Logo Polskiego Radia
IAR
Aneta Hołówek 02.01.2015

Rajd Dakar 2015: Jakub Piątek - oby kryzys przyszedł jak najpóźniej

Jakub Piątek zadebiutuje w rozpoczynającym się 4 stycznia 37. Rajdzie Dakar. 23-letni motocyklista z Lublina podtrzymuje rodzinną tradycję. W 2000 roku w najsłynniejszym rajdzie terenowym wystartował jego ojciec - Dariusz Piątek. Ten rajd był mi przeznaczony - mówił Jakub Piątek przed wyjazdem do Ameryki Południowej w rozmowie z Krzysztofem Kuzakiem.
Rajd Dakar 2015: Jakub Piątek - oby kryzys przyszedł jak najpóźniejfot. Marian Chytka
Posłuchaj
  • Ten rajd był mi przeznaczony - mówił Jakub Piątek przed wyjazdem do Ameryki Południowej w rozmowie z Krzysztofem Kuzakiem
Czytaj także

Jakub Piątek: Został zaszczepiony ten bakcyl motocyklowy we mnie. Śledziłem ten rajd każdego roku. Każdego roku kibicowałem oczywiście Polakom. Rodziło się we mnie to marzenie, żeby wystartować któregoś razu w tym rajdzie.
Krzysztof Kuzak: Czy z tamtego rajdu z 2000 roku pamięta pan coś. To był wyjątkowy rajd, bo jeszcze afrykański.
JP: Mam takie urywki. Jeszcze nie było takiego dostępu do mediów. Nie było relacji. Bardziej dzięki telefonicznym połączeniom z tatą wiedziałem co się dzieje. Miałem wtedy osiem lat. Ta pasja do tego rajdu jest ze mną piętnaście lat. To marzenie rosło we mnie, dalej rośnie i nie mogę się doczekać już 4 stycznia, kiedy będę miał okazję wystartować. Piąta dwadzieścia mamy start do odcinka. Niby pora wczesna, normalny człowiek puknąłby się w głowę i powiedział: co ty gościu robisz? A ja jednak chcę jak najszybciej tam się dostać i ten rajd rozpocząć.
KK: Czy ten tytuł mistrza świata juniorów w rajdach cross-country daje, mimo wszystko, taką pewność siebie? Zawsze jest ta trema debiutu i na trasie wyjdzie na ile będzie można rozwinąć skrzydła. Co pan chce osiągnąć?
JP: Tak, tytuł mistrza świata juniorów był niespodziewany. Światowa czołówka, zawodnicy fabryczni w tej kategorii. Na początku nikt nie brał mnie pod uwagę. Z rajdu na rajd ja się jednak rozkręcałem. Tę wiedzę miałem coraz lepszą. Udało się osiągnąć dobry wynik. Orlen Team to docenił. Zauważył, że jest potencjał. Teraz postanowili mi zaufać i jadę już razem z nimi na Dakar. Presja debiutu? Wszyscy powtarzają mi, że najważniejsza jest meta. Jakaś wielka presja wyniku na mnie nie ciąży. Też nie jest tak, że wsiadasz na motor i jedziesz i ta meta na Dakarze to jest coś łatwego, coś co się robi normalnie. Najtrudniejszy rajd świata, można powiedzieć, że już legendarny i wielu znakomitych zawodników próbowało się z nim zmierzyć i nie dawało rady. Ja jestem teraz tutaj razem z Kubą Przygońskim. Trenujemy na najwyższym poziomie, z najlepszymi zawodnikami. Jestem pod opieką najlepszych fachowców. To na pewno duże ułatwienie, aby osiągnąć metę, ale to też jest wielkie wyzwanie.
KK: Analizował pan trasę, czego tam się można spodziewać, z jakimi trudnościami wiąże pan największe obawy?
JP: Największe obawy mam w tej chwili z nawigacją. Jest to coś nowego dla mnie. Dopiero w tym roku (2014 - przyp. red.) się z tym zmierzyłem. Cztery rajdy mam ukończone, ale wiadomo, że nie jestem jeszcze tak doświadczonym zawodnikiem jak cała czołówka, więc na tej nawigacji mogę trochę się pogubić. Dodatkowo długie dystanse. Będą odcinki, że będziemy musieli przejechać ponad 1000 km. Jak sobie pomyślę, że miałbym jechać Mercedesem klasy S po autostradzie ponad 1000 km i wysiadłbym, na pewno potrzebowałbym odpoczynku. A co dopiero jak będę miał do przejechania 1000 km motocyklem w trudnych warunkach - to dopiero będzie zmęczenie.
KK: Adrenalina jednak uspokaja organizm. Nie czuje się bólu. Dopiero po zejściu z motocykla. pan to wie najlepiej, jako uczestnik rajdów.
JP: No tak, można powiedzieć, że emocje są przed startem i po starcie. W czasie odcinka myślisz o tym, żeby jechać i skupiasz się na jeździe. Wiadomo później po kilku dniach to zmęczenie jednak przyjedzie. Tak jak rozmawiam z Jackiem Czachorem czy z Markiem Dąbrowskim to mówią, że kryzys zawsze przychodzi tylko im jesteś lepiej przygotowany, to ten kryzys przychodzi później, więc ja teraz walczę o to, żeby ten kryzys przyszedł jak najpóźniej.
KK: A te wysokości boliwijskie, bo o nich jeszcze nie rozmawialiśmy?
JP: Będziemy mieli styczność z dużymi wysokościami. Jeszcze nie byłem nigdy na takich, ale wydaje mi się, że jednak mój organizm będzie lepiej to tolerował niż reszty. Takie jakieś mam odczucia.
KK: Dlatego, że jest młody?
JP: Możliwe, że tak. Miałem okazję być na ok. 3000 m i nie czułem wielkiej różnicy. Mam nadzieję,że będzie wszystko dobrze.
KK: Taki rajd to jest tak: żywioł, maszyna i człowiek. Mówiliśmy o żywiole, o człowieku, pozostała maszyna.
JP: Ja mam ten komfort, że dzięki firmie Orlen mam dostęp do najlepszego sprzętu, do najlepszych mechaników, do wszystkiego najlepszego jeżeli chodzi o warunki do uprawiania tego sportu. O maszynę nie obawiam się aż tak bardzo.
KK: Czego życzyć debiutantowi?
JP: Przede wszystkim zdrowia, bo jeżeli ono będzie, to i meta będzie.
KK: A więc zdrowia i mety.

(ah)