Logo Polskiego Radia
IAR
Anna Borys 13.08.2012

Brytyjczycy liczą ile zarobili na igrzyskach

Medale rozdane, sportowcy jadą do domu, a na Wyspach zaczynają się pierwsze podsumowania igrzysk.

Jedno z najczęstszych pytań to: "Czy igrzyska wpędzą kraj w długi czy też przeciwnie - napędzą koniunkturę"? - Koszty przygotowań były ogromne - mówi Polskiemu Radiu profesor Anthony Travers z London School of Economics. - Sam park olimpijski kosztował ponad dziewięć miliardów funtów. Kolejne sześć poszło na przebudowę systemu komunikacji. Nie sądzę, by państwu udało się szybko odrobić te straty - przyznaje Travers.

Bezpośrednio na imprezie niełatwo jest zarobić. A co z korzyściami pośrednimi? Skoro na miasto patrzył przez dwa tygodnie cały świat, może wkrótce przyjadą tu inwestorzy i turyści? Tak było na przykład w Atlancie czy Barcelonie. Ale według Traversa Londyn nie może na to liczyć. - Londyn jest już i tak dobrze znany, to ta sama liga co Paryż czy Nowy Jork. Wypracował już sobie reputację - tłumaczy ekonomista.
Są też i dobre strony. Specjalnie na zawody potężnemu liftingowi poddano zaniedbane dotąd dzielnice na wschodzie. Okolice Stratford zmieniły się nie do poznania, a nowe sklepy i punkty usługowe pomogą nakręcić koniunkturę. - Gdyby nie igrzyska, zajęłoby to dekady. Może nawet pół wieku - mówi Travers. Jego zdaniem pozytywne i negatywne skutki zawodów zniosą się nawzajem. Igrzyska nie przyniosą Wyspom boomu, ale też nie wpędzą kraju w dalsze tarapaty gospodarcze.
Londyn 2012 - serwis specjalny >>>