Dwa lata temu na olimpiadzie w Pekinie startowało 11 tys. sportowców w 28 dyscyplinach, rywalizując o 302 komplety medali.
Ceremonia otwarcia Igrzysk Azjatyckich, z udziałem premiera Wen Jiaobo, odbyła się nie na największym stadionie miasta, ale na wyspie Haixinsha na Rzece Perłowej, na kameralnym jak na warunki chińskie, 27-tysięcznym obiekcie w kształcie łodzi rybackiej.
Kosmiczne ceny biletów
Ceny biletów na czterogodzinną uroczystość sięgnęły 6800 juanów (1025 dolarów).
Faworytami igrzysk są oczywiście sportowcy Chin. O drugie miejsce w klasyfikacji medalowej będą walczyć ekipy Japonii i Korei Południowej, którym eksperci dają równe szanse.
Chińczyków stać na poprawienie wyniku sprzed czterech lat z Dauhy, gdzie wywalczyli aż 316 medali, w tym 165 złotych. Do boju wysyłają blisko tysięczną armię sportowców (dokładnie 974), wśród których jest 34 mistrzów olimpijskich. Reprezentantów Państwa Środka zabraknie tylko w jednej dyscyplinie - kabaddi (indyjska gra zespołowa).
Nie chodzi o rekordy
Oficjalnie gospodarze zaprzeczają, jakoby ich celem było bicie medalowych rekordów.
- Dla nas igrzyska azjatyckie stanowią etap przygotowań do igrzysk olimpijskich w Londynie, możliwość odkrycia nowych talentów - powiedział Xiao Tian, osoba numer dwa w chińskiej reprezentacji.
Przygotowania jak przed igrzyskami olimpijskimi
Kanton, dziesięciomilionowe miasto w południowych Chinach, przygotowywało się do igrzysk od sześciu lat. W tym czasie wybudowano lub zmodernizowano 70 obiektów sportowych, powstał nowy dworzec kolejowy, nowe linie metra, mosty i autostrady.
Priorytetem organizatorów jest bezpieczeństwo. Czuwać będzie nad nim 100 tys. policjantów oraz kilkadziesiąt tysięcy funkcjonariuszy innych służb.
Zawody rozpoczną się w sobotę i potrwają do 23 listopada.
ah