Logo Polskiego Radia
Jedynka
Maja Bobrowska 18.05.2012

Słaby złoty - droższe wakacje i raty kredytów

Jak radzić sobie ze słabym złotym? Cena gwarantowana - zabezpieczy nas przed dodatkowymi opłatami za zagraniczne wycieczki. Spokój - uchroni nas przed pochopnym przewalutowaniem kredytu.
Słaby złoty - droższe wakacje i raty kredytówfot. Flickr/poplinre

Notowania naszej waluty powróciły wczoraj do poziomu z początku roku. Złoty stracił to, co zyskał w I kwartale i dzisiaj, dzisiejszy kurs jest już trochę wzrósł, za euro płacimy 4,40 zł. Wiele jednak wskazuje na to, że polska waluta nadal będzie się osłabiać. Zbliża się sezon wakacyjny i być może nasze zagraniczne wakacje mogą być droższe niż sądziliśmy. O ile?

– Ekonomiści twierdzą, że przez całe wakacje możemy spodziewać się kursów na tym poziomie i poniżej 4 złotych za euro raczej nie zejdziemy – mówi Agnieszka Kamińska z „Rzeczpospolitej”. – Osłabiło się także euro. Za jedno euro płacimy dziś 1 dolara 26 centów, czyli tyle ile płaciliśmy w połowie 2010 roku.
Kursy walut są obecnie dosyć zmienne. Jak się zatem się przed tym zabezpieczyć jeżeli np. wybieramy się na wakacje i kupujemy zagraniczną wycieczkę? – Wiele biur stosuje opcję gwarantowanej ceny – mówi Wiesław Piegat z Warszawskiej Izby Turystyki. – Oznacza to, że biuro, pod określonymi warunkami zawartymi w umowie, gwarantuje, iż cena wycieczki nie wzrośnie. Warunkiem jednak jest wpłata od razu całej kwoty za wyjazd. Cena za taką usługę wynosi zazwyczaj dodatkowo między 50 a 150 złotych, w zależności od ceny samej wycieczki i jej terminu. Im dalej do wycieczki, tym cena może być wyższa, gdyż wzrasta ryzyko zmiany ceny waluty. Warto jednak wnieść taką opłatę i później ze spokojem czekać na wyjazd - dodaje Piegat.
Ale słabnący złoty to nie jedyna zła wiadomość. Wczoraj mieliśmy także do czynienia z gwałtownym spadkiem głównego indeksu - WIG20, a mówi się, że giełda to barometr gospodarki. – W obecnej sytuacji nikt jednak nie jest w stanie przewidzieć tego, co się w gospodarce wydarzy - mówi Agnieszka Kamińska. Ekonomiści twierdzą, że obecnie prognozowanie kursów walut – to tak jakby prognozować pogodę na podstawie zachowania świstaka. Zbyt dużo jest niepewnych danych. Nie wiadomo co będzie z Grecją, nie wiadomo co się stanie z sektorem bankowym w Europie. Ale nie grozi nam raczej kurs 5 złotych za euro jak było w 2010 roku po upadku Lehman Brothers - dodaje dziennikarka "Rzeczpospolitej". – Analitycy spodziewają się, że pod koniec czerwca za 1 euro trzeba będzie zapłacić 4,40 zł, a pod koniec września – kurs wróci do stanu z początku roku – 4,15 – 4,18 zł za euro.
Słaby złoty uderza także w osoby spłacające kredyt we frankach. Ich raty od razu rosną. – Przy kredycie w wysokości 300 tysięcy złotych, rata, którą płacono w styczniu 2011 roku, wynosiła 1340 złotych. Obecnie rata ta wynosi około 1450 złotych – mówi Michał Krajkowski z Domu Kredytowego Notus. – Dzisiaj osoby posiadające kredyt w walutach obcych mają do spłacenia więcej niż zaciągnęły. W przypadku kredytu w euro sprzed półtora roku to jest wzrost o około 17 procent, w przypadku kredytu sprzed trzech lat we franku szwajcarskim, saldo zadłużenia wzrosło o 55 procent. A ponad 40 procent wszystkich kredytów hipotecznych to właśnie kredyty walutowe. – Agnieszka Kamińska zaznacza jednak, że mimo wszystko nie jest to dobry moment na przewalutowanie kredytu. – Sytuacja może się bardzo szybko odwrócić. Kurs jest zmienny i gdy za kilka miesięcy wróci do normy przewalutowana rata może nas dużo drożej kosztować. Poza tym nadal osoby, spłacające kredyt w walutach obcych płacą niższe raty niż osoby, spłacające kredyt w złotówkach. Tym bardziej, że RPP podniósła niedawno wysokość stóp procentowych, co spowodowało wzrost oprocentowania kredytów w złotych. Jak wyliczył DK Notus dopiero przy kursie 5,6 PLN za Euro raty kredytów zaciągnięte na początku zeszłego roku, w złotych i frankach – zrównałyby się.
A co na to Państwo? – Sytuacji na rynku przygląda się NBP i niektórzy ekonomiści twierdzą, że gdy kurs złotego za euro osiągnie poziom 4, 40 – 4,50 może interweniować sprzedając waluty na rynku i w ten sposób umacniając złotego – mówi dziennikarka "Rzeczpospolitej". – Według dealerów walutowych przez ostatnie dwa dni na rynku stale było obecne także Ministerstwo Finansów. Minister Jacek Rostowski zapewnia, że Polska jest o wiele lepiej przygotowana na kryzys niż była w 2010 roku. Mamy wystarczające rezerwy (75 mld euro), żeby choćby obronić kurs naszej waluty no i mamy także elastyczną linię kredytową z Międzynarodowego Funduszu Walutowego (30 mld dolarów). Także decydenci w Unii Europejskiej uspokajają, że nawet jeżeli Grecja wyjdzie ze strefy euro – odbędzie się to w sposób kontrolowany. Ale sytuacja jest dynamiczna i trudno obecnie kreślić jakiekolwiek scenariusze.
Rozmawiał Robert Lidke.