Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Aneta Hołówek 18.07.2014

Nomme Kalju - Lech Poznań: "Kolejorz" wykoleił się w Tallinie. Wstydliwa wpadka kiboli

W pierwszym spotkaniu drugiej rundy kwalifikacyjnej Lech Poznań sensacyjnie przegrał w Estonii z Nomme Kalju 0:1. Gola na wagę zwycięstwa strzelił Hidetoshi Wakui.
Kibice Lecha PoznańKibice Lecha PoznańLech Poznań

Rewanżowe spotkanie rozegrane zostanie w Poznaniu 24 lipca.
Zgodnie z zapowiedziami przedmeczowymi, lechici spotkanie w Tallinnie rozpoczęli od ataków. W 6. minucie Pawłowski z łatwością ograł Purga, ale uderzył za lekko, by zaskoczyć Telesa. Trzy minuty później Pawłowski dokładnie dośrodkował na głowę Lovrencsicsa, jednak bramkarz gospodarzy znów był na posterunku. Z każdą minutą ataki "Kolejorza" słabły, a coraz odważniej poczynali sobie Estończycy. W 22. minucie świetną okazję miał Felipe Nunes, ale Burić kapitalnie obronił jego strzał. Lech odpowiedział pięć minut później, jednak uderzenie Pawłowskiego ponownie było za słabe, by zaskoczyć Telesa. Tak samo jak strzał Lovrencsicsa z 44. minuty. Lech miał optyczną przewagę i częściej gościł pod bramką rywala, ale to Kalju miało najlepszą sytuację do zdobycia bramki w pierwszej połowie spotkania.
Zniecierpliwieni kibice "Kolejorza" tuż przed rozpoczęciem drugiej połowy hasłem: "Strzelcie coś wreszcie” domagali się od piłkarzy zdobycia bramki. Życzenie kiboli mogło się spełnić w 49. minucie, gdy po dośrodkowaniu Henriqueza główkował Hamalainen, jednak po raz kolejny dobrze ustawiony Teles złapał piłkę. Hamalainen jeszcze lepszą okazję miał w 55. minucie po podaniu Jevtica, ale przegrał pojedynek jeden na jeden z Telesem. Na kolejną groźną trzeba było poczekać ponad dwadzieścia minut. W 76. minucie Hamalainen odważnie wszedł w pole karne i wyłożył piłkę Kownackiemu, jednak ten uderzył wysoko nad poprzeczką. Kalju nie było w stanie stworzyć zagrożenia pod bramką Lecha, a mimo to w 81. minucie objęło prowadzenie. Fatalny błąd popełnił Wilusz, który dał sobie odebrać piłkę w okolicach pola karnego. Przejął ją Wakui i w sytuacji sam na sam nie dał szans Buricowi. Lech powinien wyrównać dwie minuty później, ale strzał głową Kownackiego zatrzymał się na poprzeczce, a dobitka Hamalainena z trzech metrów była niecelna i Lech sensacyjnie przegrał w Estonii 0:1.

Przed pierwszym gwizdkiem w Tallinnie zostało zatrzymanych około dziesięciu agresywnych kibiców Lecha Poznań. Policja poinformowała, że kibice uczestniczyli w kilku bójkach. Przyczyną jednej z nich był niezapłacony rachunek.

Trener Mariusz Rumak po przegranym 0:1 meczu wyjazdowym z Nomme Kalju.

- Wydawało się, że kontrolujemy ten mecz. Stwarzaliśmy sytuacje, ale oddawaliśmy za słabe strzały. A jak się nie strzela goli, to nie można wygrać. Potem przytrafił nam się indywidualny błąd i ostatecznie przegraliśmy. Na szczęście to jest dwumecz. Mamy jeszcze przed sobą rewanż w Poznaniu i musimy zrobić wszystko, by być w nim skuteczniejszym. Jeśli miałbym ten mecz porównać do zeszłorocznego w Wilnie, to zagraliśmy lepiej, ale byliśmy nieskuteczni - mówił trener.

Nomme Kalju - Lech Poznań 1:0 (0:0).
Bramka
: 1:0 Hidetoshi Wakui (81).
Żółte kartki: Henrik Purg, Martin Vunk (Nomme Kalju); Łukasz Trałka, Szymon Pawłowski (Lech).
Sędziował: Domagoj Vuckov (Chorwacja). Widzów : ok. 3 tys.

Bosacki po porażce z Nomme Kalju: Rumak przesiąkł stylem Bakero, nie wyciąga wniosków Agencja TVN/x-news

(ah, lechpoznan.pl, PAP)