Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
migrator migrator 27.06.2010

RPA 2010: Fatalny błąd sędziego, czyli powiew historii (Zobacz)

Urugwajczyk Jorge Larrionda niczym Szwajcar Gottfried Dienst przed 44 laty popełnił poważny błąd w meczu Niemców z Anglikami w mistrzostwach świata.

O ile Dienst uznał bramkę Geoffa Hursta, której nie było, o tyle Larrionda nie zaliczył gola Franka Lamparda.

42-letni Larrionda, księgowy z Montevideo, przy stanie 2:1 dla Niemców nie zauważył wyrówującego trafienia Lamparda. Piłka po strzale zawodnika Chelsea Londyn całym obwodem znalazła się w bramce, ale ani główny arbiter, ani jego asystent nie zareagowali.

Do podobnej sytuacji doszło w finale MŚ w 1966 roku. Sędziował go 47-letni wówczas Dienst (zmarł w 1998 roku). Po wątpliwym golu Hursta w dogrywce (piłka odbiła się od poprzeczki i na dobrą sprawę nie wiadomo do dziś, czy spadła za linię) Anglia objęła prowadzenie 3:2, a później ten sam gracz ustalił rezultat spotkania. Szwajcar uznał pierwsze trafienie Hursta dopiero po konsultacji z azerskim (wtedy radzieckim) liniowym, także nieżyjącym już Tofikiem Bachramowem.

Oto nieuznany gol Franka Lamparda:


I uznany w 1966 roku gol Geoffa Hursta:



Zapowiadany przez niemieckie media jako "32. bitwa z Anglią" niedzielny mecz w Bloemfontein (RPA) bardziej przypominał jednostronny pojedynek niż walkę o każdy centymetr boiska od pierwszej do ostatniej minuty. Niemcy po raz pierwszy w regulaminowym czasie gry rozprawili się z rywalami.

Jednym z najczęściej wspominanych meczów jest także ćwierćfinał MŚ-1970 w Meksyku. Ponownie dopiero dogrywka rozstrzygnęła o zwycięstwie - wygrali Niemcy 3:2, mimo że jeszcze na początku drugiej połowy przegrywali 0:2. Zmęczeni upałem i dużą wilgotnością powietrza kibice zaczęli opuszczać stadion, a tymczasem sprawy w swoje "nogi" wziął ówczesny kapitan drużyny Beckenbauer. Zdobył kontaktowego gola, a do wyrównania spektakularnym strzałem tyłem głowy doprowadził Uwe Seeler. W dodatkowym czasie obudził się późniejszy król strzelców turnieju Gerd Mueller i dał Niemcom przepustkę do półfinału.

Dramatycznej końcówki nie zabrakło także w 1990 roku. Tym razem angielska i niemiecka ekipa walczyły ze sobą w półfinale włoskiego mundialu. Po 120 minutach remis 1:1. Dopiero rzuty karne przesądziły o awansie Niemców do finału. Stuart Pearce strzelił prosto w bramkarza, a piłka po uderzeniu Chrisa Waddle'a poleciała wysoko nad poprzeczką.

Sześć lat później Anglikom przed własną publicznością znowu puściły nerwy. W półfinale mistrzostw Europy trafili na Niemców, którzy znowu bezbłędnie wykonywali jedenastki, a wśród gospodarzy pomylił się Gary Southgate. Wyspiarze płakali, a Niemcy cztery dni później sięgnęli po tytuł.

Najbardziej boleśnie Niemcy wspominają starcie z września 2001 roku. Obie drużyny walczyły w eliminacjach do mistrzostw świata w Japonii i Korei Południowej. Nic nie wskazywało na późniejszy dramat. Wynik meczu otworzył Carsten Jancker, ale potem trafiali już tylko Anglicy. Nie do zatrzymania był Michael Owen, który zaliczył hat-tricka, a mecz zakończył się rezultatem 5:1. Nie wytrzymał tego ojciec Rudiego Voellera, wcześniejszego trenera niemieckiej reprezentacji, który na trybunach stadionu olimpijskiego w Monachium dostał zawału serca.

Niedzielny sukces Niemców był ich 11. w historii. Wciąż w statystykach lepsi są Anglicy - 15 wygranych.





man, youtube.com