Rocznie do Fundacji Itaka zgłaszane jest zaginięcie około 300 Polaków, którzy wyjeżdżają za granicę do pracy. Średnio 80 procent z nich udaje się odnaleźć. Najczęściej okazuje się, że te osoby same zerwały kontakt z rodziną. Jak mówi Aleksandra Andruszczak z fundacji, to dlatego, że wstydzą się wrócić do Polski. Nie powiodło im się, wyjechali nie znając języka, stracili wszystko, bo ktoś ich oszukał.
Często te osoby wpadają w uzależnienie albo są bezdomne. Są też łatwą ofiarą dla oszustów. "Zarabiają poniżej minimum, do tego mają potrącane koszty mieszkania, bez uzgodnienia - mówi Gara Drymer z charytatywnej organizacji pomagającej Polakom w Londynie - Konfiskuje się im paszporty, naruszane są kwestie bezpieczeństwa pracy".
Wielu Polaków jest zmuszanych do prostytucji lub do pracy niewolniczej w odizolowanych gospodarstwach rolnych. Te osoby rzadko zgłaszają, że padają ofiarą przestępstw. Wynika to z niewiedzy, wstydu albo też ze strachu, że sami - pracując na czarno - popełniają przestępstwo. Tymczasem wiele z tych sytuacji można było uniknąć, dobrze przygotowując się do wyjazdu. "Należy rozważyć, czy ogłoszenie jest realne, sprawdzić pośrednika pracy i wiedzieć, gdzie dokładnie się jedzie, do jakiego zakładu pracy i w jakim mieście. Wszystkie informacje powinno się zostawić rodzinie" - mówi Aleksandra Andruszczak.
Fundacja ITAKA najczęściej dostaje zgłoszenia o osobach zagionych w Wielkiej Brytanii, w Niemczech, Holandii i Włoszech. Poszukiwane osoby są najczęściej młode i pochodzą z województw dolnośląskiego, śląskiego i mazowieckiego.
W ramach kampanii informacje o tym, co trzeba wiedzieć wyjeżdżając do pracy za granicę, przekazywane są do urzędów pracy w kraju.
IAR/ab