Robert Lewandowski wywiera dużą presję na Mandżukicia, choć w tym momencie wciąż jest zawodnikiem Borussii Dortmund. Media w ostatnich dniach mówią coraz więcej o konflikcie Chorwata z trenerem Bayernu, Pepem Guardiolą.
Mandżukić nie znalazł się w kadrze meczowej na mecz z Borussią Moenchengladbach. Jego nieobecność była spowodowana względami dyscyplinarnymi - Guardiolę rozczarowała jego postawa podczas treningów zespołu.
Przyjście Roberta Lewandowskiego może zepchnąć Mandżukicia na ławkę rezerwowych, nikt nie przewiduje tego, że Guardiola mógłby znaleźć miejsce na boisku dla obu zawodników. Chorwat nie widzi siebie w roli rezerwowego i wiele wskazuje na to, że nie podniesie rzuconej mu przez Lewandowskiego rękawicy.
Trzeba przyznać, że napastnik Bayernu był w tym sezonie w dobrej dyspozycji, pozostaje najlepszym strzelcem zespołu w Bundeslidze (trafiał do siatki już 10 razy) i jeśli będzie chciał odejść, na pewno nie spotka się z dużym zainteresowaniem czołowych klubów Europy.
Doniesienia o zainteresowaniu Barcelony mogą być przesadzone, jednak kluby niedużo od niej gorsze z pewnością będą widzieć w nim świetne wzmocnienie. Mandżukić to przecież napastnik najlepszej aktualnie drużyny na świecie. Choć nie gra szczególnie widowiskowo, to przecież jest wyjątkowo skuteczny i bardzo dużo daje drużynie.
Wśród klubów, które wymienia się w kontekście transferu Chorwata, pojawiają się przede wszystkim Manchester United, Chelsea Londyn i Juventus Turyn. Wydaje się, że w każdym z tych klubów miałby duże szanse na grę i zostanie ważną postacią.
Bayern nie daje mu takiej gwarancji od lipca. Wątpliwe, że Guardiola zdecyduje się na sprzedaż Mandżukicia w zimowym okienku transferowym. W meczu z Moenchengladbach jego zespołowi udało się wygrać bez większych problemów, jednak Bawarczyków czeka gra na różnych frontach i strata Chorwata mogłaby się zemścić.
ps