Logo Polskiego Radia
PAP
Marcin Nowak 09.10.2014

Superpuchar siatkarzy: PGE Skra Bełchatów triumfuje po zaciętym boju

Siatkarze PGE Skry pokonali w Poznaniu Zaksę Kędzierzyn-Koźle 3:1 (26:24, 25:22, 20:25, 27:25) w meczu o Superpuchar Polski. Zespół z Bełchatowa zdobył to trofeum po raz drugi w historii.
Zawodnicy PGE Skra Bełchatów z trofeum po pokonaniu ZAKSY Kędzierzyn Koźle 3:1 w meczu o siatkarski Superpuchar Polski w PoznaniuZawodnicy PGE Skra Bełchatów z trofeum po pokonaniu ZAKSY Kędzierzyn Koźle 3:1 w meczu o siatkarski Superpuchar Polski w PoznaniuPAP/Jakub Kaczmarczyk
Posłuchaj
  • Kapitan bełchatowian Mariusz Wlazły cieszył się ze zdobycia pierwszego trofeum w sezonie (IAR)
  • Rozgrywający ZAKSY Paweł Zagumny przyznał, że wygrał po prostu zespół lepszy (IAR)
  • Marcin Możdżonek - środkowy ZAKSY - przyznał, że o końcowym wyniku zadecydowały detale (IAR)
Czytaj także

Blisko pięć tysięcy kibiców w wypełnionej po brzegi Arenie (bilety rozeszły się błyskawicznie) było świadkami zaciętego pojedynku, w którym mistrz kraju okazał się nieznacznie lepszy od zdobywcy Pucharu Polski. Skra po raz drugi sięgnęła po superpuchar, a Zaksa po raz drugi z rzędu przegrała spotkanie o to trofeum.
Do Poznania przyjechały nie tylko dwa czołowe zespoły ubiegłego sezonu, ale w ich składach znalazło się aż siedmiu mistrzów świata: Marcin Możdżonek, Paweł Zatorski, Paweł Zagumny (ZAKSA) oraz Mariusz Wlazły, Karol Kłos, Andrzej Wrona i Michał Winiarski (Skra). Obecni na meczu byli również obaj trenerzy reprezentacji - Stephane Antiga i Phillippe Blain.
Siatkarze obu drużyn nie zapomnieli o swoim koledze, atakującym kędzierzyńskiego zespołu Grzegorzu Boćku, który niedawno poinformował o swojej chorobie nowotworowej. Na boisku pojawili się w koszulkach z napisem "Grzesiu jesteśmy z Tobą".
Przed spotkaniem obie ekipy zapowiadały, że zależy im na zdobyciu trofeum i faktycznie - na boisku była walka na całego. Zawodnicy, a także trenerzy nie zawsze do końca potrafili utrzymać nerwy na wodzy wdając się w kłótnie z sędziami. Widać było jednak, że oba zespoły potrzebują jeszcze kilku meczów, by lepiej zgrać się, a mistrzowie świata - by wrócić do wysokiej formy.
Początek pojedynku to sporo błędów z obu stron - głównie zepsutych zagrywek i autowych ataków. Prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie. Cichym bohaterem końcówki był zawodnik mistrza Polski Serb Srecko Lisinac. Przy stanie 24:24 najpierw popisał się skutecznym atakiem, potem po jego serwisie piłka wróciła na stronę Skry, a kontratak zakończył inny środkowy Andrzej Wrona.
Bełchatowianie także lepiej poradzili sobie w końcówce drugiej odsłony, choć często mieli kłopoty z przyjęciem zagrywki. W kluczowych momentach Nicolas Uriarte zaserwował asa i dwukrotnie zafunkcjonował blok Skry.
Trzeci set niemal od początku przebiegał pod dyktando Zaksy, ale Skra równie szybko wróciła do gry w kolejnej partii. Mistrzowie Polski prowadzili już 23:19 i praktycznie superpuchar mieli na wyciągnięcie ręki. Tymczasem coś zacięło się w zespole Skry, brakowało skutecznego ataku, a kędzierzynianie zwietrzyli szansę na doprowadzenie do tie-breaka. Falasca dwukrotnie prosił o czas, ale nic nie potrafił wskórać. Po chwili na tablicy pojawił się remis 23:23.
Nie wszyscy zawodnicy Zaksy do końca wytrzymali ciśnienie, bowiem Lucas Loh i Dick Kooy posłali piłki w aut. Nie mylił się natomiast Mariusz Wlazły, który skończył dwa ostatnie ataki.
MVP spotkania został skrzydłowy PGE Skry Facundo Conte.

Po meczu PGE Skra - ZAKSA (3:1) powiedzieli:
Miguel Falasca (trener PGE Skry):
"Jesteśmy bardzo szczęśliwi ze zdobycia tego trofeum. Muszę pogratulować chłopakom, bo dali naprawdę z siebie wszystko, grali z ogromnym zaangażowaniem. Myślę, że pokazaliśmy sporo dobrej siatkówki, ale przed nami dużo pracy".
Mariusz Wlazły (kapitan PGE Skry): "Na pewno było to zacięte spotkanie, które mogło się podobać kibicom. Cieszymy się ze zwycięstwa, ale też mamy świadomość, na jakim jesteśmy etapie. Dopiero co zjechaliśmy się do klubów i teraz musimy poukładać te wszystkie klocki na nowo. Dla nas to ważne trofeum, każde zwycięstwo, które kończy się wygraniem 'czegoś' cieszy nas zawodników, bo jest to też jakieś dowartościowanie naszej pracy".
Paweł Zagumny (kapitan Zaksy):
"Stawka meczu była duża, do zdobycia był pierwszy tytuł w tym sezonie. Dlatego nie było trudno się zmobilizować. Zabrakło chyba umiejętności, po prostu Skra była trochę lepsza. Taka już jest siatkówka, że wygrywa ten, kto popełni mniej błędów. W końcówce czwartego seta to my popełniliśmy chyba za dużo".
Dominik Witczak (skrzydłowy Zaksy): "Za dużo zepsuliśmy zagrywek - ta mocna może jeszcze funkcjonowała, ale ta lżejsza nie przynosiła skutku. Nawet jak jedna była dobra, to w następnej oddawaliśmy punkty rywalowi. Brakowało nam punktu zaczepienia w tym meczu, mimo że w niemal każdym secie była jedna lub dwie piłki, które decydowały o tym, kto wyjedzie na prowadzenie. A nam przytrafiło się trochę niedokładności czy przy sytuacyjnych piłkach, czy przy asekuracji. Dzisiaj akurat Skra o te dwie piłki w końcówkach była lepsza i wygrała zasłużenie".

PGE Skra Bełchatów - ZAKSA Kędzierzyn Koźle 3:1 (26:24, 25:22, 20:25, 27:25)
PGE Skra:
Nicolas Uriarte, Andrzej Wrona, Srecko Lisinac, Facundo Conte, Nicolas Marechal, Mariusz Wlazły, Kacper Piechocki (libero) - Karol Kłos, Aleksa Brdovic, Michał Winiarski, Maciej Muzaj.
ZAKSA: Paweł Zagumny, Jurij Gładyr, Łukasz Wiśniewski, Lucas Loh, Dick Kooy, Dominik Witczak, Paweł Zatorski (libero) - Nimir Abdel-Aziz, Marcin Możdżonek, Kan van Dijk, Krzysztof Zapłacki.

man