przypominając rosyjskie interwencje w Budapeszcie (1956), Pradze (1968), Afganistanie (1979) i Gruzji (2008). "Rosja jest ostatnią imperialistyczną siłą w Europie" - podkreśla autor komentarza.

Zdaniem "Die Welt" Putin nie jest awanturnikiem, lecz zachowuje zimną krew; jest "taktykiem i strategiem, który przed każdą decyzją zastanawia się, jakie grożą mu niebezpieczeństwa". "Taki przeciwnik jest obliczalny. Można zatrzymać go za pomocą polityki siły i instrumentów odstraszania" - konkluduje niemiecki dziennik.

Groźbom Putina poświęcają komentarze także gazety lokalne. Wydawana w graniczącym z Polską Frankfurcie nad Odrą "Maerkische Oderzeitung" (MOZ) przypomina słowa kanclerz Angeli Merkel sprzed kilku miesięcy, że "Putin żyje w innym świecie". Cynizm i nieobliczalność bijące z wypowiedzi prezydenta Rosji przyprawiają o dreszcze - pisze "MOZ". Komentator porównuje jego słowa z wypowiedziami sowieckich polityków z czasów zimnej wojny, którzy uważali, że w 1945 roku rosyjska armia powinna była dojść do Atlantyku, zamiast zatrzymywać się w Berlinie.

Sytuacja na Ukrainie

W Doniecku separatyści starają się zdobyć lotnisko kontrolowane przez siły ukraińskie. Starcia trwają też w Gorłówce i Debalcewie. W okolice Doniecka przybywają wojska rosyjskie z innych części Zagłębia. Na północ od Mariupola są one zastępowane przez oddziały separatystów.

<<<Nocny ostrzał Doniecka. Co najmniej jedna osoba cywilna nie żyje>>>

Ekspert wojskowy Dmytro Tymczuk twierdzi, że nad Morzem Azowskim rosyjscy żołnierze służby zasadniczej są zastępowani przez zawodowców. Ci, którzy trafili tam z poboru, wracają do Rosji. W ostatnim czasie z tego kraju przybyły na Ukrainę dwie grupy taktyczne oraz jeden oddział komandosów.

Według ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, w ciągu minionej doby dwa rosyjskie myśliwce naruszyły przestrzeń powietrzną Ukrainy. Oprócz tego Rosjanie wykorzystują samoloty bezzałogowe do prowadzenia rozpoznania.

Rzecznik Rady Andrij Łysenko poinformował też, że przy granicy z kontynentalną Ukrainą, na Krymie, skoncentrowano 4 tysiące rosyjskich żołnierzy i prawie 50 czołgów oraz sto sztuk ciężkiej techniki, w tym systemów rakietowych.

W ciągu ostatniej doby w strefie operacji antyterrorystycznej zginęło dwóch ukraińskich wojskowych, a sześciu uznaje się za zaginionych. Trzech zostało rannych. Ukraińcy są ostrzeliwani w wielu miejscowościach obwodów donieckiego i ługańskiego.

Zabici syn i teść szefa partii Tymoszenko

Giną także cywile. W Doniecku i Makijiwce zginęły w ciągu doby 3 osoby. W niewyjaśnionych do końca okolicznościach zostali zabici przez separatystów syn i teść szefa partii Ojczyzna Julii Tymoszenko w miejscowości Jasynowata. Zostali oni zatrzymani na posterunku, ich nazwiska były jakoby na liście wrogów terrorystów. Mieli zostać zastrzeleni na miejscu.

Ataki separatystów i rosyjskich wojsk trwają mimo że 5 września ogłoszono zawieszenie broni. |W piątek w Mińsku mają się odbyć rozmowy na temat tego, jak sprawić żeby było ono realizowane. Kijów chce też rozwiązać problem kontroli nad granicą z Rosją. Ukraińcy nie kontrolują około 400 kilometrów granicy, przez którą swobodnie przejeżdżają terroryści i rosyjskie wojska.

Ataki separatystów i rosyjskich wojsk trwają mimo że 5 września ogłoszono zawieszenie broni. Ukraińcy nie kontrolują około 400 kilometrów granicy, przez którą swobodnie przejeżdżają terroryści i rosyjskie wojska.

Trzeci "biały konwój"

Tymczasem Moskwa po raz trzeci wysyła do Donbasu ciężarówki z pomocą humanitarną. Jak ustalił wysłannik Polskiego Radia na rosyjsko - ukraińskie pogranicze, około 170 białych ciężarówek jest już gotowych do wyjazdu.

Trzeci „biały konwój” wyruszy z posterunku „Donieck” w ciągu najbliższych dwóch dni. Samochody mają zawieźć mieszkańcom Ługańska żywność, lekarstwa i środki czystości. Podobnie jak w sierpniu i na początku września, kolumna rosyjskich aut przekroczy granicę bez zgody władz w Kijowie.

Nie wezmą udziału w tej operacji wolontariusze Czerwonego Krzyża. Organizacja podjęła taką decyzję, ponieważ nie jest w stanie skontrolować co przewożą białe ciężarówki. Podobne zastrzeżenia zgłaszają obserwatorzy OBWE oraz ukraińscy celnicy.

WOJNA NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>

IAR,PAP,kh

''