Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
Jarosław Krawędkowski 12.10.2015

W oparach absurdu. Gazoport otwarty, gaz popłynie dopiero w połowie 2016 roku

Budowę gazoportu należy po cichu dokończyć. Bo dwuletnie opóźnienie to co najwyżej powód do wstydu. A u nas święto na placu budowy.
Krzysztof RzymanKrzysztof RzymanPolskie Radio

Są inwestycje, które po prostu trzeba dokończyć. Ale na pewno nie wypada się nimi chwalić. Jedno z czołowych miejsc na tej liście zajmuje gazoport w Świnoujściu. Projekt, którego ukończenie już kilkukrotnie przekładano. I który zacznie działać dopiero w połowie przyszłego roku. 

Kampania wyborcza to jednak okres cudów. Także na placach budowy. Okazało się bowiem, że sztandarowa inwestycja polskiej energetyki, która ma nas uniezależnić od dostaw paliwa z Rosji, załapała magiczne przyspieszenie. Czyżby do akcji wkroczyli naukowcy z ośrodka CERN, gdzie skonstruowano Wielki Zderzacz Hadronów, największy na świecie akcelerator cząstek?

Nie. Wystarczył kalendarz wyborczy. Polacy za dwa tygodnie pójdą do urn. Dlatego premier Ewa Kopacz w towarzystwie ministra skarbu Andrzeja Czerwińskiego oraz szefa spółki Polskie LNG Jana Chadama odtrąbiła sukces. I faktycznie gaz popłynie. Ale jedynie w celach przetestowania instalacji. Czy stanie się to chociaż przed wyborami? Nie. Próby rozpoczną się w grudniu. 

Inwestycja wobec pierwotnego planu będzie opóźniona około 2 lat. Początkowo planowano oddanie terminalu LNG do użytku pod koniec czerwca 2014 roku. Teraz mówi się o osiągnięciu pełnej gotowości w 2 kwartale 2016 roku.

Czytaj więcej
gazoportkopacz1200.jpg
Budowa gazoportu w Świnoujściu zakończona

Opóźnienia w dużych inwestycjach infrastrukturalnych nie są niczym nadzwyczajnym. Oczywiście świetnie, gdyby dało się uniknąć przekładania terminów. Szczególnie w energetyce. Każdy rok uzależnienia dostaw od Rosji to niepotrzebnie wydane miliony złotych i słabsza pozycja negocjacyjna naszego kraju. Ale opóźnienia przy wielkich projektach zdarzają się nawet naszym sąsiadom postrzeganym jako świetnie zorganizowany naród. Przykładem jest nowe lotnisko budowane pod Berlinem. Kto jednak chciałby się chwalić tym projektem przed otwarciem?

Wróćmy do Polski. Trudno nie przypomnieć finału budowy autostrady A2 tuż przed mistrzostwami EURO 2012. Przed tą wielką imprezą sukcesu nie udało się odtrąbić, bo w pocie czoła osiągnięto jedynie przejezdność trasy. Ukończono ją półtora roku po zawodach. Ale bez fanfar i przecinania wstęgi. Czasem po prostu nie wypada. Szczególnie w okresie kampanii wyborczej, gdy konkurenci tylko szukają haka na rządzących.
Krzysiek Rzyman