Logo Polskiego Radia
PAP
Anna Wiśniewska 14.12.2015

Rosję w 2016 roku czeka druga fala kryzysu?

Coraz bardziej prawdopodobne są negatywne warianty prognoz ekonomicznych na 2016 r. dla Rosji - pisze w poniedziałek dziennik "Wiedomosti". Jak zaznacza, przedstawiciele banku centralnego Rosji i ministerstwa finansów nie wykluczają dalszych spadków cen ropy.

Dziennik przypomina, że negatywny scenariusz rozpatrywany przez bank centralny mówi m.in. o średniorocznej cenie ropy naftowej na poziomie 35 dol. za baryłkę, dalszym spadku inwestycji, powolnym obniżeniu inflacji - do 7 proc. do końca przyszłego roku, spadku płac realnych w tempie porównywalnym z rokiem 2015, przy wzroście bezrobocia. - Najnowsza dynamika cen ropy mówi o tym, że aktualność takiego scenariusza wzrosła - przyznaje szefowa banku Elwira Nabiullina.

Jednocześnie zauważa, że na razie bardziej aktualny jest podstawowy, przyjęty w budżecie na rok 2016, scenariusz mówiący o cenie ropy na poziomie 50 USD za baryłkę. Bank centralny oczekuje powolnego wzrostu cen ropy do 50 USD za baryłkę w pierwszym kwartale przyszłego roku.

"Cena baryłki ropy może spaść do 30 USD"

Z kolei cytowany przez "Wiedomosti" minister finansów Anton Siłuanow powiedział w miniony weekend, że w przyszłym roku cena baryłki ropy może spaść do 30 USD, a niskie ceny ropy będą w 2016 r. dominować. Siłuanow ocenił, że należy przygotowywać się do "niełatwych czasów".

Gazeta przypomina, że według prognoz banku centralnego nawet przy cenie 50 USD za baryłkę gospodarka Rosji nadal będzie się kurczyć - jeszcze o pół do jednego procenta. Choć wyniki w trzecim kwartale okazały się lepsze od prognoz, to "nie ma na razie podstaw, by mówić o początku ożywienia" - relacjonuje dziennik oceny banku.

"Nadchodzi druga fala pogorszenia się sytuacji"

Cytowany przez gazetę główny ekonomista firmy konsultingowej PF Kapitał Jewgienij Nadorszyn ocenił, że "nadchodzi druga fala pogorszenia się sytuacji", a deklaracje przedstawicieli władz o tym, że najgorszy moment gospodarka ma już za sobą, "wprowadziły w błąd" przedsiębiorców i obywateli. "Biznes dopiero teraz zaczyna robić to, co powinien był zrobić na samym początku kryzysu: ciąć zatrudnienie, wydatki i budżety" - uważa ten analityk.

PAP, awi