Piotr Soroczyński z Krajowej Izby Gospodarczej powiedział, że próba "rozproszenia źródeł" energii to dobry pomysł, zwłaszcza że w ostatnich latach mieliśmy trend stawiania na dużych, profesjonalnych producentów energii, najczęściej państwowych.
- Tego typu rozproszenie dostaw energii ma sens, i z punktu widzenia pojedynczych dostawców-odbiorców energii, i z punktu widzenia systemu. Dzięki rozwojowi rozproszonego wytwarzania energii cały system nie będzie tak obciążony, a według prognoz zapotrzebowanie na energię u nas będzie naturalnie rosnąć - podkreślił ekspert.
Tomasz Kaczor z Instytutu Prevision mówił, że zmiany zapowiedziane przez minister Jadwigę Emilewicz, np. skrócenie czasu przyłączenia do sieci to "spore i potrzebne zmiany w warstwie instytucjonalno-prawnej". To jednak, jego zdaniem, nie wystarczy - potrzebne jest stabilne finansowanie i zachęta finansowa do przejścia na model prosumencki i produkcję energii.
- Aż takim pesymistą, że się nie uda, to tutaj nie jestem, bo w dłuższej perspektywie te technologie bedą na tyle dostępne, że sfinansują się same. Troszkę pesymistycznie patrzę natomiast na te cele - m.in. to, że już w tym roku przyłączymy setki tysięcy gospodarstw, przedsiębiorstw i instytucji samorządowych. To nie jest tak, że skoro przyłączenie ma trwać nie dłużej niż 30 dni, to nagle wszyscy zaczniemy instalować fotowoltaikę - zaznaczył.
Adam Ruciński z firmy doradczej BTFG mówił, że program jest "dobry, słuszny i należy go realizować". Jednak, jak mówił, Energia Plus "nie niesie żadnych nowych informacji" i jest raczej "polityczną odpowiedzią" na problemu na rynku energii. Mimo to, jego zdaniem, należy ocenić go pozytywnie.
- Jeżeli Jadwiga Emilewicz faktycznie będzie dążyła do tego, żebyśmy szli w kierunku prosumenckim, to jestem 'za' - przyznał.
Gospodarzem audycji była Anna Grabowska.
Naczelna Redakcja Gospodarcza, Polskie Radio 24, md