Logo Polskiego Radia
PolskieRadio24.pl
Michał Bieńkowski 28.02.2022

Niemcy zwiększają inwestycje w obronność. Efekt uboczny konfliktu na Ukrainie

Prezydent Rosji Władimir Putin nieumyślnie osiągnął to, o co od dawna walczyli zachodni sojusznicy: nakłonił Niemcy do zajęcia pozycji głównego światowego mocarstwa z asertywną polityką zagraniczną wspieraną przez silne wojsko, mimo że było ono winne wojny światowej.

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz ogłosił w niedzielę radykalne zwiększenie wydatków na wojsko w obliczu inwazji Rosji na Ukrainę, co zostało uznane za historyczne przemówienie, oznaczające zmianę paradygmatu w niemieckiej polityce zagranicznej i obronnej. Scholz zapowiedział, że Niemcy będą odtąd inwestować w obronę ponad 2% PKB (obecnie około 1,5%), po tym jak przez lata opierały się związanym z tym prośbom sojuszników z NATO.

Przedstawił również plany zmniejszenia energetycznego uzależnienia Niemiec od Rosji, która zaspokaja połowę ich zapotrzebowania na gaz, rozbudzając nadzieję, że Berlin będzie mógł w większym stopniu uwzględniać kwestie geostrategiczne we wszystkich swoich relacjach handlowych.

Przełom w polityce zagranicznej

- "Wojna Putina" oznacza przełom w niemieckiej polityce zagranicznej - powiedział, dodając, że "wymagana jest jak największa dyplomacja, bez bycia naiwnym".

- To historyczne przemówienie oznacza zmianę w niemieckiej polityce zagranicznej - powiedział Thorsten Benner z Global Public Policy Institute (GPPi). - Jest to punkt wyjścia do dalszych gruntownych przemyśleń w ramach niemieckiej strategii bezpieczeństwa narodowego, która będzie musiała również obejmować wyzwania stawiane przez Chiny, postrzegane w tandemie z Rosją.

Niemcy od dziesięcioleci spotykają się z krytyką, że nie odgrywają na arenie światowej roli współmiernej do swojej wielkości jako największej gospodarki Europy i pomijają kwestie geostrategiczne w pogoni za możliwościami gospodarczymi. Postawa ta była przedmiotem intensywnej krytyki w czasie kryzysu ukraińskiego, co skłoniło niektórych komentatorów, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, które są największym sojusznikiem w dziedzinie bezpieczeństwa, do nazwania Niemiec słabym ogniwem zachodniego sojuszu wojskowego NATO.

Nawróceni na węgiel

Kolejne niemieckie rządy wspierały budowę bałtyckiego gazociągu Nord Stream 2, który miał pompować gaz z Rosji bezpośrednio do Niemiec, mimo obaw zachodnich sojuszników, że zagrozi on bezpieczeństwu tradycyjnego kraju tranzytowego - Ukrainy. W zeszłym tygodniu Berlin odrzucił wezwania do wyłączenia Rosji z globalnego systemu płatności SWIFT w ramach zachodniego pakietu sankcji, twierdząc, że w takim przypadku będzie miał trudności z płaceniem za rosyjski gaz.

We wtorek Scholz wstrzymał budowę Nord Stream 2, a w sobotę zgodził się na wyłączenie Rosji z systemu SWIFT i zapowiedział, że Niemcy będą rozbudowywać swoje rezerwy węgla i gazu oraz szybko zrealizują długo odkładane plany budowy terminali LNG. Większość zmian w polityce nastąpiła po tym, jak w piątek "stało się bardziej oczywiste, co zrobił Putin i że musimy porzucić stare sposoby działania" - powiedziało wysoko postawione źródło w niemieckim rządzie.

- Sobota była również momentem, w którym my i inni w Unii Europejskiej zdaliśmy sobie sprawę, że musimy coś zrobić w sprawie SWIFT, ponieważ stał się on symbolem - powiedziało źródło.

Inwestycje w wojsko

Niemieckie wojsko od dawna domagało się większych dostaw sprzętu, a szef armii dał upust swojej frustracji z powodu długotrwałych zaniedbań w zakresie gotowości wojskowej na portalu LinkedIn w czwartek, kilka godzin po inwazji Rosji na Ukrainę. Niemieckie siły zbrojne zostały drastycznie zredukowane po zakończeniu zimnej wojny - liczbę czołgów bojowych zmniejszono z ponad 3500 w latach 80. do 225 w 2015 roku.

Później siły te były szkolone głównie do misji takich jak w Afganistanie, gdzie przeciwnik był słabo wyposażony i nie dysponował najnowocześniejszą bronią.


Ukraina się dozbraja. Źródło: PAP Ukraina się dozbraja. Źródło: PAP

Nowa trójstronna koalicja niemiecka, która objęła władzę w grudniu, przyrzekła, że będzie prowadzić politykę zagraniczną opartą w większym stopniu na wartościach, odzwierciedlając rosnące obawy przed wzrostem autorytaryzmu na świecie i zagrożeniami ze strony strategicznych rywali, takich jak Chiny. Jednak koalicja, w skład której wchodzą Zieloni, wywodzący się z ruchu pacyfistycznego z lat 60., oraz fiskalnie jastrzębi Wolni Demokraci, nie zobowiązała się do zwiększenia wydatków na obronę, aby wesprzeć bardziej asertywną politykę zagraniczną.

Zmiana nastawienia

W ostatnich tygodniach znalazła się również pod ostrzałem za odmowę dostarczenia broni na Ukrainę ze względu na niemieckie tabu dotyczące eksportu broni do stref konfliktu. Wszystko to zmieniło się w ten weekend. W sobotę Scholz zapowiedział, że Niemcy dostarczą Ukrainie 1000 sztuk broni przeciwpancernej i 500 pocisków ziemia-powietrze Stinger ze swoich zapasów wojskowych. W niedzielę ogłosił nowy fundusz w wysokości 100 mld euro - o wartości dwukrotnie większej niż zeszłoroczny budżet obronny - przeznaczony na modernizację armii, w tym na zakup uzbrojonych dronów i nowych myśliwców.

- Jest oczywiste, że musimy znacznie więcej inwestować w bezpieczeństwo naszego kraju, aby chronić naszą wolność i demokrację - powiedział na nadzwyczajnym posiedzeniu niższej izby parlamentu. - Potrzebujemy samolotów, które latają, okrętów, które pływają, i żołnierzy, którzy są optymalnie wyposażeni.
Terry Anderson, który od czerwca 2015 r. do lipca 2018 r. służył jako attaché obrony USA w Berlinie, powiedział, że rosyjska inwazja była "ogromnym sygnałem ostrzegawczym".

- Oni kładą tak duży nacisk na rozmowy. Ale wiadomo, że dyplomacja bez zębów nie będzie skuteczna - powiedział.
Tyson Barker, szef działu technologii i spraw globalnych w Niemieckiej Radzie Stosunków Zagranicznych, powiedział: "Niemcy stały się po prostu normalną potęgą".


PolskieRadio24.pl/ Reuters/ PAP/ mib

Czytaj także:

PolskieRadio24.pl/ The Guardian/ Reuters/ PAP/ IAR/ mib