Logo Polskiego Radia
PAP
Anna Borys 30.04.2013

Nad Warszawą zaczną latać pszczoły?

Nad Sztokholmem latają miliony pszczół dzięki dwóm Szwedkom, które zakładają ule na dachach stołecznych budynków, ratując w ten sposób pożyteczne owady przed wyginięciem.
Pszczoły oprócz miodu dają nam... zapylanie. Mało kto ma świadomość, że co trzecią łyżkę spożywanego pokarmu zawdzięczamy właśnie imPszczoły oprócz miodu dają nam... zapylanie. Mało kto ma świadomość, że co trzecią łyżkę spożywanego pokarmu zawdzięczamy właśnie imGlow Images/East News

Pomysł, który okazał się też świetnym biznesem, w maju będzie promowany w Polsce.

- Ludzie są bardzo pozytywnie nastawieni do projektu Bee Urban, czyli hodowli pszczół na dachach miejskich gmachów - mówi Karolina i dodaje, że razem z Josefiną dokłada starań, by dokładnie informować wszystkich zainteresowanych o życiu i nawykach pszczół.
Chodzi na przykład o klientów kawiarni na dachu sztokholmskiego Domu Kultury. Ule, w których w sezonie mieszka 180 tys. pszczół, stoją zaledwie o parę metrów od kawiarnianych stolików, ale jeszcze żaden gość nie skarżył się na pszczołę w posiłku. Owady, które czasem interesują się naszym jedzeniem, to nie pszczoły, a osy - wyjaśniają dziewczyny.
Ci, którzy nie mają możliwości skorzystać z dobrodziejstw własnego ula, mogą wybrać adopcję. W cenniku Bee Urban roczny koszt utrzymania pszczoły to 2 korony szwedzkie (ok. 1 zł). Tak naprawdę znacznie więcej, ale Karolina i Josefina ustaliły tę symboliczną stawkę, by w akcję zaangażowało się jak najwięcej ludzi. - Pszczołom grozi wyginięcie, mimo to niewielu ludzi zdaje sobie sprawę, jak ważną rolę pełnią - mówią dziewczyny.
Bee Urban ma coraz więcej chętnych na adopcję, najwięksi pasjonaci wydają nawet kilkaset koron rocznie, adoptując wiele pszczelich rojów. Na stronie internetowej projektu znaleźć można mapę miejsc, najczęściej dachów budynków w Sztokholmie, gdzie Szwedki prowadzą pasieki. Obok są nazwy firm i osób wspierających konkretne roje pszczół.