Logo Polskiego Radia
PAP
Marcin Nowak 02.09.2010

Stadion w Bydgoszczy zamknięty po bitwie z kibolami

Prezydent Bydgoszczy zdecydował w czwartek o zmaknięciu do 15 grudnia stadionu, na którym grają drugoligowi piłkarze Zawiszy.
Stadion w Bydgoszczy zamknięty po bitwie z kibolamifot. East News

Podczas meczu z Widzewem w Pucharze Polski chuligani zniszczyli część kamer monitoringu, a klub nie ma pieniędzy na ich odkupienie.

Jak poinformował w czwartek prezydent Bydgoszczy Konstanty Dombrowicz, decyzja o zakazie organizowania imprez masowych na terenie Stadionu Miejskiego im. Zdzisława Krzyszkowiaka jest związana z brakiem pozytywnej opinii policji. Komendant miejski uznał, że dla zapewnienia bezpieczeństwa niezbędna jest instalacja pięciu kamer, które zniszczyli chuligani podczas niedawnego meczu Zawiszy z Widzewem Łódź.

Po zdemolowaniu przez chuliganów stadionu, decyzją PZPN Zawisza miał rozegrać pięć kolejnych spotkań u siebie bez udziału publiczności. Zamknięcie stadionu na dłuższy czas nie tylko zwiększy straty, ale także grozi utratą licencji na grę w 2. lidze.

Wprawdzie zarządca obiektu zlecił już naprawę systemu monitoringu, ale koszty - prawdopodobnie kilkadziesiąt tysięcy złotych - musi pokryć spółka piłkarska WKS Zawisza SA. W czwartek prezes spółki Maciej Skwierczyński przyznał, że na razie nie dysponuje funduszami na ten cel i wkrótce spółka może znaleźć się na krawędzi bankructwa.

Prezydent Bydgoszczy zapowiedział już, że w budżecie miasta nie ma pieniędzy na renowację zniszczonego stadionu (będzie to kosztowało w sumie ponad 100 tys. zł). Spółka prowadząca drużynę piłkarską także nie jest w stanie pokryć tych kosztów, a po karze nałożonej przez PZPN utraciła wpływy z biletów na kolejne mecze.

Awantury na stadionie zniechęciły obecnych na trybunie podczas meczu przedstawicieli firm zainteresowanych sponsorowaniem drużyny piłkarzy. Wstępnie deklarowali oni podpisanie umów wartych około 700 tys. zł, ale po meczu z Widzewem wycofali się z dalszych rozmów.

Prezes WKS Zawisza SA zażądał w czwartek, by mniejszościowy udziałowiec spółki, Stowarzyszenie Piłkarskie (3 proc.), zawiązane niegdyś przez kibiców, niezwłocznie odsprzedało miastu (97 proc. udziałów) swój pakiet akcji po cenie nominalnej. Drugim postulatem prezesa jest odsprzedanie miastu przez SP także praw do znaku słowno-graficznego "Zawisza", które wycenił na 122 tys. zł.

To uczciwa oferta. Uważamy, że zmiany, które chcemy przeprowadzić, pomogą poukładać spółkę biznesowo i ją uwiarygodnić. Skończył się już czas deklaracji, pora przejść do czynów - zapowiedział w czwartek Skwierczyński.

Stowarzyszenie nie chciało w czwartek komentować tych postulatów. Jak zapowiedział Karol Tonder z zarządu SP Zawisza, nie wiadomo na razie, czy statut stowarzyszenia pozwoli podjąć takie decyzje przed zwołanym na 15 września Nadzwyczajnym Walnym Zgromadzeniem Akcjonariuszy WKS Zawisza S.A.

25 sierpnia, krótko przed planowanym rozpoczęciem meczu, doszło do zamieszek na stadionie w Bydgoszczy. Fani Zawiszy i wspierająca ich grupa zwolenników ŁKS Łódź starali się przedrzeć przez sektor buforowy do kibiców Widzewa. Siły ochrony, zaangażowanej przez organizatora meczu, nie opanowały sytuacji i musiano wezwać na pomoc policję.

W stronę interweniujących funkcjonariuszy poleciały kamienie, kije, części bruku, barierki i inne przedmioty. W odpowiedzi policjanci użyli pałek, armatek wodnych, broni gładkolufowej i gazu.
W czasie pierwszej połowy, na cztery minuty przed jej końcem, zgodnie z decyzją przedstawiciela PZPN przerwano mecz z uwagi na wzmagające się starcia pomiędzy grupami chuliganów na widowni. Policjantom udało się sprawnie przywrócić porządek i po kwadransie mecz wznowiono.

Podczas tłumienia awantur ośmiu policjantów doznało obrażeń i trafiło do szpitala, ale po opatrzeniu wszystkich wypuszczono do domów. W czasie interwencji zatrzymano sześć najbardziej agresywnych osób, a tożsamość kolejnych jest identyfikowana na podstawie zapisu kamer monitoringu.

Dotychczas, w trybie przyspieszonym, 20-letni łodzianin Maciej W. został skazany na dwa lata pobawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat, grzywnę w wysokości tysiąca złotych, tysiąc złotych nawiązki na rzecz pokrzywdzonego oraz dozór kuratora. 25-letniego Michała Ś., także z Łodzi, sąd skazał na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata, grzywnę, nawiązkę i przyznał kuratora.

W areszcie, decyzją sądu, przybywa kilka kolejnych osób, którym zarzucono udział w zorganizowanej grupie przestępczej, atak na policjantów i niszczenie mienia. Grozi im kara do 10 lat więzienia.

man