Logo Polskiego Radia
wnp.pl
Jarosław Krawędkowski 20.02.2016

Bez Polski lokalnej plan Morawieckiego się nie uda

Powstaje pytanie, jakie skutki dla samorządów pociągnie za sobą "plan Morawieckiego". Wicepremier obiecuje bardziej zrównoważony rozwój kraju. Rząd musi mieć świadomość, że bez lokalnych władz tego planu zrealizować się nie da – mówi Janusz Kobeszko.

Plan rozwojowy zaprezentowany przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego i przyjęty przez rząd 16 lutego bez wątpienia będzie skutkował konsekwencjami dla samorządów, co więcej – tylko przy wsparciu władz lokalnych może się udać:

– Dlatego pewien niepokój budzi fakt, że o samorządach za dużo się w nim nie wspomina, to chyba największy minus tego programu, bo generalnie jest on obiecujący i budzi duże nadzieje, na 60 stronach dokumentu można też znaleźć sporo konkretów – mówi ekonomista Janusz Kobeszko, ekspert Forum Od-nowa.

Zdaniem Kobeszki rząd musi mieć świadomość, że bez lokalnych władz tego planu zrealizować się nie da.

– Mamy dobry przykład z „Programem 500 plus”, tak naprawdę jego powodzenie zależy od samorządów, jeśli one zawiodą, to plan upadnie, a wyzwania i obowiązki, jakie spadły na władze lokalne, są ogromne, ilość petentów w małych gminach w związku z „500 plus” wzrośnie nawet dziesięciokrotnie – mówi ekonomista.

Pojawiająca się w planie Morawieckiego obietnica wprowadzenia w życie zrównoważonego rozwoju to jednak jak najbardziej problem dotyczący samorządów i Polski lokalnej.

Nie jest to zresztą nowość, bo Prawo i Sprawiedliwość, a wcześniej i Andrzej Duda, obiecywali w kampaniach wyborczych wzmocnienie Polski lokalnej, która ich zdaniem była przez ostatnie lata w cieniu wielkich metropolii.

– Bez małych miast i miasteczek Polska będzie się zwijała. Jesteśmy za tym, by wspierać polskich przedsiębiorców, polski przemysł, małe rodzinne firmy. To jest dzisiaj sól ziemi takich małych miejscowości, gmin lokalnych – mówiła Beta Szydło podczas wizyty w Płocku.

Pytanie, czy takie stawianie sprawy nie kłóci się z szybkim rozwojem zapowiadanym przez Morawieckiego, większość ekspertów twierdzi bowiem, że tylko metropolie mogą być lokomotywami rozwoju, które pociągną za sobą mniejsze ośrodki i spowodują wzrost PKB.

– Przekonanie, że to duże metropolie ciągną rozwój, jest dominujące i tak zapewne jest w kontekście gospodarczym – mówi Kobeszko, ale dodaje: – Nie zapominajmy jednak o tych „kontekstach miękkich” typu rozwój społeczny, turystyka czy dziedzictwo kulturowe, to też jest rozwój społeczny.

Jak mówi ekonomista, trzeba założyć, że Morawiecki przyjął dość szeroką definicję rozwoju, która zakłada, że rozwój to nie tylko PKB.

Czytaj więcej
Puls Gospodarki.jpg
Plan Morawieckiego: kierunek dobry, ale wszystko zależy od konkretnych rozwiązań

– Zresztą w tym programie premier wspomina także o PNB (Produkt Narodowy Brutto), a to jest jednak pewna różnica, PNB jest inaczej liczone i uwzględnia właśnie więcej czynników pozaekonomicznych – tłumaczy Janusz Kobeszko.

Jako przykład na to, jak włączyć rozwój lokalny w wielkie inwestycje, ekonomista podaje budowę dróg.

– Mamy teraz pomysł budowy drogi Via Carpatia i jeśli przy jej projektowaniu pomyśli się właśnie o małych miejscowościach, to ta inwestycja może im ułatwić rozwój – mówi Kobeszko.

Do tej pory często budując autostrady, zapominano o małych miejscowościach leżących wzdłuż nowych dróg.

– Mamy przykład A2 w Wielkopolsce, tam budowa autostrady bez zjazdów do małych miast spowodowała wręcz cofnięcie się niektórych ośrodków i zamknięcie im możliwości rozwoju – podkreśla ekspert Forum Od-nowa.

Piotr Toborek