Pracownicy, którzy zdecydowali się powiadomić o nieprawidłowościach w swoich zakładach pracy mają niewystarczającą ochronę prawną w przypadku odwetu ze strony pracodawców. Takie wnioski płyną z raportu "Ochrona sygnalistów w doświadczeniu sędziów sądów pracy" opracowanego przez Fundację Batorego.
Autorka raportu Anna Wojciechowska - Nowak podkreśla, że pracownicy, którzy zdecydowali się na ujawnienie nieprawidłowości w firmach, w których pracują bardzo często padają ofiarą odwetu ze strony pracodawców. Pracodawca może z łatwością takich "niewygodnych" pracowników, zwolnić, zlikwidować ich miejsce pracy podając wiele powodów jak choćby spóźnianie się pracownika.
Właśnie zwolnienie z pracy jest najczęstszą formą ukarania pracownika, który odważył się zdemaskować nieprawidłowości w firmie. Anna Wojciechowska - Nowak podkreśla, że kiedy dany pracownik dochodzi swoich praw przed sądem pracy ma dość trudne zadanie.
Sędzia Sądu Rejonowego w Białymstoku, Marta Kiszowara, która często zajmuje się spawami związanymi z niesłusznymi represjami wobec pracowników podkreśla, że nie ma w polskim prawie przepisów dotyczących tak zwanych sygnalistów. Dlatego osoby poszkodowane muszą szukać oparcia w innych przepisach jak na przykład dotyczących mobbingu.
Sędzia Marta Kiszowara podkreśla, że posłowie powinni zająć się luką w przepisach prawa pracy dotyczących kłopotów właśnie osób, które ponoszą konsekwencje za informowanie o nieprawidłowościach w swoich firmach.
Tymczasem Adam Ożarowski specjalista z Departamentu Współpracy Międzynarodowej i Prawa Europejskiego w Ministerstwie Sprawiedliwości zapewnia, że sytuacja tak zwanych sygnalistów nie jest zła, a międzynarodowe instytucje nie najgorzej oceniają pod tym względem polskie prawo.
Badanie przeprowadzone przez Fundację Batorego objęło jedynie osoby zatrudnione w ramach stosunku pracy. Autorka raportu zaznacza, że zupełnie nie wiadomo jak wygląda sytuacja osób, które są zleceniobiorcami lub wykonawcami dzieła.
ab