Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Aneta Hołówek 09.04.2014

Liga Mistrzów: serce i walka dały Atletico półfinał. To koniec wielkiej Barcelony?

W stolicy Katalonii nikt nie wyobrażał sobie, że Barcelony po raz pierwszy od 2007 roku zabraknie w półfinale piłkarskiej Ligi Mistrzów. Na drodze stanęło Atletico Madryt, które po pierwszym, zremisowanym 1:1 meczu wygrało z "Dumą Katalonii".
David Villa oko w oko z bramkarzem Barcelony Manuelem PintoDavid Villa oko w oko z bramkarzem Barcelony Manuelem PintoPAP/EPA/BALLESTEROS
Galeria Posłuchaj
  • Radosław Gilewicz - m.in. były piłkarz VFB Stuttgart - o meczu Bayern Monachium - Manchester United (IAR)
  • Kronika Sportowa - podsumowanie ćwierćfinałowych meczów piłkarskiej Ligi Mistrzów (Jedynka)

Barcelona nie spodziewała się tego, co nastąpiło od pierwszego gwizdka arbitra. Atletico ruszyło do przodu z niebywałą agresją, wysokim pressingiem i żądzą wybicia Barcelonie z rąk jej największego atutu - utrzymywania się przy piłce i spokojnego konstruowania akcji.

Liga Mistrzów: Bayern poza zasięgiem Manchesteru United>>>

Na samym początku spotkania Atletico miało świetną okazję, ale „Dumę Katalonii” uratował słupek. W 5. minucie zawodnicy Martino nie mieli już tyle szczęścia - do siatki trafił Koke. Wykorzystał świetne zgranie głową Adriana i znalazł się zaledwie kilka metrów od bramki Pinto. Nie mógł nie wykorzystać tej szansy.

Na tej sytuacji się nie skończyło Barcelona była w szoku, jej obrońcy popełniali błąd za błędem i pozwalali swoim rywalom na dochodzenie do kolejnych sytuacji. Po jednej z nich Pinto znów był bez szans, ale od straty drugiego gola po raz kolejny uchronił go słupek.

W pierwszych piętnastu minutach Barcelona nie istniała, piłkarze Atletico nie pozwalali zespołowi z Katalonii na nic. Ewidentnie odpowiadał im angielski styl sędziowania Howarda Webba, który pozwalał na grę na pograniczu faulu.

Napastnicy z Madrytu ostrzeliwali bramkę Pinto z dużym animuszem, tuż przed dwudziestą minutą spotkania Barcelona mogła po raz trzeci mówić o wielkim szczęściu. Po strzale Villi piłka zatrzymała się na poprzeczce.

Gra uspokoiła się po pierwszych trzydziestu minutach, Atletico nieco spuściło z tonu, pozwalając Barcelonie na wymienianie większej ilości podań.

Rosła przewaga Katalończyków w posiadaniu piłki, jednak nie mogli oni stworzyć sobie groźnych sytuacji. Brakowało ostatniego podania, niezbyt widoczny był Leo Messi, ciężar gry starał się brać na siebie Neymar, jednak najczęściej był szybko neutralizowany przez obrońców Atletico. Popisał się jedną świetną akcja, po której wyłożył piłkę Messiemu, który jednak przestrzelił z kilku metrów.

Do przerwy Atletico pokazało niesamowity charakter i żelazne płuca. Wysoki pressing i agresja nie pozwoliły rywalom na wiele.

Druga połowa zaczęła się zupełnie inaczej niż pierwsza – to Barcelona kontrolowała grę i stwarzała sobie sytuacje. Katalończycy otrząsnęli się po ciosach Atletico i zaczęli grać swoją piłkę. Piłkarze Diego Simeone włożyli w pierwszą odsłonę gry wiele wysiłku i wyraźnie potrzebowali drugiego oddechu.

Barcelonie nie udało się wykorzystać chwili słabości swojego rywala i po 15 minutach do głosu znowu doszli gospodarze, niesieni świetnym dopingiem swoich kibiców. Stworzyli sobie następne sytuacje, ale pojedynki z Pinto przegrywali kolejni zawodnicy. Howard Webb nie podyktował też rzutu karnego dla gospodarzy, choć powtórki pokazały, że mógł podjąć decyzję o „jedenastce” w starciu Villi z Mascherano.

W 78. Minucie wspaniałym strzałem głową popisał się Neymar. Piłka przeleciała jednak o kilka centymetrów obok bramki Courtois. Bramkarz nawet nie drgnął i nie miałby szans na skuteczną interwencję.

Wynik nie zmienił się aż do ostatniego gwizdka arbitra. Szanse na strzelenie następnych bramek miało Atletico. Los był jednak łaskawy - niewykorzystane szanse tym razem się nie zemściły.

Atletico Madryt - Barcelona 1:0 (1:0); pierwszy mecz 1:1 - awans Atletico.
Bramka: Koke (5).
Sędzia: Howard Webb (Anglia).
Atletico Madryt: Thibaut Courtois - Juanfran, Miranda, Diego Godin, Filipe Luis - Koke, Tiago, Gabi, Raul Garcia - David Villa (79. Cristian Rodriguez), Adrian Lopez (62. Diego).
Barcelona: Jose Manuel Pinto - Dani Alves, Marc Bartra, Javier Mascherano, Jordi Alba - Xavi, Sergio Busquets, Cesc Fabregas (61. Alexis Sanchez) - Neymar, Lionel Messi, Andres Iniesta (72. Pedro).

Obie drużyny spotkają się jeszcze raz - 18 maja w ostatniej kolejce hiszpańskiej ekstraklasy w meczu, który może decydować o mistrzostwie kraju.
- Rozgrywamy świetny sezon, ale... jeszcze nic nie osiągnęliśmy. Rywalizacja wkracza w decydującą fazę. Teraz każdy mecz jest niczym finał, nawet jedna porażka sprawi, że na mecie można zostać z niczym - ocenił skrzydłowy Atletico Adrian.

We wtorkowych meczach ćwierćfinałowych Real Madryt przegrał na wyjeździe z Borussią Dortmund 0:2 (0:2) , ale awansował do półfinału dzięki zwycięstwu w Hiszpanii 3:0. Z kolei Chelsea Londyn wygrali u siebie z Paris Saint Germain 2:0 (1:0) i awansowali do półfinału. W pierwszym spotkaniu Francuzi triumfowali 3:1.

>>> Liga Mistrzów: Chelsea odrobiła straty, PSG żegna się z rozgrywkami

>>> Liga Mistrzów: Borussia pokazała charakter i postraszyła Real

(ah, ps)