Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Anna Borys 02.07.2015

Sytuacja rolników po zniesieniu kwot mlecznych

Zniesienie kwot mlecznych po ponad 30 latach w Unii Europejskiej i po 11 latach w Polsce miało zdjąć z producentów mleka brzemię konieczności przestrzegania narzuconych limitów i stworzyć nowe możliwości rozwoju. Hamulce zostały odblokowane, ale czy to oznacza błyskawiczny rozwój?

Do rozwoju oprócz braku limitów produkcyjnych potrzebny jest jeszcze jeden istotny, a wręcz decydujący czynnik - opłacalność. A z tym w ostatnim czasie jest coraz gorzej. Planowany wzrost produkcji może nastąpić w mniejszym stopniu, niż wcześniej zakładano. Prognozy na temat gwałtownego wzrostu produkcji wysnuwano w okresie, kiedy ceny mleka były jeszcze zadowalające. Jednak cały ubiegły rok charakteryzował się comiesięcznym spadkiem cen skupu mleka, a co za tym idzie - pogorszeniem rentowności.

A miało być tak pięknie

Zapowiadane już od kilku lat zniesienie kwot mlecznych miało być złotym środkiem na wszystkie problemy, jakie nękają branżę mleczarską. Tak się jednak nie stało. Zarówno obecność, jak i brak kwot mlecznych nie były w stanie utrzymać cen mleka na zadowalającym poziomie. Oliwy do ognia dodatkowo dolały w ostatnim czasie zachodnie sieci handlowe, które tuż po zniesieniu kwot mlecznych zażądały od swoich dostawców natychmiastowej obniżki cen produktów mleczarskich o 15-20 proc. W niedługim czasie zaczęły napływać z terenu informacje o planowanych obniżkach cen skupu mleka o co najmniej 5-10 gr za litr.

Dodatkowym zaskoczeniem okazał się fakt rozsyłania przez niektóre mleczarnie SMS-ów z informacją o dodatkowych obniżkach w przypadku znacznego zwiększenia produkcji, a także o znaczących potrąceniach w przypadku przekroczenia norm jakościowych surowca. Zatem oficjalnie kwoty mleczne nie obowiązują, ale czy tak jest w rzeczywistości? Krótko mówiąc: powtarza się stary scenariusz, że najłatwiej zaoszczędzić na rolniku, bo mleko i tak musi sprzedać. Tylko pytanie, ile takich obniżek rolnik jeszcze wytrzyma.

Jeszcze te kary…

Dodatkowym gwoździem do trumny są kary za przekroczenie kwot mlecznych, nazwane dyplomatycznie "opłatą wyrównawczą za przekroczenie limitów produkcyjnych". W ubiegłym roku kwoty mleczne przekroczyło 55,7 tys. producentów, w tym roku liczba ta będzie znacznie wyższa.

Pełne dane dotyczące przekroczenia kwoty krajowej oraz przez poszczególne gospodarstwa będą znane dopiero w połowie sierpnia, a decyzje o naliczeniu kar - do połowy września 2015 roku. Agencja Rynku Rolnego nie podała jeszcze ostatecznej stawki opłaty wyrównawczej. Jednak nieoficjalne dane mówią o karze w wysokości 90 groszy za kilogram wyprodukowany ponad posiadany limit.

Łatwiej ma mały, czy duży?

To zależy i to od wielu czynników. Z logicznego punktu widzenia oczywiste wydawałoby się, że większy producent łatwiej poradzi sobie z trudną sytuacją na rynku. Po jego stronie stoi większe zaplecze finansowe, znaczenie ma tu tzw. efekt skali. Większe gospodarstwa zazwyczaj są lepiej zorganizowane, produkcja jest zaplanowana tak, aby eliminować zbędne koszty, a ponosić je w strefach, które będą w przyszłości generować większe zyski.

Na dużych fermach bydła możliwe jest również obniżenie jednostkowych kosztów produkcji przypadających na wytworzenie jednego kilograma mleka. Wynika to m.in. z szybszej amortyzacji środków używanych do produkcji - krótko mówiąc: są one racjonalnie wykorzystane. Przykładowo: zakup przyczepy samozbierającej szybciej zwraca się przy 150 krowach mlecznych niż przy 50. Przy większej skali produkcji istnieją też większe możliwości negocjacji cen, zarówno sprzedawanego mleka, jak i zakupywanych środków do produkcji.

Istnieją jednak sytuacje, w których większe gospodarstwa mogą znaleźć się w dużo gorszym położeniu niż mniejsze, wydawałoby się niekonkurencyjne gospodarstwa. Zazwyczaj sytuacja taka ma miejsce w przypadku inwestycji nietrafionych lub podjętych na wyrost. Tak zwane przeinwestowanie potrafi pogrążyć nawet najlepiej prosperujące gospodarstwo. Duże inwestycje niosą ze sobą jednocześnie duże ryzyko. Jeżeli podjęte przedsięwzięcie trafi na okres spadku cen surowca, może wówczas dojść do zachwiania płynności finansowej. Tak w wielu przypadkach stało się w ostatnim czasie.

Hodowcy zachęceni okresowo wysokimi cenami skupu mleka w 2013 i częściowo 2014 roku oraz wizją zniesienia kwot mlecznych w wielu przypadkach podejmowali decyzje o potężnych inwestycjach, zakładając, że cena mleka nadal będzie utrzymywać się na tym poziomie. Zderzenie z rzeczywistością okazało się jednak bardziej bolesne, niż większość przewidywała. Od początku 2014 r. mieliśmy do czynienia z comiesięcznymi obniżkami cen mleka w skupie. Obniżki zatrzymały się na chwilę w marcu br., po czym ruszyły w dół ze zdwojoną siłą.

Wygrywają niskie koszty

Większość specjalistów określa bieżący, 2015 rok jako przejściowy i trudny dla branży. Niskie ceny skupu białego surowca spowodowały stagnację i wstrzymanie większości planowanych inwestycji w wielu gospodarstwach wyspecjalizowanych w produkcji mleka. Trudny okres najłatwiej będzie przetrwać gospodarstwom, w których dużą uwagę zwraca się na ekonomikę produkcji i redukuje zbędne koszty.

W tym przypadku procentuje dbałość o jakość pasz objętościowych, które w dużej mierze decydują o koszcie wyprodukowania jednego litra mleka. Jeżeli ten punkt jest zaniedbany, a pasze objętościowe są złej jakości lub o obniżonej wartości w wyniku np. nieprawidłowego terminu zbioru, wówczas niedobór składników pokarmowych musi zostać uzupełniony paszami treściwymi, które znacznie podnoszą koszty żywienia zwierząt.

Sytuacja w oczach rolnika

O ocenę sytuacji w branży poprosiliśmy kilku producentów mleka, których bezpośrednio ta sprawa dotyczy. W jednym wszyscy hodowcy są zgodni - jest źle…

Łukasz Chmielewski