Logo Polskiego Radia
PolskieRadio 24
Jarosław Krawędkowski 31.07.2016

Adam Piotrowski, prezes Vigo System: pozycja lidera zobowiązuje

- Czujemy się najlepsi i w wielu zastosowaniach jesteśmy najlepsi, mówi Adam Piotrowski, prezes Vigo System, firmy, która jest światowym liderem w produkcji niechłodzonych, fotonowych detektorów podczerwieni. Dwadzieścia lat temu firma udoskonaliła technologię, która z czasem znalazła zastosowanie praktycznie w każdej branży, łącznie z przemysłem kosmicznym.
Posłuchaj
  • Gościem niedzielnej audycji Ludzie Gospodarki w Polskim Radiu 24, cz. 1, był Adam Piotrowski, prezes Vigo System, światowego lidera w produkcji niechłodzonych, fotonowych detektorów podczerwieni./Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Gościem niedzielnej audycji Ludzie Gospodarki w Polskim Radiu 24, cz. 2, był Adam Piotrowski, prezes Vigo System, światowego lidera w produkcji niechłodzonych, fotonowych detektorów podczerwieni./Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
Czytaj także

- Detektor podczerwieni to część fotoniki – tłumaczy gość audycji Ludzie Gospodarki w Polskim Radiu 24.

 – Jest to czujnik, który wykrywa fotony – jednostki światła niewidzialnego, bo mieszczącego się poza kolorem czerwonym, światła, które niesie ze sobą bardzo wiele informacji. Podczerwień mówi nam o temperaturze obiektu, wielkości, odległości, szybkości poruszania, ale też o jego składzie chemicznym.

Nad jednym detektorem pracuje około 30-40 osób. Proces jego produkcji składa się z około 200 czynności. - Jest to ciężka praca wielu specjalistów: chemików, fizyków, mechatroników, elektroników, optoelektroników, inżynierów produkcji – wylicza prezes Vigo System.

Detektory podczerwieni są stosowane m.in. w przemyśle obronnym, bezpieczeństwie transportu, budownictwie, energetyce, ale też ochronie środowiska i medycynie. Te ostatnią branżę detektory podczerwieni mogą wręcz zrewolucjonizować.

Dzięki współpracy z NASA nasze produkty mają opinię niezawodnych

Łazik Curiosity to była pierwsza przygoda Vigo System z przemysłem kosmicznym.

- W tym przypadku detektory służą jako analizatory gazów. W 2014 roku NASA ogłosiła, że łazik wykrył na Marsie metan. Był to wynik badań z analizatora gazów bazującego na naszym detektorze. Druga misja, ExoMars ciągle leci na Marsa, w tej chwili jest gdzieś w połowie drogi. W październiku ma dolecieć na orbitę. Z orbity ma być wystrzelony lądownik - urządzenie jednorazowego użytku - który ma przelecieć przez atmosferę i zbadać jej gęstość, zapotrzebowanie na osłony termiczne podczas przelotu przez atmosferę po to, by kilka lat później kolejna misja ExoMars mogła już przylecieć tam z lądownikiem odpowiednio zabezpieczonym tymi osłonami termicznymi. I jeśli obecne eksperymenty wyznaczą wymagania, możemy ograniczyć masę tej osłony o kilkanaście kilogramów, a dzięki temu dołożyć dodatkowe urządzenia laboratoryjne, badawcze – wyjaśnia gość audycji.

I dodaje, że normy kosmiczne są bardzo wyśrubowane, dlatego sam fakt, że detektory podczerwieni spełniły te normy, to wystarczająca rekomendacja dla innych klientów, że są to produkty niezawodne.

Konkurencja daleko w tyle

- W Polsce nie mamy konkurencji jeśli chodzi o niechłodzone detektory podczerwieni – przyznaje prezes Vigo System.

 - Jeśli chodzi o świat, to tej klasy przyrządy produkują zaledwie trzy firmy, dwie w Stanach Zjednoczonych i jedna w Japonii. Czujemy się najlepsi i w wielu zastosowaniach jesteśmy najlepsi. Mamy całą zintegrowaną fabrykę, podczas gdy konkurenci mają tylko fragmenty całego procesu technologicznego, resztę outsourcują, przez co są mniej elastyczni, nie są w stanie się dostosować do potrzeb klienta. I nie są w stanie przyjąć takiego zamówienia, jak z NASA.

Bycie monopolistą to też zobowiązanie

Adam Piotrowski podkreśla, że teraz celem spółki jest upowszechnienie technologii, ale żeby tak się stało, detektory muszą być tańsze. Dlatego Vigo System planuje wybudować nowy zakład produkcyjny i zautomatyzować produkcję. Do 2020 roku chce zwiększyć moce produkcyjne do 100 tys. szt. detektorów rocznie wobec 10-20 tys. szt. obecnie. Planuje też potroić sprzedaż.

- Mamy świetną technologię, mamy świetny produkt. Żeby on mógł się znaleźć jako analizator oddechu na pasku każdego pacjenta, to musi być tani. Detektor już nie może, tak jak do tej pory kosztować 1000 euro, tylko cały system musi kosztować kilkaset euro. Naszym zadaniem jest więc obniżenie ceny produkcji przy jednoczesnej maksymalizacji jakości. Do tego potrzebny jest nam nowy zakład produkcyjny – mówi prezes Vigo System.

 - Bycie monopolistą to też zobowiązanie. Jeżeli mamy unikalny produkt, ale jest on za drogi, to zamykamy pewne rynki. To jest więc teraz nasz cel – obniżyć cenę produktu i otworzyć sobie nowe rynki.

Detektory podczerwieni będą wykrywać choroby

- Jesteśmy w takim momencie, że ta technologia dojrzała w pełni do szerokiego rynku – opowiada gość PR24 - Medycyna i ochrona środowiska to są dwa podstawowe kierunki, które chcemy zaopatrzyć w nasze detektory. Da nam to poczucie, że coś więcej wiemy o człowieku i o jakości powietrza. Jeśli chodzi o wiedzę o człowieku, to jest to przede wszystkim badanie oddechu. Czyli człowiek zakłada sobie maseczkę, podpina się pod analizator i analizator łapie ten oddech, po czym natychmiastowo określa stosunek koncentracji różnych związków, które wydobywają się. I w ten sposób można powiedzieć o różnego rodzaju chorobach związanych z układem krwionośnym, oddechowym, hormonalnym czy pokarmowym. Można wykryć też choroby nowotworowe, a nawet schizofrenię.

Detektory monitorują jakość powietrza

W zakresie ochrony środowiska detektory pomagają w kontroli jakości powietrza. - Procesy technologiczne, samochody, domy generują zanieczyszczenia – tlenki węgla, siarki, azotu – tłumaczy Adam Piotrowski - Jednym z pierwszych modelowych przykładów zastosowań naszych detektorów było zamontowanie przyrządu na schronisku pod szczytem Jungfrau w Alpach. Od 2006 roku monitorujemy tam w sposób ciągły jakość powietrza. Jest to sterowane z oddali. I to pokazuje, że nasza ścieżka rozwoju tych przyrządów była właściwa. Bo zaczynaliśmy od tego, że w latach 70-tych mój tata, założyciel firmy, zaczął pracować nad tą dziedziną i jedynymi detektorami w tym zakresie były takie, które były chłodzone ciekłym azotem. Pani w fartuchu nalewała ciekły azot, kilkanaście minut trwało przystosowanie i potem przez godzinę, półtorej można było wykonywać pomiary. Potem wszystko zaczynało płynąć i znowu potrzebna była operacja człowieka. Natomiast my podjęliśmy zadanie, by zrobić detektory niechłodzone, takie, które nie wymagają ludzkiej operacji, po prostu zasilane. I udało się. Dzięki temu przez dziesięć lat, bez żadnego problemu może działać sensor sterowany z odległości przez człowieka.

Detektory podczerwieni pomagają wykrywać materiały wybuchowe

Vigo System uczestniczyło w kilku konsorcjach badawczych, mających na celu opracowanie zdalnego wykrywania śladów materiałów wybuchowych. - W efekcie tego powstały bramki lotniskowe – wyjaśnia prezes spółki.

 - Jeżeli człowiek ma jakieś resztki na ubraniu materiałów wybuchowych, to te bramki to wykryją. Dużo bomb, które np. wybuchły w metrze londyńskim, zostało stworzonych gdzieś na przedmieściach w tymczasowej kuchni, gdzie ktoś ugotował sobie materiały składające się na bombę. Z kilkuset metrów można obserwować, co się wydobywa z tego komina, a co z tamtego. To jest też technologia, która może w przyszłości posłużyć do badania, czym ludzie palą w kominkach.

Detektory kupuje cały świat, gorzej z Polską

90 proc. sprzedaży spółki trafia na eksport. Rynek krajowy jest więc niewielki, choć Adam Piotrowski, będąc jednocześnie wiceprzewodniczącym Polskiej Platformy Technologicznej Fotoniki chce to zmienić. - W Platformie chcemy pomóc stworzyć w Polsce rynek urządzeń optoelektronicznych. Współpracujemy z kilkoma firmami, m.in. z firmą Airoptic z Poznania, która robi analizatory gazu z odległości. Jednym z ciekawszych zastosowań jest wykrywanie alkoholu wewnątrz samochodu, kiedy jedzie do 90 km/h. Przez szybę można zobaczyć, że w środku są opary alkoholu. Czyli policja może zdefiniować: to jest samochód, który chcielibyśmy zatrzymać – mówi Piotrowski.

Vigo System obecnie zatrudnia 85 osób. Od 2014 roku spółka jest notowana na warszawskiej giełdzie.

Karolina Mózgowiec