Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
Tomasz Kamiński 22.12.2010

Prąd: atomowy, odległy i drogi, ale własny

Co się bardziej opłaca - tańszy i szybciej dostępny prąd z elektrowni atomowej w Kaliningradzie lub na Litwie, czy czekanie na droższą energię z polskiego projektu. Eksperci uważają, że własne jest lepsze.
Prąd: atomowy, odległy i drogi, ale własnyGlow Images/East News

Budowa elektrowni atomowej w Polsce jeszcze się na dobre nie zaczęła, a już jesteśmy zapraszani do udziału w podobnym projekcie przez Rosjan i Litwinów. Tomasz Chmal z Instytutu Sobieskiego, że wszyscy są zainteresowani największym rynkiem energii, jakim jest Polska. Dlatego można się spodziewać dalszych ofert ze strony Ukrainy czy Białorusi. Jednak Chmal ocenia, że powinniśmy być odporni na to kuszenie i trzymać się rodzimego planu rozwoju energii atomowej.

W Obwodzie Kaliningradzkim ma powstać reaktor, z którego energia mogłaby płynąć przez Olsztyn do naszej sieci przesyłowej. Konkurencyjną inwestycję od kilku lat proponują Litwini. Most energetyczny kończyłby się w tym przypadku w Ełku. Tymczasem w drugiej połowie 2011 roku ma się rozpocząć przetarg, który wyłoni dostawcę technologii pierwszej w Polsce elektrowni atomowej. Koszt inwestycji to co najmniej 11 mld euro.

O energetyzującym problemie z Tomaszem Chmalem z Instytutu Sobieskiego rozmawia Krzysztof Rzyman.

Co jest dla Polski bardziej korzystnym rozwiązaniem? Budowa mostu energetycznego z Litwą czy Obwodem Kaliningradzkim?

Priorytetem Polski powinno być rozwijanie własnego programu nuklearnego. Podjęto o tym decyzję podczas rady ministrów w 2009 r. Obecnie trwają przetargi. Prowadzona jest dyskusja o własnej elektrowni jądrowej. Myślę, że powinna ona mieć pierwszeństwo przed innymi projektami, które będą Polsce proponowane. Dziś to oferta litewska, rosyjska, a wkrótce może ukraińska czy białoruska. To dlatego, że jesteśmy największym rynkiem energii w regionie. Zrozumiałe zatem jest, że wszyscy chcieliby tu ją dostarczać.

Jednak polska elektrownia atomowa ma być gotowa najwcześniej w 2022 roku. Rosjanie obiecują, że ich zakład w Obwodzie Kaliningradzkim powstanie co najmniej o kilka lat wcześniej. Nie opłaca nam się importowanie prądu?

Nie wykluczam, że cena energii elektrycznej z Kaliningradu dla polskich firm może być korzystna. Z tego punktu widzenia, należałoby się z tym projektem "zaprzyjaźnić". Natomiast pozostaje pytanie, czy lepiej, by elektrownie były budowane w Polsce czy poza naszymi granicami.

Komisja Europejska tu w pewnym sensie się sama dyskryminuje. Dopuszcza możliwość, by firmy przenosiły działalność poza granicę. Prościej jest wybudować elektrownię poza UE tylko po to, aby uniknąć restrykcji związanych z ochroną środowiska. W mojej ocenie jednak bardziej racjonalne jest stawianie na źródła wytwórcze w Polsce.

Czyli wydaje się panu mało prawdopodobne, żeby Polska wzięła udział w jednej z tych inwestycji, przykładowo w rosyjskiej jako mniejszościowy udziałowiec?

Wydaje mi się, że dziś nie ma racjonalnego uzasadnienia, abyśmy brali udział w projektach zagranicznych. Po podjęciu decyzji o rozwoju własnego programu nuklearnego powinniśmy się go trzymać i go wypełnić. Bowiem do niczego nie dojdziemy, jeśli będziemy się rozdrabniać, dyskutować o projektach, które się przeleżały jak litewski, czy są nowe jak kaliningradzki.

Spojrzawszy na budowę reaktora atomowego czysto biznesowo, czy jest miejsce dla trzech takich elektrowni w regionie?

Z ekonomicznego punktu widzenia nie bardzo jest miejsce dla tylu projektów energetycznych. Choć zależy, na jaki czas. To możliwe w perspektywie 10-15 lat. Obecnie potrzebujemy tylko jednej takiej elektrowni jądrowej w regionie. Można kolejna powstanie za jakiś czas. Natomiast liczenie na to, że wykonamy kilka projektów jednocześnie, jest nieracjonalne.

tk