Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Anna Wiśniewska 24.09.2015

Afera Volkswagena. "Sprawa dotyczy również aut Seata i BMW"

Szef zarządu Volkswagena Martin Winterkorn ustąpił w środę ze stanowiska w związku ze skandalem dotyczącym fałszowania przez koncern pomiarów zawartości szkodliwych substancji w spalinach. Tymczasem hiszpański dziennik "El Pais" donosi w czwartek, że afera dotyczy też aut Seata, a niemiecki „Auto Bild” informuje, że do oszustw dochodziło również w BMW. Producent zaprzecza jednak tym doniesieniom.
Posłuchaj
  • Polskie ministerstwa nie będą kontrolować samochodów wyprodukowanych przez koncern Volkswagen - relacja Aleksandra Pszoniaka (IAR)
  • W ocenie socjologa Radosława Markowskiego firma Volkswagen sporo straci w wyniku afery z oszustwem w oprogramowaniu aut (IAR)
  • W ocenie profesora Radosława Markowskiego afera dotyka nie tylko koncernu Volkswagena (IAR)
  • Martin Winterkorn nie będzie już prezesem koncernu samochodowego Volkswagen. Menadżer zrezygnował w związku z tak zwaną aferą spalinową. Z Berlina - Wojciech Szymański./IAR/.
  • Hiszpania tworzy komisję ds. Volkswagena - relacja Ewy Wysockiej z Barcelony (IAR)
  • KE zachęca kraje członkowskie do zbadania afery z Volkswagenem - relacja Magdaleny Skajewskiej z Brukseli (IAR)
Czytaj także

Winterkorn był w środę tego dnia przesłuchiwany przez pięcioosobowy komitet wykonawczy koncernu, a według mediów jeszcze tego samego dnia zebrała się rada nadzorcza.

Szef Volkswagena zrezygnował ze stanowiska:

Źródło: RUPTLY/x-news

Ekspert: w Polsce jeździ 100 tys. niemieckich aut z „lewymi” pomiarami spalin

W Polsce jeździ około 100 tys. aut z silnikiem VW typu EA 189. To w tym silniku stwierdzono w USA oprogramowanie, które pozwalało fałszować testy emisji spalin. Z pewnością afera będzie dotyczyła także Polski - powiedział ekspert Samar Dariusz Balcerzyk.

- Z naszych danych wynika, że w Polsce jeździ 100 tys. aut z silnikiem VW typu EA 189. Około 47 proc. z logo Volkswagena, 27 proc. Skody, a 23 proc. Audi. Pozostałe samochody należą do Seata - powiedział ekspert ds. motoryzacji instytutu badań rynku motoryzacyjnego Samar.

Afera dotyczy nowych aut kupionych w salonach motoryzacyjnych

Jak dodał, większość z nich to nowe samochody kupione w salonach w Polsce. - W aferze jest mowa o 11 mln aut na całym świecie, z czego 500 tys. dotyczy USA. Zatem w przypadku pozostałych 10,5 mln należy mówić o samochodach rozsianych po całym świecie. Z całą pewnością afera dotyczy także Polski - podkreślił.

Stanisław Sewastianowicz - redaktor naczelny „Auto Świat” o aferze wokół Volskwagena:

Źródło: TVN24 Biznes i Świat/x-news

"Lipne" oprogramowanie w 2-litrowych silników diesla w volkswagenach

Z opublikowanej w środę analizy Samar wynika, że chodzi o bardzo popularny w Polscy 2-litrowy silnik Diesla. Najprawdopodobniej oprogramowanie to zostało zastosowane we wszystkich takich silnikach spełniających normę EURO5, czyli wyprodukowanych w latach 2009-2014.

Eksperci Samar informują też, że należy podejrzewać, iż przeprowadzona zostanie akcja naprawcza dla wszystkich pojazdów z silnikiem EA 189.

Niemcy: Volkswagen manipulował także pojazdami w Europie

Niemiecki minister transportu Alexander Dobrindt potwierdził w czwartek, że skandal z manipulowaniem przez Volkswagena pomiarem emisji spalin w samochodach z silnikami dieslowskimi dotyczy także pojazdów tego koncernu w Europie.

Informacje te otrzymał od komisji śledczej, którą powołał w związku ze skandalem. Zaakcentował, że Volkswagen przyznał, iż manipulacja była stosowana także w samochodach sprzedawanych na rynkach europejskich.

Dobrindt powiedział, że nie wiadomo na razie, ile z 11 milionów pojazdów, w których zastosowano oprogramowanie umożliwiające manipulację, jest zarejestrowanych w Europie. Podkreślił, że nad wyjaśnieniem tej kwestii ściśle współpracuje z Volkswagenem. Dodał, że chodzi o samochody z dieslowskimi silnikami o pojemności 1600 i 2000 ccm.

Minister zapowiedział, że wyrywkowymi testami zostaną objęte także samochody innych producentów.

Według Dobrindta "w nadchodzących miesiącach" uzgodnione zostaną nowe europejskie testy spalin, prowadzone w warunkach drogowych, a nie laboratoryjnych.

"Auto Bild": jeden z modeli BMW przekracza normy dotyczące spalin

Niemieckie czasopismo motoryzacyjne „Auto Bild” twierdzi, że nie tylko samochody Volkswagena, ale także jeden z modeli BMW przekracza normy emisji spalin. Producent zaprzecza.

Informacja na ten temat, z powołaniem na na Międzynarodową Radę ds. Czystego Transportu (ICCT), ukazała się w czwartek na stronie internetowej czasopisma. Szerszy materiał ma zostać zamieszczony w najnowszym drukowanym numerze, który będzie dostępny od piątku.

Według informacji uzyskanych przez „Auto Bild” samochód z napędem dieslowskim BMW X3 xDrive 20d przekracza europejską normę emisji tlenków azotu więcej niż jedenastokrotnie.

Firma BMW natychmiast zdementowała to doniesienie. Podkreślono, że w samochodach BMW "nie ma żadnej różnicy" w traktowaniu spalin na stanowisku pomiarowym i na drodze oraz że firma ta w każdym kraju przestrzega norm prawnych. Zwrócono przy tym uwagę, że w materiale "Auto Bild" nie podano żądnych konkretnych informacji dotyczących testu. Zapowiedziano skontaktowanie się w tej sprawie z ICCT.

Inny niemiecki producent samochodów - Daimler - zapewnił w niedzielę, że nie dopuszczał się manipulacji z pomiarem emisji spalin. Rzecznik tej firmy podkreślił, że nie stosuje się w niej oprogramowania, którym posłużył się w tym celu Volkswagen.

"Afera VW dotyczy też ponad 500 tys. aut Seata"

Hiszpański producent aut Seat, należący do koncernu Volkswagena, wyposażył ponad 500 tys. pojazdów w silnik z oprogramowaniem, które pozwalało fałszować testy emisji spalin - napisał w czwartek madrycki dziennik "El Pais".

Powołując się na źródła w firmie, gazeta podała, że "hiszpańska filia niemieckiego konsorcjum od 2009 roku zamontowała ponad pół miliona tych silników w swoich samochodach".

Pytany o to rzecznik prasowy Seata potwierdził AFP, że samochody tego koncernu są wyposażone w te silniki, ale nie potwierdził, o jaką liczbę chodzi.

"El Pais" pisze, że Seat sprzedał ponad 378,5 tys. samochodów w ubiegłym roku i blisko 2 mln w ciągu ostatnich sześciu lat.

Również w Hiszpanii z inicjatywy Ministerstwa Przemysłu powstała Komisja ds. Volkswagena. Jej zadaniem będzie oszacowanie strat spowodowanych w tym kraju przez aferę spalinową. Resort chce wiedzieć, ile pojazdów z fałszywym oprogramowaniem Volkswagena, dotyczącym emisji do atmosfery szkodliwych substancji, sprzedano w hiszpańskich salonach samochodowych. Sprawdzi też, czy oprogramowanie i silniki były montowane do seatów.

O wyjaśnienie tych przypuszczeń minister przemysłu Jose Manuel Soria zwrócił się do władz koncernu. Resort wystosował oficjalny list, Soria rozmawiał też telefonicznie z wiceprezesem Volkswagena, Francisco Garcią Sanzem.

Minister zażądał nadzwyczajnego spotkania szefów resortu przemysłu krajów członkowskich Unii Europejskiej z Elżbietą Bieńkowską - Europejską Komisarz ds. Rynku Wewnętrznego i Usług. Twierdzi, że skandal spalinowy dotyka wszystkie państwa Unii.

Czytaj dalej
volkswagen 1200 pap.jpg
Skandal wokół Volkswagena rozlewa się na cały świat. Zmieni rynek motoryzacyjny?

KE prosi kraje UE o dochodzenia ws. manipulacji pomiarami emisji spalin

Komisja Europejska zwraca się do krajów UE o przeprowadzenie u siebie dochodzeń, mających ustalić skalę manipulowania pomiarami emisji spalin w samochodach. To konsekwencja afery wokół praktyk koncernu Volkswagen, który przyznał się do takich manipulacji.

- Zachęcamy wszystkie kraje członkowskie UE do przeprowadzenia dochodzeń na szczeblu krajowym. Musimy mieć pełny obraz, czy i ile pojazdów w UE zostało wyposażonych w niewłaściwe urządzenia, które są zakazane przepisami unijnymi - powiedziała rzeczniczka KE ds. rynku wewnętrznego i przemysłu Lucia Caudet.

W najbliższych dniach KE chce przedyskutować tę sprawę z krajowymi instytucjami, odpowiedzialnymi za certyfikację. - Ważne, by instytucje te przekazały nam informacje o wynikach tych dochodzeń, abyśmy mogli dotrzeć do sedna sprawy - dodała.

Polskie ministerstwa nie będą kontrolować aut

Tymczasem polskie ministerstwa we wtorek zapowiedziały, że póki co nie będą zajmować się sprawą. Przedstawiciele Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju odsyłają do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. W MSW urzędnicy wyjaśnili, że zajmują się bezpieczeństwem całego kraju. W związku z tym podległe im służby, takie jak policja, nie będą się zajmować poszukiwaniem aut, które po polskich drogach nie powinny jeździć.

Na pytanie, kto w takim razie powinien się zająć tą sprawą, rzeczniczka ministerstwa Małgorzata Woźniak odpowiedziała, że to sam producent powinien wezwać posiadaczy aut i sprawdzić, jakie jest oprogramowanie. Koncern już zadeklarował, że zapłaci za niezbędną naprawę, która wyeliminuje oszustwo przy pomiarze spalin.

PiS o aferze Volkswagena: polskie urzędy nic nie robią ws. samochodów z przekroczonymi normami

Resort środowiska i UOKiK nie wykonują ustawowych zadań w sprawie fałszowania pomiaru spalin w samochodach produkowanych przez Volkswagena - mówił w czwartek poseł PiS Paweł Szałamacha, apelując do firmy oraz polskich urzędów o pełne wyjaśnienie sprawy. Resort środowiska odpowiada – to nie nasza sprawa, ale resortu infrastruktury.

"Apelujemy zarówno do władz spółki Volkswagen, jak i do polskich urzędów: UOKiK, Ministerstwa Środowiska o pełne wyjaśnienie tej sprawy. (...) Do spółki Volkswagen AG o przedstawienie pełnej informacji o tym, co się stało, jak wyglądał proces decyzyjny i kto zdecydował o zainstalowaniu tego oprogramowania, przedstawieniu pakietu kompensacyjnego dla posiadaczy tych samochodów, polegającego co najmniej na usunięciu wad, a być może na wymianie samochodu i podstawienie samochodu bez wad” - podkreślił Szałamacha na konferencji prasowej w czwartek.

Jak powiedział, sprawa może dotyczyć 11 mln samochodów, z czego ok. 100 tys. sprzedano w Polsce.

"To dotyczy realnych polskich interesów" - podkreślił poseł. Wyjaśnił, iż chodzi o kierowców i miasta, w których zlokalizowane są fabryki Volkswagena w Polsce (w Poznaniu i budowana we Wrześni), pracowników, kontrahentów i mieszkańców.

Według posła PiS niezrozumiałe jest kilkudniowe milczenie ze strony organów polskich - Ministerstwa Środowiska oraz UOKiK, które w jego ocenie nie wykonują swoich ustawowych działań. "Apelujemy do tych instytucji, aby wykonywały swoje ustawowe zadania" - oświadczył polityk.

Jego zdaniem polskie interesy mogą być zagrożone, naruszono polskie prawo dot. czystości spalin, "w związku z tym Minister Środowiska powinien podjąć działania wyjaśniające". "Interesy polskich konsumentów także mogły doznać jakiegoś uszczerbku" - uważa Szałamacha.

Poseł PiS podkreślił, że szef UOKiK powinien rozpocząć postępowanie wyjaśniające i wezwać polską spółkę do przedstawienia pełnej informacji, jakie towary realnie sprzedawała polskim konsumentom i znaleźć drogę naprawy sytuacji.

Resort środowiska odpowiada – to nie nasza sprawa, ale resortu infrastruktury

Resort środowiska zapytany przez PAP o zarzuty Szałamachy napisał w odpowiedzi, że "wspomniana problematyka (dot. parametrów technicznych pojazdów) znajduje się w kompetencji Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju oraz Inspekcji Transportu Drogowego".

"Natomiast w przedmiotowej sprawie Ministerstwo Środowiska wraz z Głównym Inspektoratem Ochrony Środowiska są w stałym kontakcie z Ministerstwem Gospodarki, które wystąpiło do firmy Volkswagen o wyjaśnienie wspomnianej kwestii" - w odpowiedzi resortu.
Specjalne oprogramowanie manipulowało pomiarem

Skandal wybuchł, gdy w USA tamtejsza federalna Agencja Ochrony Środowiska (EPA) zarzuciła Volkswagenowi, że używał specjalnego oprogramowania, by manipulować pomiarem zawartości szkodliwych substancji w spalinach.

Zakwestionowane przez EPA oprogramowanie umożliwiało uaktywnianie systemu ograniczania emisji spalin tylko na czas oficjalnych pomiarów testowych. Oznaczałoby to, że w normalnych warunkach pojazdy Volkswagena z silnikami dieslowskimi mają lepsze osiągi, ale zanieczyszczają powietrze o wiele bardziej, niż to dopuszczają przepisy w USA.

Martin Winterkorn, dyrektor generalny Volkswagena:

Źródło: ENEX/x-news

Volkswagen zawiadamia prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa

Prezydium rady nadzorczej Volkswagena zapowiedziało w środę, że zawiadomi prokuraturę w Brunszwiku o możliwości popełnienia przestępstwa w związku z ujawnionymi manipulacjami pomiarem emisji spalin w samochodach tego koncernu.

Zdaniem prezydium "doszło do nieprawidłowości", wobec których mogą mieć zastosowanie przepisy prawa karnego. Podkreślono, że Volkswagen będzie wszelkimi dostępnymi środkami wspierał śledztwo prowadzone przez prokuraturę.

Niemiecka prokuratura sprawdza, czy wszcząć śledztwo

Wcześniej prokuratura w Brunszwiku poinformowała w środę, że sprawdza, czy wszcząć śledztwo ws. manipulacji dotyczących pomiaru spalin, jakich dopuszczał się koncern Volkswagen w samochodach z silnikami diesela w USA.

W oświadczeniu prokuratury podano, że procedura jest na etapie gromadzenia materiałów dowodowych i analizy niektórych zażaleń wniesionych przeciwko producentowi. Dodano, że śledczy chcą zidentyfikować osoby odpowiedzialne za te praktyki.

Tymczasem rzeczniczka niemieckiego rządu podkreśliła w środę, że mimo zamieszania wokół VW przemysł motoryzacyjny pozostanie "ważnym filarem" krajowej gospodarki.

- To bardzo innowacyjna i odnosząca sukcesy gałąź przemysłu dla Niemiec, która generuje dużo miejsc pracy. (...) To ważny filar niemieckiej gospodarki i nie widzimy powodu, aby wątpić w przemysł motoryzacyjny, który będzie działał bez zmian i utrzyma swą konkurencyjność - podkreśliła rzeczniczka.

Również w środę Czechy zapowiedziały, że w związku z doniesieniami o praktykach niemieckiego koncernu mogą być w kraju wprowadzone kontrole niektórych pojazdów VW. Wraz z koncernem władze czeskie mają stworzyć listy samochodów, które będą wzywane na badania.

"Skandal w Volkswagenie to pytania o etykę biznesu"

To cios dla wizerunku firmy, ale też pytania dotyczące etyki biznesu. Tak o skandalu w koncernie Volkswagen mówi Henryka Bochniarz. Szefowa konfederacji Lewiatan - mająca doświadczenie w restrukturyzacji przedsiębiorstw - uważa, że renoma Volkswagena jest poważnie naruszona. Ale - w jej ocenie - nie spowoduje to upadku koncernu, który będzie szukał sposobów na to, aby przez skandal nie zaprzepaścić całego dorobku, choć znane są przykłady firm z kilkudziesięcioletnią tradycją, które upadały w podobnych okolicznościach.

Henryka Bochniarz dostrzega analogię między kryzysem po oszustwie koncernu VW a wielkim kryzysem w sektorze finansowym, gdzie niektóre banki nieuczciwie wykorzystały to, że instrumenty finansowe są niezrozumiałe dla większości klientów. W jej ocenie to rodzi konkretne pytania dotyczące uczciwości i etyki w biznesie.

Jak podkreśla ekspertka, szokuje fakt, że wielka korporacja używa podobnych metod. W dodatku jest to korporacja niemiecka, kojarząca się z solidnością, zgodnością z prawem.

- Może to otworzy rozmowę na temat tego, gdzie jest granica między dążeniem za wszelką cenę do zarobienia pieniędzy a odpowiedzialnością. Myślę, że w dzisiejszym świecie mamy problem z odpowiedzialnością w wielu wymiarach - powiedziała szefowa Konfederacji Lewiatan.

W ocenie Henryki Bochniarz - poza przyznaniem się do winy i przeproszeniem klientów za oszustwo w oprogramowaniu zaniżającym wyniki emisji spalin w dieslach - koncern Volkswagen może podjąć działania, które zapobiegną dalszym stratom. Przede wszystkim powinno być to dokładne wyjaśnienie sprawy, podjęcie decyzji personalnych i naprawienie szkód.

"Afera szybko się nie skończy"

W ocenie socjologa Radosława Markowskiego firma Volkswagen sporo straci w wyniku afery. Zdaniem profesora Markowskiego trudno teraz ocenić rozmiar szkód wizerunkowych - ale są one wyraźne. Jak zaznacza - należy spodziewać się długo trwających problemów, które obejmą producenta aut i firmy siostrzane. W ocenie socjologa - już bardzo ucierpiał prestiż koncernu i należy oczekiwać rezygnacji CIO w firmie - czyli kierownictwa działu inteligentnych technologii.

W ocenie profesora Markowskiego afera dotyka nie tylko koncernu Volkswagena, ale i wizerunku Niemiec jako kraju słynącego z solidności. - Tu też zacznie pojawiać się wątek, gdzie była Unia Europejska i gdzie był rząd niemiecki - i tu też ucierpi prestiż Niemiec - powiedział.

Socjolog uważa, że ucierpi także Unia Europejska - ponieważ Stany Zjednoczone, które wykryły aferę, będą mogły wypominać Europejczykom nieprzestrzeganie norm ekologicznych. A wcześniej to USA spotykały się z krytyką z tego powodu, na przykład przy wydobyciu gazu łupkowego - podkreśla socjolog.

IAR/PAP, awi, jk