Logo Polskiego Radia
migracja
migrator migrator 21.04.2010

Sportowcy przegrywają z pyłem wulkanicznym

Chmura pyłu wulkanicznego utrudnia polskim sportowcom podróż na zawody. Po zamknięciu przestrzeni powietrznej wylecieć z kraju lub wrócić nie mogą lekkoatleci, tenisiści czy piłkarze ręczni.
Zamknięte lotniska mają duży wpływ na przygotowania polskich lekkoatletów przed zbliżającymi się mistrzostwami Europy. Jedni nie mogą wrócić ze zgrupowań do kraju (np. mistrzyni świata w skoku o tyczce Anna Rogowska z RPA), inni nie są w stanie ich rozpocząć (m.in. mistrz olimpijski w pchnięciu kulą Tomasz Majewski powinien być w Hiszpanii).

Dyrektor sportowy PZLA Piotr Haczek przyznał, że z tego powodu zakłócone zostały przygotowania do sezonu. "Z każdym dniem jest coraz gorzej. Trzeba zmienić logistykę w przypadku kilkudziesięciu osób" - zaznaczył w rozmowie z PAP.

Utrudnienia w ruchu lotniczym pokrzyżowały szyki także piłkarzom ręcznym MMTS Kwidzyn, którzy w niedzielę zmierzą się w pierwszym półfinałowym spotkaniu Challenge Cup w Bolonii z tamtejszymi United.

"Na ten mecz planowaliśmy lecieć rejsowymi liniami przez Pragę, mamy już kupione bilety, ale raczej będziemy musieli zrezygnować z podniebnych wojaży. Ostateczna decyzja zapadnie w środę rano, jednak wszystko wskazuje na to, że pojedziemy do Włoch autokarem. Mamy do pokonania blisko 1700 kilometrów i chcąc, aby zawodnicy odpowiednio zregenerowali się przed tym ważnym spotkaniem, zamierzamy wyjechać już w czwartek wieczorem" - wyjawił menedżer kwidzyńskiego klubu Robert Majdziński.

O możliwość wylotu martwią się też tenisiści stołowi Bogorii Grodzisk Mazowiecki. Co prawda szanse na wygranie z Fakiełem Gazprom Orenburg w półfinale Pucharu ETTU mają nikłe - przegrali u siebie 0:3, ale chcieliby uniknąć przełożenia spotkania.

"Lot do Orenburga via Moskwa mamy zaplanowany na środę. Ze względu na chmurę pyłu wulkanicznego i zamkniętą przestrzeń powietrzną jest on jednak zagrożony. Być może piątkowe spotkanie trzeba będzie przełożyć" - powiedział prezes klubu Dariusz Szumacher.

Wybuch wulkanu na Islandii ma również wpływ na przygotowania do piłkarskich mistrzostw Europy 2012. Z powodu zamknięcia przestrzeni powietrznej odwołane zostały dwie wizyty przedstawicieli UEFA w Polsce.

Srebrna medalistka IO w kolarstwie górskim Maja Włoszczowska na ważne zawody Pucharu Świata w Anglii udała się... promem.

W weekend polskie tenisistki zagrają o utrzymanie w Grupie Światowej II Fed Cup z Hiszpanią. Zawodniczki z Półwyspu Iberyjskiego nie dotarły jeszcze do Sopotu, gdzie rozgrywane będą mecze. Według regulaminu mają czas do piątku. Ich ewentualna nieobecność nie zostanie jednak ukarana walkowerem - spotkanie zostanie przełożone na inny termin.

"Drużyna tego kraju, która w sumie liczy 15 osób, miała dotrzeć do Polski już w poniedziałek, ale z powodu odwołanych lotów nie zdołała nawet opuścić Półwyspu Iberyjskiego. Mamy już pewną informację, że także we wtorek Hiszpanie nie pojawią się w Sopocie" - powiedziała kierownik działu marketingu i organizacji imprez Polskiego Związku Tenisa Katarzyna Posłuszny.

Z kolei reprezentacja Polski w judo nie ma problemów z dotarciem do Wiednia na mistrzostwa Europy (22-25 kwietnia) - już wcześniej planowała podróż autokarem.

"Dawno ustaliliśmy, że do Austrii udamy się drogą lądową. W sobotę busem dojedzie jeszcze kilkoro zawodników, którzy nazajutrz wystartują w turnieju drużynowym" - wyjaśnił prezes Polskiego Związku Judo Wiesław Błach.

Sportowcy mają kłopoty nie tylko z wylotem, ale też z powrotem do kraju. Uczestnicy zakończonych w niedzielę w Baku mistrzostw Europy w zapasach wyruszyli w podróż powrotną przez Madryt. Związek wysłał po nich autokar i trzech kierowców. Dzięki temu podróżować będą bez przerwy i dotrą do kraju najprawdopodobniej w środę.

Wulkaniczny pył, który unosi się nad Europą, krzyżuje plany wielu sportowcom, w tym angielskim klubom piłkarskim, które są zmuszone podróżować drogą lądową na kontynent, rezygnując z szybkich przelotów.

Liverpool FC i Fulham na czwartkowe mecze półfinałowe Ligi Europejskiej wyruszyły w bardzo tradycyjny sposób. "The Reds" nie czekali na przywrócenie lotów i chcą dostać się do Bordeaux koleją i szosą, a stamtąd samolotem do Hiszpanii na mecz z Atletico Madryt. Fulham też ma plan awaryjny i transportem "naziemnym" dotrzeć do Hamburga na spotkanie z HSV.

Barcelona przybyła do Mediolanu, na wtorkowy mecz półfinałowy Ligi Mistrzów z Interem po dwudniowej podróży. "To nie jest idealny sposób podróżowania" - ocenił lapidarnie ten stan rzeczy pomocnik Barcelony Sergio Busquets.

Nie wszyscy radzą sobie z "zamkniętym niebem" nad Europą. Czwartkowy mecz kobiecych reprezentacji piłkarskich Szwecji i Niemiec został odwołany, bowiem Niemki nie zdążyłyby powrócić na mecze ligowe. Trener Szwedek Thomas Dennerby jest bardzo niezadowolony, bowiem miał to być dla jego drużyny świetny sprawdzian przed czerwcowymi eliminacjami ME.

Zaplanowany również na czwartek towarzyski mecz zespołów do lat 23 Anglia - Szwecja też został odwołany.

Zawody World Series w skokach do wody, które miały się odbyć w piątek i sobotę w Sheffield (północna Anglia) zostały przeniesione na wtorek i środę do meksykańskiego Veracruz.

Tenis też został dotknięty anomaliami w ziemskiej atmosferze. Japonia, jest oddalona od 8 500 km od miejsca erupcji, ale tamtejszy związek poprosił Międzynarodową Federację Tenisową (ITF) o przełożenie meczu Pucharu Federacji ze Słowenią. Azjatki miały wyruszyć do Mariboru już w niedzielę, ale boją się, że nie dotrą na czas.

"ITF monitoruje sytuację. W tej chwili staramy się, by wszystkie imprezy odbyły się zgodnie z planem, ale nie wykluczamy konieczności przełożenia niektórych terminów, jeśli zakłócenia podróży spowodują opóźnienia ekip w dotarciu do miejsca zawodów" - napisano w oświadczeniu ITF.

Japonia ma także kłopoty z zorganizowaniem kolejnej rundy Grand Prix motocyklowych mistrzostw świata. Działacze z toru Motegi (położonego na północ od Tokio) oznajmili w poniedziałek, że wyznaczony na 25 kwietnia wyścig został przełożony na 3 października.

Wybuch wulkanu w Islandii skomplikował też plany Carlowi Frochowi, który w sobotę stoczy pojedynek o tytuł zawodowego mistrza świata federacji WBC w wadze super średniej z Mikkelem Kesslerem w duńskim Herning. Froch podróżuje z ojczystej Anglii i miał przybyć do Danii we wtorek, a promotorzy nie wiedzą, dlaczego jeszcze nie dotarł.

Nawet lekkoatleci nie uniknęli kłopotów. Marokański biegacz, olimpijczyk z Pekinu, Abdellah Falil wycofał się z udziału w maratonie w Bostonie, gdy kolejny raz anulowano jego transatlantycki lot. Niedzielny maraton w Wiedniu był wolniejszy niż zazwyczaj, bowiem nie stawiło się na starcie wielu kenijskich pacemakerów. "Pacemakerzy mieli biec do 30. kilometra, ale ostatni z nich zszedł z trasy na 23. Potem nikt nie dyktował tempa" - skarżył się zwycięzca Henry Sugut.

Sport na poziomie amatorskim też ucierpiał. Reprezentacja USA w boksie wycofała się z młodzieżowych mistrzostw świata w Azerbejdżanie. Sam początek turnieju został odłożony do niedzieli, ale amerykańska federacja oświadczyła, że ekipa nie będzie w stanie dotrzeć na czas.

dp, PAP