Ich autorami są frankowicze, czyli osoby, które wzięły przed laty kredyty we frankach szwajcarskich, a teraz z racji wysokiego kursu tej waluty, słono za to płacą. Piszą oni do prokuratury, że zostali oszukani przez zarządy banków, które wprowadziły ich w błąd, co do warunków umów kredytowych i skutków, jakie niosą.
W piątek frankowicze protestowali przed siedzibą Prokuratury Generalnej, chcąc wymóc na szefie prokuratury - Andrzeju Seremecie - wszczęcia śledztw przeciwko zarządom banków i powołania komisji prokuratorskiej w tej sprawie.
Z kredytem na ulicy. Protesty przeciwko drogiemu frankowi.
Źródło: TVP/x-news
Niespodziewana decyzja Szwajcarskiego Banku Centralnego
Cena franka wystrzeliła w górę po decyzji Szwajcarskiego Banku Centralnego o uwolnieniu kursu tej waluty wobec euro. W szczytowym momencie przekroczyła nawet 5 zł.
Sytuacja ta spowodowała zwołanie Komitetu Stabilności Finansowej, w którym udział - poza szefami resortu finansów, NBP, KNF oraz BGK - wzięli przedstawiciele banków. Bankowcy zadeklarowali, że wyliczając frankowym kredytobiorcom raty, będą uwzględniać ujemny LIBOR dla franka, a część z nich zapowiadała, że obniży też spready walutowe.
LIBOR to stopa procentowa kredytów udzielanych na rynku międzynarodowym w Londynie. Stanowi ona podstawę oprocentowania kredytów walutowych - banki doliczają do niej swoją marżę. Im niższy LIBOR, tym niższe oprocentowanie kredytu.
IAR/PAP, awi