Co dalej z polskim górnictwem? Ekonomiści o apelu premier w Parlamencie Europejskim w Parlamencie Europejskim

- Bądźcie, państwo, solidarni ze Śląskiem, pomóżcie polskim kopalniom. To jest dla nas wielki problem. Ślązacy dzisiaj pytają: czy Unia Europejska pochyli się nad naszymi problemami, czy dostrzeże to, że my potrzebujemy tej pomocy, czy zostawi nas tak, jak kiedyś zostawiła polskie stocznie?” – mówiła premier Beata Szydło w PE.

Wypowiedź premier komentowali goście dzisiejszego "Pulsu gospodarki". Według Marka Siudaja z Tax Care, trudno z tym polemizować, bo wiadomo, że mamy problem z górnictwem. Jednocześnie ekspert zwracał uwagę na podwójne standardy, jakie stosuje Unia Europejska.

- Mieliśmy przykład polskich stoczni, które upadły z powodu niedozwolonej pomocy publicznej. Inne kraje swoje stocznie dotowały i tam tego problemu nie było. Bardzo podobna sytuacja jest też w przypadku kopalń niemieckich. Może się rzadko o tym mówi, ale Niemcy też chętnie budują kopalnie, a my mamy je zamykać. Bez wątpienia jest więc tak, że przydałoby się nam w tej chwili, jeśli chodzi o Śląsk, takie inne spojrzenie Komisji Europejskiej. Prawda jest taka, że nikt nie może zamknąć tych wielkich firm z dnia na dzień, bo to jest za duże ryzyko polityczne, zbyt duży szok dla regionu. To wymaga wygaszania w dłuższym terminie i bez wątpienia przydałoby się nam takie właśnie spojrzenie KE i Parlamentu Europejskiego – mówił Marek Siudaj.

Tymczasem Jastrzębska Spółka Węglowa szuka pieniędzy na wypłatę czternastych pensji dla górników. Te ma przynieść wyprzedaż aktywów. Na pierwszy ogień pójdzie, zależna od JSW, Spółka Energetyczna Jastrzębie - wynika z informacji "Rzeczpospolitej". To nie pomaga obrazowi polskiego górnictwa, komentowała Marta Petka-Zagajewska z Raiffeisen Polbank.

- Wiadomo, że Unia Europejska nie pomaga bezwarunkowo, musi ona wierzyć, że ta pomoc ma sens. Przyjdzie zewnętrzny partner, który powie to, co my wszyscy wiemy, ale będziemy mogli powiedzieć: „to ta zła UE nam kazała, więc górnicy jedźcie teraz do Brukseli, rząd nie miał wyjścia, musiał się zgodzić, bo inaczej nie byłoby pomocy”. Może dzięki temu, że byłoby na kogo zwalić winę, problem by się rozwiązał. Obawiam się, że jest to tak idealny scenariusz, że prawdopodobieństwo jego realizacji i szanse na to, żeby UE chciała dawać nam na to pieniądze, są bardzo niskie. A co do czternastki, to jej koszt to ok. 200 mln zł. To więcej niż strata wynikająca ze spadku cen węgla w I kwartale, a dopiero mamy styczeń. To powinno odpowiadać na pytanie, czy należy tę czternastkę wypłacić czy też nie – mówiła Marta Petka-Zagajewska.

Z kolei Maciej Stańczuk z Pracodawców RP zwracał uwagę na przepisy, które weszły w życie z początkiem tego roku, a które mogą pomóc polskiemu górnictwu.

- Od początku tego roku mamy w Polsce jedną bardzo ciekawą ścieżkę restrukturyzacyjną, a mianowicie nową ustawę o restrukturyzacji, która daje dłużnikom dużo więcej możliwości niż zwykłe postępowanie upadłościowe. W Polsce mamy do czynienia z taką sytuacją, że ponad 90 proc. upadłości kończy się upadłością likwidacyjną. W przypadku górnictwa chodzi nie o likwidację, a o to, żeby stworzyć możliwości rozsądnej restrukturyzacji. Ta ustawa stwarza naprawdę dobre warunki do tego, żeby wykorzystać ją przy procesie naprawy sytuacji w polskim górnictwie. I to w połączeniu z tym apelem pani premier do KE mogłoby zadziałać, ale trzeba się wykazać odwagą, której poprzednikom tego rządu zabrakło – mówił Maciej Stańczuk.

Obecnie sytuacja górnictwa jest bardzo trudna. Z danych Agencji Rozwoju Przemysłu wynika, że po trzech kwartałach 2015 r. sektor zanotował stratę blisko 1, 7 miliarda złotych.

Błażej Prośniewski, awi