Zdaniem Piotra Pieli z EY przyczyn wysokich cen należy szukać w dużych nakładach inwestycyjnych poniesionych przez firmy wodno-kanalizacyjne. - Od roku 2003 do 1012 ponieśliśmy nakłady w łącznej wysokości 65 mld złotych. To odpowiednik 5-6 dużych elektrowni węglowych.
Na to nakładają się również wydatki związane z mniejszą efektywnością tak rozdrobnionego sektora. W Polsce funkcjonuje 1600-1800 małych firm wodno-kanalizacyjnych. Bardzo trudno jest takie przedsiębiorstwa prowadzić w sposób efektywny - dodaje.
Do tego dochodzą podatki
Prezes Izby Gospodarczej "Wodociągi Polskie" Tadeusz Rzepecki wyjaśnia, że w cenie metra sześciennego wody i ścieków, aż kilkanaście procent stanowią u nas podatki. - W bardzo wielu krajach Europy funkcjonowanie firm wodociągowo-kanalizacyjnych jest związane z działalnością samorządu. Tak jest na przykład w Skandynawii, gdzie w ogóle nie obowiązują pewne opłaty, które w Polsce występują i stanowią bardzo duży udział w kosztach. To na przykład może być podatek od nieruchomości albo opłata ekologiczna - twierdzi.
Najmniejsze opłaty tam, gdzie jak za Króla Ćwieczka
Ceny wahają się w różnych regionach Polski od 3,5 zł do 50 zł za metr sześcienny ścieków. - Cena najniższa jest zwykle tam, gdzie niewiele zrobiono. Z kolei tam, gdzie ceny są najwyższe, bardzo często była taka sytuacja, że dofinansowane projekty unijne były budowane na wyrost. Teraz utrzymanie tej sieci kosztuje teraz mieszkańców bardzo dużo.
Zdecydowana większość cen w Polsce waha się w granicach 10-15 złotych - dodaje. Ceny wciąż będą jednak rosły, a by temu zapobiec potrzebny jest m.in. regulator tego rynku.
Karolina Mózgowiec