- Zmiana o ponad 7 procent to jest bardzo dużo. Na rynkach finansowych takie zmiany zdążają się tylko w okresie jakiegoś ogromnego odwrotu od rynków wschodzących, w przypadku wydarzeń, gdy wszyscy odwracają się od ryzykownych aktywów. To niestety była tylko specyfika Polski, na innych rynkach nie zobaczyliśmy czegoś takiego, to jest konsekwencja oceny wiarygodności przez S&P – uważa.
Spowoduje to, że na kolejnych aukcjach długu Ministerstwo Finansów będzie musiało zaoferować większe oprocentowanie potencjalnym inwestorom, którzy te polskie obligacje będą gotowi kupić.
- Niestety od tego nie uciekniemy, na razie nie jest to duża zmiana, ale jeżeli do oceny S&P przyłączą się kolejne agencje ratingowe i ten klimat wokół Polski jeszcze by się pogorszył. Wtedy moglibyśmy mówić o wzroście nie o 7 procent, a o kilkanaście procent. To by już znacząco zwiększało koszt obsługi zadłużenia zagranicznego – dodaje.
I z pewnością w konsekwencji bardzo niekorzystne dla finansów państwa.
Grażyna Raszkowska, fko