Logo Polskiego Radia
PAP
Anna Borys 13.09.2016

Od 2017 roku płaca minimalna 2 tys. zł miesięcznie lub 13 zł za godzinę. Związki chwalą, eksperci widzą zagrożenia

Od przyszłego roku płaca minimalna wynosić będzie 2 tys. zł miesięcznie lub 13 zł za godzinę - przypomina MRPiPS. Dobra sytuacja na rynku pracy powinna przekładać się na wzrost wynagrodzeń – podkreśla minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska.

Resort poinformował we wtorek, że premier Beata Szydło podpisała rozporządzenie w sprawie płacy minimalnej.

Obecnie pensja minimalna to 1 tys. 850 zł brutto. Podwyższenia do 2 tys. zł oznacza wzrost o 8,1 proc. (150 zł). Kwota ta stanowić będzie 47,04 proc. prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej na 2017 r.
- Dzięki temu zmniejszy się różnica między wynagrodzeniem średnim, a minimalnym. Zbliżymy się do pożądanych 50 proc. - komentuje Rafalska, cytowana w komunikacie resortu.

W związku z podniesieniem minimalnego wynagrodzenia za pracę w 2017 r., wzrośnie także minimalna stawka godzinowa - do 13 zł. Wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej jest planowane od przyszłego roku, w ustawie zapisano, że wyniesie ona 12 zł za godzinę, ale będzie waloryzowana co roku w zależności od wzrostu minimalnego wynagrodzenia. Zatem w związku z jego podniesieniem do 2 tys. zł, godzinowa stawka zostanie automatycznie zwaloryzowana.


Płaca minimalna to ustalone najniższe wynagrodzenie, jakie pracodawca musi wypłacić pracownikowi zatrudnionemu na umowę o pracę. Wynagrodzenie poniżej płacy minimalnej jest naruszeniem praw pracowniczych.
MRPiPS przypomina, że wstępna propozycja wysokości płacy minimalnej ustalana jest w oparciu o prognozowaną na kolejny rok inflację oraz - jeśli płaca minimalna jest niższa od połowy wysokości średniej krajowej - również o dwie trzecie realnego wzrostu gospodarczego. Wzrost płacy minimalnej może być wyższy od przyjętego w ustawie minimum.
MRPiPS składa Radzie Ministrów propozycję płacy minimalnej. Rada ustosunkowuje się do niej. Jeśli propozycja zostaje przyjęta, konsultuje ją Rada Dialogu Społecznego, która do 15 lipca przedstawia Radzie Ministrów swoją propozycję. Jeśli tego nie zrobi, to rząd do 15 września sam ustala wysokość minimalnego wynagrodzenia. Nie może ono być jednak niższe od pierwszej propozycji przyjętej przez Radę Ministrów.
Związki zawodowe od lat apelują, aby płaca minimalna wynosiła co najmniej 50 proc. płacy przeciętnej, czyli aktualnie ok. 2150 zł.
Od 2007 roku płaca minimalna wzrosła z 936 zł w 2007 r. do 1850 zł w 2016 r


 

Eksperci: podniesienie płacy powinno być połączone ze zmianami w podatkach

Podniesienie płacy minimalnej do 2 tys. zł powinna poprzedzić reforma systemu podatkowego dla przedsiębiorców - uważa prof. Piotr Broda-Wysocki z Insty­tutu Pracy i Spraw Soc­jal­nych. Zdaniem dr Igi Magdy z IBS należy obniżyć podatki dla osób, które zarabiają najmniej.

Od 1 stycznia 2017 roku minimalna płaca wyniesie 2000 zł; o podpisaniu rozporządzenia rządu w tej sprawie poinformowała na Twitterze premier Beata Szydło. We wtorek rano oficjalny komunikat zamieściło Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.

"Koszty pracodawcy rosną z powodu obciążeń, które idą na ZUS. Po stronie tych obciążeń nie było żadnych reform. Podnoszenie płacy minimalnej może się odbić na pracodawcach, którzy nie mają płynności finansowej i kapitałowej" - ocenił Broda-Wysocki.

Jego zdaniem podniesienie płacy minimalnej nie musi spowodować poszerzenia szarej strefy. "Są przecież inne czynniki -jak świadomość pracowników i świadomość pracodawców. Na pewno to jest niebezpieczeństwo, ale nie jedyne, które napędza szarą strefę" - podkreślił.

Jak dodał, nie jest przesądzone, że małe i średnie przedsiębiorstwa najbardziej odczują skutki rozporządzenia. "One są najbardziej elastyczne. Dość szybko zatrudniają, dość szybko zwalniają" - wyjaśnił. Nie wykluczył jednak, że rozporządzenie negatywnie wpłynie na pracę niektórych osób. "Pracodawca może np. podnieść normy: dotychczas w ciągu 8 godzin wkręciłeś cztery śruby, a teraz wkręć osiem, bez podwyżki wynagrodzenia. Można sobie wyobrazić sytuację oczekiwania podniesienia wydajności" - wyjaśnił.

Prof. Broda-Wysocki uważa, że podniesienie płacy minimalnej poprawi sytuację finansową rodzin, które mają niewielkie dochody. "Im niższe dochody ma gospodarstwo domowe, to te kilkadziesiąt złotych robi różnicę. Jeżeli ktoś dostanie te pieniądze, na pewno jego sytuacja ulegnie poprawie w sferze zaspokajania tych potrzeb podstawowych" - powiedział.

Dr Iga Magda z Instytutu Badań Strukturalnych oceniła z kolei, że podniesienie płacy minimalnej może spowodować poszerzenie szarej strefy. "Chodzi o nielegalne zatrudnienie, albo półzatrudnienie. Czyli część etatu oficjalnie, a część w kopercie pod stołem" - wyjaśniała.

Według niej, podniesienie płacy minimalnej spowoduje podwyższenie kosztów pracy i może uderzyć w osoby o najniższych kwalifikacjach. "Ci, którzy zachowają zatrudnienie i umowy o pracę będą oczywiście zadowoleni, mając wyższe wynagrodzenie. Niektórzy mogą jednak stracić zatrudnienie, albo dostać propozycję nie do odrzucenia, jak np. przejścia do szarej strefy. Wtedy nie mają składek emerytalnych i zdrowotnych" - podkreśliła ekspertka IBS.

Dr Iga Magda przewiduje, że proponowane zmiany w prawie pracy najbardziej dotkną średnie i małe firmy z niewielkich miejscowości. "Dla pracodawców w małych miejscowościach, z obszarów wiejskich może to być bariera nie do przekroczenia. Może się to skończyć albo ich upadkiem, albo przejściem do szarej strefy. A na tym tracą i budżet, i zatrudnieni pracownicy" - stwierdziła.

Zdaniem dr Igi Magdy, zamiast podwyższać płacę minimalną rząd powinien obniżyć podatki dla osób, które zarabiają najmniej. "Od dawna mówi się o reformie opodatkowania pracy, a faktycznie podatki i składki od najniższych dochodów są za wysokie. Należałoby je tak zmodyfikować, żeby wynagrodzenie netto było wyższe. Tak to funkcjonuje w większości krajów UE, że to opodatkowanie wśród najmniej zarabiających jest dużo niższe" - powiedziała.

Związkowcy zadowoleni z podniesienia płacy minimalnej

OPZZ i Solidarność są zadowolone z podniesienia płacy minimalnej, przypominają jednak, że ich zdaniem powinna ona wynosić co najmniej połowę średniego wynagrodzenia. To krok we właściwym kierunku, ale wciąż niewystarczający - oceniają związkowcy.

Od 1 stycznia 2017 roku minimalna płaca wyniesie 2000 zł; o podpisaniu rozporządzenia rządu w tej sprawie poinformowała na Twitterze premier Beata Szydło. We wtorek komunikat zamieściło Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.

Rzecznik prasowy NSZZ "Solidarność" Marek Lewandowski powiedział PAP, że związek rządowe rozwiązania przyjmuje z satysfakcją. "Oczywiście to jest więcej niż postulowały związki zawodowe" - podkreślił.

Jego zdaniem podwyższenie płacy minimalnej spowoduje, że wzrosną inne płace. "Popycha to inne wskaźniki do góry. Jeśli minimalna płaca idzie do góry to ci, którzy zarabiali trochę powyżej minimalnej, też zarobią więcej. Siatki płac w firmach są takie, że jest jakaś hierarcha wynagrodzeń" - wyjaśnił Lewandowski.

Rzecznik zauważył, że na podniesieniu płacy minimalnej skorzystają głównie osoby, które pracują przy produkcji. "Polski model gospodarki oparty jest na niskich kwalifikacjach. Mamy w Polsce montownie. Nie mamy zakładów, które wykorzystują zaawansowane technologie. Montujemy samochody dla innych, montujemy AGD dla innych, elektronikę dla innych. W takim modelu gospodarki potrzeba przede wszystkim pracowników na taśmy produkcyjne" - mówił.

Lewandowski przypomniał, że w 2012 roku NSZZ "Solidarność" przedstawiła własne rozwiązania ws. wzrostu płac. Związek proponował, aby płaca minimalna wynosiła połowę przeciętnej płacy. Dzięki tym rozwiązaniom - przekonywał rzecznik NSZZ "Solidarność" - politycy nie decydowaliby już o kwocie minimalnego wynagrodzenia.

Również ekspert OPZZ Norbert Kusiak podkreślił, że w opinii związkowców płaca minimalna powinna dążyć do poziomu, co najmniej 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia. "To jest cel, który wyznaczyliśmy kilka lat temu i będziemy o tym stronie rządowej przypominać" - zapowiedział w rozmowie z PAP.

Jego zdaniem obawy o poszerzenie szarej strefy czy wzrost bezrobocia to kwestie podnoszone przez organizacje pracodawców, które są zainteresowane tym, żeby płaca minimalna rosła w tempie niższym niż obecnie. "Ale one nie znajdują pokrycia w danych ekonomicznych, danych statystycznych czy badaniach naukowych, ponieważ te badania dowodzą, że nie ma prostego związku pomiędzy podnoszeniem płacy minimalnej a wzrostem bezrobocia" - powiedział.

Według Kusiaka podniesienie płacy minimalnej może spowodować obniżenie bezrobocia. "O tym mówią też polskie statystyki, bo jak popatrzymy na tempo wzrostu płacy minimalnej, to okazuje się, że największe przyrosty, które były, nie powodowały zwiększenia bezrobocia, a wręcz jego spadek. Mieliśmy taką dość wysoką podwyżkę kilka lat temu, która jednoznacznie świadczy o tym, że nie ma takiego związku, o którym mówią organizacje pracodawców" - mówił.

Ekspert zwrócił uwagę, że na podniesieniu płacy minimalnej skorzystają osoby o najniższych kwalifikacjach i dochodach. "Jest to też dobry impuls, zastrzyk środków finansowych, który trafia na rynek. Te pieniądze są wydawane, przez co kreuje się popyt i spożycie prywatne i to znajduje odzwierciedlenie później we wzroście gospodarczym" - stwierdził Kusiak.

Jak ocenił, podwyżka płacy minimalnej do 2 tys. zł to dobra decyzja. "Niemniej jednak nie do końca nas zadowala. To krok we właściwym kierunku, ale wciąż niewystarczający, żeby poprawić sytuację na rynku pracy" - dodał.

Obecnie pensja minimalna to 1 tys. 850 zł brutto. Podwyższenia do 2 tys. zł oznacza wzrost o 8,1 proc. (150 zł). Kwota ta stanowić będzie 47,04 proc. prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej na 2017 r.

IAR, PAP, abo, jk