Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
Jarosław Krawędkowski 23.02.2014

Warto poszukać znaczków z klaseru dziadka

Na całym świecie ciągle dochodzi do wielu ciekawych transakcji filatelistycznych, których wartość sięga od kilkudziesięciu tysięcy – do nawet kilku milionów dolarów.
Im rzadszy znaczek, tym wyższa jest cena, a z błędem jeszcze wyższa.Im rzadszy znaczek, tym wyższa jest cena, a z błędem jeszcze wyższa.glowimages.com
Posłuchaj
  • Znaczki pocztowe są nadal niezłą inwestycją - mówi Piotr Suchodolski z Wealth Solutions. /Elżbieta Szczerbak, Polskie Radio/

W czasach Internetu i telefonów komórkowych powoli zapominamy, jak ważne w naszym życiu były kiedyś znaczki pocztowe. Te małe kawałki papieru zapewniały nam łączność z rodziną i przyjaciółmi, a dzisiaj można dzięki nim sporo zarobić

Inwestowanie w znaczki bardzo opłacalne

–  Jak pokazują dane zgromadzone przez brytyjską firmę Stanley Gibbons, to może być dobra lokata kapitału. Re-stamp Index , w ciągu ostatnich 40 lat oferował średnia stopę zwrotu, roczną, w wysokości 10 proc. Jeśli popatrzymy na pozostałe rynki, chociażby akcji, to jest to bardzo atrakcyjna lokata kapitału – podkreśla Piotr Suchodolski  z Wealth Solutions.

Ile mogą kosztować znaczki

Najdroższym znaczkiem sprzedanym na aukcji do tej pory, jest Treskilling Yellow. To szwedzki znaczek z 1855 roku, bardzo rzadki, gdyż wiemy tylko o jednym egzemplarzu. Jest to znaczek z błędem, ponieważ jest żółty, a powinien być niebiesko-zielony. W 1996 roku został on sprzedany na aukcji za 2,3 mln dol. Z kolei pierwsze znaczki używane na Mauritiusie zostały sprzedane w 1993 roku za 1 i 1, 3 mln dol.

Błędy w cenie

Im rzadszy znaczek, tym wyższa jest cena, a z błędem jeszcze wyższa.

– Tu działają podobne mechanizmy, jak na wszystkich rynkach kolekcjonerskich. To, co jest rzadsze i bardziej niedostępne, jest cenniejsze dla kolekcjonerów. Za rynkiem filatelistycznym przemawia fakt, że mamy tu ograniczona podaż. Nie można np. ponownie wydrukować pierwszego brytyjskiego znaczka z 1840 roku. Z drugiej strony mamy cały czas rzeszę wiernych kolekcjonerów, która szacuje się na ok. 50 mln osób. Czyli mamy duży popyt i ograniczoną podaż, co skutkuje wzrostami cen – tłumaczy ekspert.

Dodatkowo dostępność znaczków w czasie się zmniejsza, ponieważ są one skupowane do wielkich kolekcji, zarówno prywatnych jak i państwowych, i więcej mogą nie pojawić się na rynku, lub zostać utracone, czy też zniszczone przez nieodpowiednie obchodzenie się z nimi.

Dla kogo jest to dobra inwestycja

Przede wszystkim dla osób, które interesują się filatelistyka, czyli łączeniem przyjemności z zarabianiem pieniędzy. Jak na każdym tego rodzaju rynku, kolekcjonerskim – ważna jest wiedza i doświadczenie.

– Jeżeli ich nie posiadamy, to stanowczo trzeba odradzić samodzielne próby inwestowania, ponieważ najprawdopodobniej skończą się one marnym rezultatem. i Lepiej skorzystać z pomocy fachowców, profesjonalnych firm doradczych, które zajmują się pomocą w inwestowaniu w przedmioty kolekcjonerskie - radzi Piotr Suchodolski.

Ile trzeba mieć środków, by inwestować

Dolnej granicy nie ma, tak jak na wszystkich rynkach kolekcjonerskich. Znaczek dzisiaj kupiony za niewielkie pieniądze, za wiele lat może być skarbem poszukiwanym przez kolekcjonerów. Jeśli jednak chcemy do tego podejść systematycznie, to trzeba myśleć o kwotach rzędu co najmniej kilkunastu tysięcy złotych.

I pamiętać, że jest to inwestycja dla cierpliwych. Tak jak wszystkie inwestycje alternatywne, tak i inwestycje w znaczki potrzebują czasu. Najkrótszy okres inwestycyjny to przynajmniej 5 lat.

Elżbieta Szczerbak/mb