Logo Polskiego Radia
PAP
migrator migrator 14.02.2010

Po śmierci Gruzina rezygnuje z saneczkarstwa

47-letni Argentyńczyk Ruben Gonzalez chce zdrowy zakończyć zawody olimpijskie saneczkarzy w Whistler i przerwać przygodę ze sportem. Kolejny cel jego życia to zdobycie Kilimandżaro.
Po śmierci Gruzina rezygnuje z saneczkarstwa fot.Tomasz Zimoch

"Po raz czwarty startuję na igrzyskach, ale dopiero śmierć Nodara Kumaritaszwiliego uświadomiła mi jak niebezpiecznym param się zajęciem" - powiedział Gonzalez, który olimpijski debiut zanotował w 1988 roku w Calgary, a saneczkarstwo zaczął uprawiać w 21. roku życia.

Nazywany przez kolegów i rywali żartobliwie "speedy Gonzalez" po dwóch ślizgach zajmuje ostatnie miejsce w rywalizacji saneczkarzy. Jak przyznał, po śmiertelnym wypadku na treningu Gruzina chce tylko ukończyć zawody.

"Poznałem Nodara dwa lata temu na Łotwie. Nie potrafiliśmy się porozumieć, bo mówiliśmy różnymi językami, ale na migi wytłumaczyłem mu, czego potrzebuję i mi pomógł. Od tego momentu zawsze uśmiechaliśmy się do siebie. W czasie ceremonii otwarcia igrzysk, z której radość mieszała się ze smutkiem po jego śmierci, dotarło do mnie, że mój czas minął. Muszę znaleźć inne wyzwanie. Równie ekscytujące, ale mnie niebezpieczne" - przyznał Argentyńczyk, który w rubryce "życiowe sukcesy" wymienia m.in. udział w słynnej gonitwie byków w Pampelunie.

"Teraz planuję wyprawę na Kilimandżaro. Lubię podróże po świecie, lubię poznawać coraz to nowe zakątki. Pochodzę z Argentyny, długo studiowałem i pracowałem w USA. Sanki to była miłość mojego życia. Jak dojadę cały i zdrowy do mety w niedzielę, to powiem, że odwzajemniona. Uwierzcie mi, ostatnie miejsce też może człowieka cieszyć" - zakończył Gonzalez.

dp