"Byłam
niesiona dopingiem naszej ekipy i stąd ten medal. Większość osób była
rozstawiona na całej długości dystansu. Dziękuję wszystkim, że zdzierali
sobie gardła, abym dobrze ich słyszała. Te okrzyki mnie uskrzydlały i
bardzo się przydały, gdyż kilkanaście sekund za mną była młoda,
19-letnia Ukrainka Oleksandra Kononowa" - powiedziała Rogowiec.
"Proszę
podkreślić: dopingiem koleżanek i kolegów z reprezentacji, aby nie było
dwuznaczności ze słowem doping. A do kontroli antydopingowej też byłam
wezwana, zaraz po przylocie do Vancouver. Trwała aż cztery godziny, do
drugiej w nocy" - dodała 32-letnia krakowianka, zdobywczyni dwóch
złotych medali paraolimpiady w Turynie. W Kanadzie wyprzedziły ją
Rosjanka Anna Burmistrowa i Ukrainka Julia Batenkowa.
Pierwszego
dnia igrzysk zawodniczka Startu Nowy Sącz zajęła piąte miejsce w
biatlonowym biegu na dochodzenie na 3 km. Po kwalifikacjach była
czwarta, a po pierwszym strzelaniu medal był już bardzo blisko. Jednak
późniejsze pudło i runda karna zepchnęły ją z podium.
Katarzyna
Rogowiec nie ma obu rąk i strzelanie to dla niej dodatkowa trudność.
Straciła je w 1980 roku w wypadku ze sprzętem żniwnym. Miała wówczas
trzy lata, a 25 lat później, w amerykańskim stanie Maine, została
mistrzynią świata w biathlonowym biegu indywidualnym na 12,5 km.
Wcześniej, w 2003 roku, zdobyła trzy srebrne medale mistrzostw świata w
biegach narciarskich na 10 km i 15 km oraz w sztafecie 3 x 2,5 km.
Ukończyła
Akademię Ekonomiczną w Krakowie oraz studia podyplomowe w Wyższej
Szkole Zarządzania Personelem w Warszawie. We wrześniu 2008 roku wzięła
udział w wyprawie trekkingowej na Kilimandżaro (5895 m) zorganizowanej
przez Fundację Anny Dymnej "Mimo Wszystko".
Gdy kosiarka
pozbawiła Rogowiec obu rąk, była świadoma - jak zaznaczyła - że
przyjdzie jej żyć inaczej. "Chociaż nie - mówi. - Nie chciałam żyć
inaczej. Ojciec wyżywał się na nartach, nawet oddał jeden skok w
Wiśle-Malince. Kupował mi narty i jeździłam z rówieśnikami. Później
chodziłam z nimi do szkoły. Do normalnej szkoły. Rodzice, chociaż
borykali się z ogromnymi trudnościami, chcieli mojej normalności. Nie
chciałam współczucia, pragnęłam być traktowana normalnie. Wola walki
była we mnie silniejsza, niż słabość ciała. I tak jest do dziś".
Monika
Maniak-Iwaniszewska, kierująca pracami polskiej misji paraolimpijskiej,
podkreśliła dobry występ niedowidzącego Macieja Krężela (Start
Katowice), który zjeżdża po slalomowych stokach z pomocą przewodniczki
Anny Ogarzyńskiej (Start Poznań). W debiutanckim starcie w igrzyskach,
na trudnej trasie (nie pokonało jej pięciu zawodników), zajął ósme
miejsce. "Za cztery lata w Soczi powinien już walczyć o medal" - uważa
Maniak-Iwaniszewska.
Trzecia w slalomie była 33-letnia pochodząca
z Polski, ale reprezentująca Kanadę Karolina Wiśniewska. To jej siódmy
medal paraolimpiady. Jest także mistrzynią świata. Urodziła się z
porażeniem mózgowym; ma zaburzenia koordynacji ruchowej. Ukończyła dwa
uniwersytety - w Oxfordzie (historia sztuki) i Montrealu (nauki
polityczne). Włada trzema językami.
Po trzech dniach zawodów
najwięcej medali - 15 (6 złotych, 6 srebrnych i 3 brązowe) ma w dorobku
rosyjska ekipa. Polska, z jednym brązowym, jest na piętnastej pozycji.
Medal Rogowiec jest 44. w historii występów biało-czerwonych w zimowych
paraolimpiadach.
W Vancouver leje od tygodnia, a w Whistler w
wyższych partiach gór pada śnieg. Pogoda taka, jak na początku 21.
zimowych igrzysk olimpijskich, które przyniosły polskim sportowcom sześć
medali..
W 10. zimowej paraolimpiadzie (12-21 marca) Polskę
reprezentuje 13 sportowców niepełnosprawnych - cztery kobiety i
dziewięciu mężczyzn.
dp, PAP