Logo Polskiego Radia
PAP
Beata Krowicka 31.05.2013

Gigantyczna afera korupcyjna w górnictwie. Chodzi nawet o 10 mln zł

Trwa śledztwo w sprawie korupcji w polskim górnictwie. Na razie podejrzanych jest pięć osób, ale może być ich znacznie więcej.
Gigantyczna afera korupcyjna w górnictwie. Chodzi nawet o 10 mln złfot. PAP/Wojciech Pacewicz
Posłuchaj
  • Leszek Goławski, rzecznik katowickiej Prokuratury Apelacyjnej o aferze korupcyjnej w polskim górnictwie (IAR)
Czytaj także

Około pół miliona złotych łapówek za załatwienie kontraktu na dostawę sprzętu lub przyspieszenie płatności mieli przyjąć czterej wysoko postawieni pracownicy kopalń węgla kamiennego i rud miedzi - ustaliła katowicka prokuratura apelacyjna.
- Według dotychczasowych ustaleń śledztwa, proceder miał miejsce w latach 1998-2006. W sumie w tej sprawie podejrzanych jest pięć osób - cztery przyjmujące korzyści majątkowe i jedna wręczająca. Śledztwo jest jest jednak w toku, niewykluczone jest postawienie zarzutów także innym osobom - powiedział w piątek rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach prok. Leszek Goławski.
O toczącym się od ubiegłego roku śledztwie napisała w piątek "Gazeta Wyborcza". Według niej , kluczowym świadkiem w tej sprawie jest Andrzej J. - do niedawna prezes giełdowego Kopeksu, a wcześniej szef dostarczającej górnicze kombajny międzynarodowej firmy Voest-Alpine Technika Górnicza i Tunelowa. To on - według informacji dziennika - miał w przeszłości dawać łapówki lub zlecać to innym.
Prok. Goławski nie skomentował tych informacji. Potwierdził natomiast, że osoba, która usłyszała w śledztwie zarzut wręczania korzyści majątkowych, korzysta z przepisu pozwalającego uniknąć kary za ten proceder. Zgodnie z prawem dzieje się tak wówczas, gdy sprawca zawiadomi o łapówce organ powołany do ścigania przestępstw i ujawni wszystkie istotne okoliczności, zanim organ ten dowie się o tym.
Czterej podejrzani o przyjmowanie łapówek usłyszeli prokuratorskie zarzuty w tej sprawie w ubiegłym tygodniu. Nie zostali aresztowani, zastosowano wobec nich tzw. wolnościowe środki zapobiegawcze.
Według prokuratury, menedżerowie kopalń (pełniący funkcje dyrektorskie, ale nie tylko) mieli między 1998 a 2006 rokiem przyjąć w sumie kilkanaście łapówek, w różnych kwotach - łącznie ok. 500 tys. zł. W zamian preferowali sprzęt firmy w przetargach, ale także przyspieszali płatności, by - wobec zatorów płatniczych w górnictwie - kontrahent nie musiał długo czekać na pieniądze.

Sprawa dotyczy nie tylko pracowników śląskich kopalń węgla kamiennego, ale także giełdowych spółek: KGHM Polska Miedź i Lubelski Węgiel Bogdanka.

"Gazeta Wyborcza" cytuje osobę znającą kulisy całej sprawy, według której afera jest największą sprawą korupcyjną w historii polskiego górnictwa, a łączna kwota łapówek może sięgnąć ok. 10 mln zł. Prokuratura nie komentuje tych informacji.
To kolejna sprawa korupcyjna w górnictwie. W styczniu tego roku częstochowska prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko 25 osobom. Są wśród nich byli dyrektorzy kopalń i byli prezesi spółek węglowych. Zdaniem prokuratury przyjęli oni łącznie ponad 3 mln zł łapówek. Część oskarżonych nadal pracuje w branży. Śledztwo rozpoczęło się w 2008 r. od zawiadomienia o przestępstwie złożonego przez współwłaściciela jednej z firm zajmujących się sprzedażą towarów i świadczeniem usług na rzecz kopalń. Oskarżonym może grozić kara do 10 lat więzienia. Dwie spośród przyjmujących łapówki osób przyznały się do winy. Pozostali utrzymują, że są niewinni.
W kwietniu tego roku zarząd Kompanii Węglowej odwołał ze stanowiska dyrektora kopalni Bielszowice w Rudzie Śląskiej, oskarżonego o przyjmowanie łapówek. Według prokuratury dyrektor miał przyjąć 4,5 tys. zł od jednego z dostawców materiałów dla kopalni. Dyrektor przyznał się do przyjmowania łapówek i być może zostanie świadkiem w sprawie innych skorumpowanych dyrektorów kopalń. Chodzi o zakup materiałów chemicznych wykorzystywanych w kopalniach.

PAP, bk

Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>