Logo Polskiego Radia
Jedynka
Piotr Grabka 20.08.2013

Sześciolatki w szkołach to mniej zwolnionych nauczycieli?

Według szacunków Ministerstwa Edukacji Narodowej w tym roku pracę straci w Polsce 7 tys. nauczycieli.
Sześciolatki w szkołach to mniej zwolnionych nauczycieli? sxc.hu

Główne przyczyny zwolnień to niż demograficzny i reforma programowa, która od ubiegłego roku zmniejszyła liczbę godzin niektórych przedmiotów. Kolejna zmiana w polskiej edukacji to obniżenie wieku obowiązku szkolnego z siedmiu do sześciu lat, które planowane jest od 1 września 2015 roku. Posunięcie to jest tłumaczone m.in. tym, by zapewnić więcej miejsc pracy dla nauczycieli.

- Jeśli od 2005 roku mamy 1,5 miliona uczniów mniej w szkołach, to w porównaniu z tym i tak niewielu nauczycieli traci pracę - komentowała w "Popołudniu z Jedynką" Ligia Krajewska (PO). Wskazywała również na przykłady byłych nauczycieli, którzy odnaleźli się na rynku pracy. - Niektórzy prowadzą działalność gospodarczą w innych zakresach bądź przekwalifikują się i idą do żłobków czy przedszkoli, gdzie jest trochę lepiej. Zakładają własne przedszkola czy kluby opieki. Trzeba też pamiętać, że zawód nauczyciela to kreatywny zawód, więc kreatywności nie powinno nauczycielom brakować.

Krzysztof Iszkowski (Ruch Palikota) dowodził natomiast, że nauczyciele są zwalniani podczas gdy mogliby zostać wykorzystani w nauczaniu początkowym albo w opiece pozalekcyjnej nad dziećmi. - Korzystając z tego, że jest mniejsze zapotrzebowanie na tradycyjne lekcje można by wykorzystać umiejętności i dyspozycje tych nauczycieli do tego, żeby dalej pracowali w szkole w trochę innej roli. Niestety, rząd który od 6 lat wdraża reformę polegającą na obniżeniu wieku obowiązku szkolnego nie pomyślał o tym zawczasu i nie przygotował przynajmniej części tych nauczycieli do przejęcia nowych zadań.

Dariusz Joński (SLD) poparł pomysł, by posyłać do szkoły dzieci od 6. roku życia, ale pod pewnymi warunkami. - Przede wszystkim szkoły muszą być na to przygotowane. Mamy sygnały, że nie wszędzie tak jest. Jeśli nawet odsetek takich szkół wynosiłby 15 procent, to znaczy, że ta reforma nie jest do końca przygotowana. W dużych miastach jeszcze sobie z tym jakoś szkoły radzą, ale w tych mniejszych już nie.

Michał Fluder (Solidarna Polska) wskazał na program nauczania jako podstawowy jego zdaniem problem systemu edukacji w Polsce. - Minister Krystyna Szumilas i jej poprzedniczka Katarzyna Hall doprowadziły do kompletnego demontażu i degrengolady programu nauczania. Wykładowcy na uczelniach wyższych zamiast zajmować się nauczaniem przedmiotów na pierwszym roku studiów zajmują się prowadzeniem wyrównawczych zajęć dla sporej części studentów. Zupełnie leży szkolnictwo zawodowe i techniczne.

Kierunek zmian zaproponował Zbigniew Girzyński (PiS). - Dzieci powinny iść do szkoły w wieku 7 lat, szkoła powinna mieć charakter dwustopniowy: szkoła podstawowa i szkoła zawodowa albo średnia i dalej ewentualnie studia, wprowadzone powinny zostać bodźce związane z polityką demograficzną, począwszy od wyśmiewanego, ale skutecznego becikowego po rozwiązania podatkowe, takie jak na przykład na Węgrzech, gdzie przy trzecim dziecku jest się de facto zwolnionym z obciążeń podatkowych.

Rozmawiał Przemysław Szubartowicz.

pg

>>>Zapis całej debaty