CETA wzmocni polskich eksporterów?

Niekoniecznie - uważa Paweł Pelc, radca prawny, wiceprezes Agencji Ratingu Społecznego. Jego zdaniem bardziej na umowie skorzystają eksporterzy kanadyjscy.

Paweł Pelc Kanada, ponieważ nie obowiązują ją różnego rodzaju ograniczenia i wymogi, które są stosowane w Unii Europejskiej, to tak naprawdę jest w stanie produkować towary tańsze, niekoniecznie lepszej jakości.

- To będzie raczej impuls do wzrostu importu. Nie jesteśmy szczególnie znani na rynku kanadyjskim. Natomiast Kanada, ponieważ nie obowiązują ją różnego rodzaju ograniczenia i wymogi, które są stosowane w Unii Europejskiej, to tak naprawdę jest w stanie produkować towary tańsze, niekoniecznie lepszej jakości. Może się okazać, że akurat dla Polski to będzie duże wyzwanie i ten szok niekoniecznie będzie pozytywny – przewiduje Paweł Pelc.

Umiarkowanym optymistą jest Adam Czerniak, ekonomista Polityki Insight i wykładowca w Szkole Głównej Handlowej.

Adam Czerniak Możliwe, że to osłabienie handlu w ramach Ameryki Północnej będzie sprzyjać temu, że Kanada więcej będzie chciała eksportować do Europy.

- Nie mam gotowej odpowiedzi na to, czy Polska jakoś mocno skorzysta na CETA, czy nie, zwłaszcza w kontekście zmian w polityce gospodarczej w USA. Jeżeli w tej chwili USA zaczną wprowadzać cła importowe, albo inne rozwiązania, to np. Kanada może być tym mocno dotknięta. Pomimo tego, że nie jest bynajmniej na celowniku USA, to jest to jednak kraj, z którym Stany Zjednoczone mają ujemny bilans handlowy i Kanada więcej eksportuje do USA niż ze Stanów importuje. Możliwe, że to osłabienie handlu w ramach Ameryki Północnej będzie sprzyjać temu, że Kanada więcej będzie chciała eksportować do Europy. W tym kontekście polskim przedsiębiorstwom może być ciężko rywalizować np. na rynku rolno-spożywczym. Ale z kolei z drugiej strony myślę, że pozytywne będzie otwarcie kanadyjskiego rynku na część dóbr przetwórstwa przemysłowego, które pośrednio eksportujemy. Część z tych najbardziej innowacyjnych przedsiębiorstw. Z pierwszego szeregu, jeżeli chodzi o wartość dodaną, tzw. high-tech w produkcji, będzie korzystać na tej umowie o wolnym handlu, a pośrednio skorzystają też polskie przedsiębiorstwa – uważa Adam Czerniak.

Z kolei Maciej Stańczuk, wiceprezydent Pracodawców RP, nie obawia się tej umowy.

Maciej Stańczuk Przed polskimi producentami otwiera się bardzo duży, ciekawy i atrakcyjny, wysokomarżowy rynek.

- Obroty Polski z Kanadą są raczej niewielkie, mamy niedużą nadwyżkę. Biorąc pod uwagę świetne wyniki polskich przedsiębiorców i polskiego handlu zagranicznego po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej, jednoznacznie można stwierdzić, że byliśmy beneficjentem tego faktu. Wszystko wskazuje na to, że jeśli chodzi o Kanadę, to będzie podobnie. Sprawa związana z żywnością genetycznie zmodyfikowaną była przedmiotem dyskusji i było wyjaśniane, że nie ma tutaj jakiś większych zagrożeń. Polscy producenci żywności do tej pory, praktycznie rzecz biorąc, nie byli obecni na rynku kanadyjskim. Otwiera się przed nimi bardzo duży, ciekawy i atrakcyjny, wysokomarżowy rynek. Ten powód został także wzięty pod uwagę przez polski rząd, który bardzo słusznie poparł podpisanie umowy CETA – zaznacza Maciej Stańczuk.

Umowa o wolnym handlu zniesie cła dla 98 procent produktów rolnych importowanych z Kanady. Zmienią się też zasady regulujące tzw. pozataryfowe bariery w handlu Unii Europejskiej z Kanadą. Dzięki temu, jak przekonują zwolennicy umowy można liczyć na korzyści rzędu 11 miliardów euro dla Unii oraz 8 miliardów dla Kanady. Polski rząd dowodzi, że na podpisaniu tego dokumentu zyskamy 450 milionów dolarów w ciągu 5 lat na eksporcie.

Sylwia Zadrożna, awi