Jak pisze dziennik, kamper albo przyczepa w czasach zarazy dają poczucie bezpieczeństwa.
- Nie trzeba korzystać ze wspólnych sanitariatów, można samemu gotować, a nawet – pracować. Ryzyko kontaktu z innymi wypoczywającymi jest dużo mniejsze niż w wielkich, nawet pięciogwiazdkowych hotelach – czytamy.
Prace nad ustawą o bonie turystycznym. Projekt wraca do komisji senackiej
Dziennik podaje, że coraz większe zainteresowanie taką formą odpoczynku sprawia, że są wypożyczalnie, w których trudno zarezerwować kamper.
- Zapłacić trzeba od 450 do 750 zł za dobę przy wypożyczeniu średniej klasy auta na siedem dni i więcej. W tym roku może być drożej za sprawą obowiązkowego pakietu COVID-19, o który każdy z wyjeżdżających musi zadbać. Chodzi o nowe prześcieradła, rękawiczki, płyny dezynfekujące, maseczki itd. – czytamy.
Dziennik przypomina, że zarówno kampery o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 t, jak i większe (ponad 3,5 t) na obszarze zabudowanym w ciągu dnia mogą poruszać się z prędkością 50 km/h. Nocą prędkość ta może wynieść 60 km/h. Poza obszarem zabudowanym na autostradzie kamper do 3,5 t może jechać z prędkością 130 km/h, a na drodze ekspresowej – 110 km/h.
- Trzeba pamiętać, że przepisy dla kamperów, jakie obowiązują za granicą, mogą różnić się od naszych krajowych. Na przykład w Czechach kamper w mieście może jechać z prędkością 50 km/h, a na drogach krajowych i autostradach 80 km/h. – czytamy.
Więcej - w "Rzeczpospolitej".
PolskieRadio24.pl, Rzeczpospolita, PAP, md