Dr Artur Bartoszewicz ze Szkoły Głównej Handlowej mówił, że dotychczas agencja S&P bardzo ostrożnie patrzyła na to, co dzieje się w naszej gospodarce, a nawet nie doceniała jej. To dlatego, że S&P dużą wagę przykładał do kwestii politycznych, a nie stricte ekonomicznych. Dodał, że eksperci spodziewali się, że ta linia będzie kontynuowała, a tymczasem agencja, podnosząc rating, zaskoczyła inwestorów. Dr Artur Bartoszewicz podkreślił, że zaskakiwać może nie tyle sama podwyżka, co oparcie tej decyzji głównie na kryteriach makroekonomicznych.
- Wracamy do normalności, ocena jest faktycznie oceną wypłacalności państwa i zdolności obsługi długu - zaznaczył.
Roman Przasnyski z Gerda Brokera powiedział, że tak naprawdę wskaźniki makro nie dawały S&P zbyt dużego pola manewru, poniekąd wymuszając poprawę oceny. Jak mówił, S&P już od pewnego czasu coraz przychylniej patrzyła na Polskę, a decyzja w sprawie ratingu była tylko ukoronowaniem tego procesu.
- Wszystkie makroekonomiczne parametry nie pozostawiały wątpliwości. Jeśli chodzi o prognozy na przyszłość, to do spowolnienia na świecie dojdzie, ale nie ma tu zagrożeń. Jeśli tempo wzrostu spadłoby do 3,5 procent, to niczym to nie grozi - mówił.
Arkadiusz Pączka z Pracodawców RP uważa, że wyższy rating może przyczynić się do poprawy kondycji naszej gospodarki, zwłaszcza w kontekście spodziewanego spowolnienia. Podkreślił, że do poprawy ratingu przyczyniły się pozytywna prognoza wzrostu gospodarczego oraz uszczelnienie systemu podatkowego.
Gospodarzem audycji była Justyna Golonko.
Naczelna Redakcja Gospodarcza, Polskie Radio 24, md